Inspiruje ich miasto, w którym się urodzili. To dla nich naturalne, że śpiewają o Warszawie. Uwielbiają Tyrmanda i wydali płytę, która przywołuje dawny klimat stolicy. Premierę właśnie miała płyta "Na koniec świata" grupy Obibox.
- Nasza płyta to intuicja nasza na temat tamtych czasów, nasze wyobrażenie. Jesteśmy w zespole wszyscy warszawiakami. Ten klimat jest dla nas naturalny - tłumaczy Kuba Kujałowicz, perkusista Obibox.
Z czym kojarzy się dla młodych muzyków Warszawa lat 50.?
- Warszawa lat 50. to MDM, ale również Park Frascati zaraz za Teatrem Buffo. Akcja "Złego" toczy się też w tym miejscu. Ta powieść to manifest patriotyzmu lokalnego. Dla nas inspirowanie się miejscem, w którym się żyje, jest najcenniejsze, inspirujące – opowiada Przemek Piechocki, wokalista i gitarzysta Obibox.
myk