II linia miała być gotowa w... 2007 roku

Patrząc na to zdjęcie można się uśmiechnąć albo zacząć zgrzytać zębami. W 2001 r. władze Warszawy obiecywały nam II linię w 2007 roku.

Na zdjęciu prezydent Warszawy Paweł Piskorski w czasie konferencji prasowej na temat finansowania budowy II linii metra. Za jego plecami plansza, na której podano datę dla centralnego odcinka II linii: 2007 rok. Dziś taka deklaracja może wywoływać uśmiech albo złość.

Samemu Piskorskiemu dopisuje raczej humor. "Gdyby nie zaniechano moich planów już od 7 lat Warszawa miałaby II linię metra i to całą. Ale dobre i to" - komentował na Twittrze.

Obietnice, których nie udało się spełnić

Kolejny włodarz Warszawy, Lech Kaczyński, uznał, że II linii nie wolno budować za wszelką cenę. Prace nad koncepcją trwały, ale terminami nie szastano.

Pojawiły się już za Kazimierza Marcinkiewicza. Przed wyborami obiecywał metro w 2011 roku.

Za Hanny Gronkiewicz-Waltz termin przesunął się najpierw nieznacznie - zakładano datę 2012 r. Przetarg na budowę trzeba było jednak unieważnić.

CZYTAJ TAKŻE: 7 przełomowych momentów II linii metra

Nowy harmonogram zakładał ukończenie centralnego odcinka w 2013 r. i wpuszczenie do metra pierwszych pasażerów na wiosnę 2014 r.

Trzy lata temu przewidywaliśmy, że nie uda się go dotrzymać. Wtedy czarny scenariusz to był właśnie 2015 rok. "Tak odległa data oznaczałaby, że metro stanie się tematem politycznym. W 2014 roku odbędą się wybory samorządowe. Rozgrzebana inwestycja byłaby nie na rękę rządzącej stolicą Platformie Obywatelskiej. Zakończona - byłaby sukcesem, jakim nie mógł się pochwalić żaden poprzednik" - pisaliśmy wówczas.

Tak też się stało. Po awariach termin zakończenia przesunięto na 30 września 2014 r. Przed wyborami Gronkiewicz-Waltz ogłosiła grudniowy termin otwarcia, a w metrze urządziła dzień otwarty. Kosztował on miasto ponad 400 tys. zł.

Teraz do końca władze Warszawy trzymają warszawiaków w niepewności. Wiadomo, że metro ruszy w niedzielę, nadal nieznana jest jednak godzina.

Czytaj także: