Od kanciapy do Stodoły. 12 kolorów Jamboree

Jazz Jamboree 2019

Jazz Jamboree 2019
Gwiazdy Jazz Jamboree 2019
Źródło: mat. organizatora

12 koncertów tworzy program tegorocznego festiwalu Jazz Jamboree. Znajdą w nim coś dla siebie zarówno miłośnicy jazzowego mainstreamu, jak i nowej fali z Wielkiej Brytanii, a nawet rytmów bluesowych czy dalekowschodnich.

W jeden z najstarszych festiwali jazzowych w Polsce nowe życie tchnął Mariusz Adamiak. Organizator konkurencyjnego Warsaw Summer Jazz Days w 2016 roku przejął organizację zasłużonej, choć bardzo podupadłej imprezy i szuka dla niej miejsca w trudnym jesiennym kalendarzu festiwalowym. Jednym z wyróżników ma być mnogość projektów międzynarodowych.

- Warto podkreślić, że tych polsko-zagranicznych zespołów mamy w tym roku aż pięć - mówi tvnwarszawa.pl Adamiak. Zastrzega przy tym, że nie są to projekty okazjonalne, przypadkowe i jednorazowe spotkania artystów. - Gdy muzycy spotkają się pierwszy raz w życiu na scenie, wiąże się z tym spore ryzyko artystyczne, jest obawa, że wyjdzie z tego jam session. Dlatego te projekty wychodzą od muzyków, nie ode mnie - tłumaczy swoją koncepcję Jazz Jamboree.

Efekty takiego międzynarodowego spotkania usłyszymy już pierwszego dnia festiwalu (w czwartek). Grupę powołaną przez młodych polskich muzyków - Kubę Więcka (saksofon) i Mateusza Gawędę (fortepian) - wspierać będzie amerykański trębacz Ralph Alessi. Po nich na scenę wejdzie amerykańsko-polsko-hiszpańskie trio: Jamalaadeen Tacuma, Artur Majewski i Vasco Trilla. Co zagrają? Do końca nie wiadomo, ale organizatorzy obiecują "organiczną eksplozję dźwięku". Dzień zamknie zespół Get The Blessing, który założyli przed laty w Bristolu muzycy sesyjni Portishead: perkusista Clive Deamer i basista Jim Barr. Skład uzupełnili Pete Judge na trąbce i Jake McMurchie na saksofonie. - Nie jestem do końca przekonany do tej brytyjskiej fali nowego jazzu, ale jak zawsze podkreślam: robię festiwal dla publiczności, nie dla siebie – przyznaje Mariusz Adamiak.

Instrumenty bez polskich nazw, słowiańskie inspiracje

Drugi dzień Jazz Jamboree rozpocznie trio Silent Witness, które zaserwuje mariaż nowoczesnego jazzu i muzyki elektroakustycznej z delakowschodnimi wpływami. Na scenie pojawią się egzotyczne instrumenty, takie jak koto czy cristal baschet. Do Europy wrócimy wraz z zespołem Marka Napiórkowskiego z gościnnym udziałem Mino Cinelu (instrumenty perkusyjne) i Adama Pierończyka (saksofon). Napiórkowski przez lata był wziętym gitarzystą sesyjnym, który wział udział w nagraniu ponad 150 płyt. Od kilkunastu lat pracuje też na własne nazwisko w autorskich projektach. Ostatni to płyta "Hipokamp", z której utwory usłyszymy w piątek w Stodole.

Na nowym materiale skupi się pewnie także zespół EABS. Choć za poprzedni album, na którym zinterpretowali mniej znane utwory Krzysztofa Komedy spadł na nich deszcz nagród, pochwał i zaszczytów, postanowili nie odcinać kuponów. Wzięli na warsztat słowiańską melancholię, co zaowocowało krążkiem "Slavic Spirits". Jak tłumaczyli muzycy: "To próba kontaktu ze światem bezpowrotnie utraconej kultury, która przez niepiśmienność Słowian nigdy nie zostanie już dokładnie zbadana". W poszukiwaniach słowiańskiej tożsamości EABS towarzyszył będzie angielski flecista i saksofonista Tenderlonious, z którym spotkali się już na tegorocznym Off Festivalu.

Siła jazzowych sióstr, bluesowa zabawa z Luckym

Rosnąca popularność muzyki z Wysp to jedna z ciekawszych tendencji we współczesnych jazzie. Druga to silniejszy głos kobiet, które coraz częściej z sukcesem sięgają po instrumenty wcześniej niemal zarezerowowane dla mężczyzn. Świetnie wpisują się w ten nurt saksofonistki, takie jak Matana Roberts czy Nubya Garcia i trębaczka Jaimie Branch. Wszystkie trzy gościły w przeszłości na Warsaw Summer Jazz Days, a na Jazz Jamboree wystąpi Melissa Aldana, pochodząca z Chile - wykształcona w Stanach Zjednoczonych wschodząca gwiazda saksofonu.

Także na sobotę zaplanowano koncert wokalistki i flecistki Melenie De Biasio. - To jest muza, którą Polacy kochają. Nie to czysty jazz, nie jest to do końca wokalistyka jazzowa, jest w jej śpiewie dużo dramaturgii i teatru. Natomiast muzyka jest stonowana – opowiada Mariusz Adamiak.

- Dzień zakończy Lucky Peterson, czyli rzecz z pogranicza jazzu, bluesa i soulu. Historycznie zawsze na Jazz Jamboree był blues. Wydaje mi się, że warto takich wykonawców pokazywać, nie wszystko musi być do końca klasycznie jazzowe. Tu będą organy Hammonda, gitara i wokal, mam nadzieję, że sala się roztańczy - tłumaczy szef Jazz Jamboree.

Od wieczorków w kanciapie po wielki festiwalu

Niedzielny finał festiwalu to ukłon w stronę publiczności, która chodziła na "Dżemborkę" przed laty. Wieczór będzie należał do uznanych gwiazd: gitarzysty Johna McLaughlina i skrzypka Jean-Luca Ponty’ego.

- McLaughlin ma specyficzny styl gry na gitarze, nikt nie gra tak, jak on. Niewielu jest gitarzystów, którzy mają tak rozpoznawalny styl. Fakt, jego współczesna muzyka trochę trąci myszką, ale wciąż jestem w niej zakochany, jest fenomenalna. Czy to propozycja tylko dla starszej publiczności? Wysłałbym raczej młodych, żeby posłuchali, jak się gra na gitarze - śmieje się Adamiak. I dodaje, że takim "nurkowaniem w lata 70." będzie także drugi wykonawca. Przyznaje też, że od Jean-Luca Ponty'ego zaczęła się jego przygoda z jazzem.

- Chodziłem do takiej szkoły (liceum Batorego - red.), że honorowo było słuchać jazzu. Wtedy kupowałem też periodyk "Jazz". Wyczytałem w tym piśmie, że jednym z najlepszych skrzypków jazz-rockowych jest Jean-Luc Ponty. Poprosiłem ojca, żeby przywiózł mi z zagranicy kilka płyt. Zaskoczyło od razu - wspomina nasz rozmówca. I dodaje, że w Warszawie Ponty zagra właśnie utwory z tamtego okresu, z lat 70.

Mariusz Adamiak zdradza, że znajomość twórczości francuskiego skrzypka przyniosła owoce zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.

- Jako student organizowałem na Wydziale Geografii, gdzie studiowałem, wieczorki jazzowe. Trzeba było wziąć na plecy gramofon, kolumny, wzmacniacz, zapakować winyle i wozić to wszystko autobusem, bo wtedy nie miałem innych możliwości. Wcześniej rozklejałem plakaty na całej uczelni. Jeden z pierwszych wieczorków, które zorganizowałem był poświęcony właśnie Ponty’emu. Przychodziło do tej kanciapy ze 30 osób. Moją późniejszą żonę poderwałem właśnie na muzykę Ponty’ego. Od razu ją polubiła, zresztą do dziś słuchamy jej z przyjemnością - opowiada szef Jazz Jamboree.

Nowojorski bonus na Bemowie

Na tym zakończy się główna część tegorocznego święta muzyki improwizowanej, ale organizatorzy przygotowali także bonus. 7 listopada w Bemowskim Centrum Kultury wystąpi zagra wywodzący się z kręgów awangardowych, ale bardzo wszechstronny gitarzysta z Nowego Jorku - Marc Ribot.

JAZZ JAMBOREE 2019 - PROGRAM:

24 października, 19:00, Stodoła Kuba Więcek & Gawęda Quintet feat. Ralph Alessi Spice of Life Trio: Jamaaladeen Tacuma/Artur Majewski/Vasco Trilla Get The Blessing

25 października, 19:00, Stodoła Silent Witness Marek Napiórkowski feat. Mino Cinelu i Adam Pierończyk EABS feat. Tenderlonious

26 października, 19:00, Stodoła Melissa Aldana Quartet Mélanie De Biasio Lucky Peterson & The Organizations feat. Tamara Tramell

27 października, 19:00, Stodoła John McLaughlin & the 4th Dimension Jean–Luc Ponty - The Atlantic Years

7 listopada, 20:00, Bemowskie Centrum Kultury Marc Ribot Quartet - Songs Of Resistance

Czytaj także: