Na piłkarskie salony Legię miał wprowadzić Henning Berg. Człowiek z Manchesterem United w piłkarskim CV. To trenerskie już tak imponujące nie jest, ale Norweg przy Łazienkowskiej miał być obietnicą Ligi Mistrzów, do której nie udało się legionistom dostać pod skrzydłami jego poprzednika, Jana Urbana. Urbana w Warszawie nie ma od pół roku, a zmiany Legii na lepsze nie widać.
Do Warszawy przyjechał mistrz Irlandii. St Patrick's Athletic, zespół zbliżony poziomem do Walijczyków z The New Saints, z którymi mistrzowie Polski uporali się w zeszłym roku na tym samym szczeblu kwalifikacji do elity.
Co więksi optymiści przebąkiwali coś o pogromie. Teraz ukrywają się pewnie spaleni ze wstydu. Legia zagrała bowiem katastrofalnie. Piłkarze Berga byli wolniejsi, nie mieli pomysłu na konstruowanie akcji, bili głową w mur dobrze schowanego za podwójną gardą rywala. Niby mieli przewagę, ale nic z tego nie wynikało.
Zabójcza kontra
A goście? Czekali na kontrę. Przed przerwą wyprowadzili zabójczą. Zaczęło się od koszmarnej straty Tomasza Brzyskiego. Później był popis Wyspiarzy. Grali z legionistami w znanego z podwórka "dziadka". Piłka po ich podaniach chodziła jak po sznurku, a bezradni piłkarze Berga przez kilkadziesiąt sekund nie potrafili przerwać precyzyjnie konstruowanej akcji. Skończyło się na strzale Christy'ego Fagana do polskiej siatki z najbliższej odległości.
Co na to Legia? Parę chwil późnej była bliska utraty drugiego gola. W ostatniej chwili wybiciem piłki z linii bramkowej ratował ją Inaki Astiz.
Nie dało się tego oglądać. Po godzinie wstydliwej gry zaczęła się wyczerpywać cierpliwość kibiców Legii. Okrzyk "Legia grać, ku.... mać" oraz gwizdy już do ostatniej minuty były nieodłącznym elementem meczu. A ich piłkarzy wcale nie zaczęli grać lepiej. Do nieporadności z pierwszej połowy dołożyli rozgrywane skrzydłami akcje, kończone dośrodkowaniami w pole karne. Jakby zapomnieli, że nie z Wyspiarzami takie numeru.
Rado na remis
Pepsi Arena odetchnęła w doliczonym czasie gry. Przed kompromitacją mistrzów Polski uratował Miroslav Radović. Za tydzień rewanż. Pewnie Legia wygra, ale po tym, co w środę zaprezentowała, Liga Mistrzów wydaje się celem poza jej zasięgiem. Dla przypomnienia: na polski klub w Champions League czekamy 18 lat.
Legia Warszawa - St Patrick's Athletic 1:1 (0:1)bramki: Miroslav Radovic (90+1) - Christy Fagan (38)
twis/lata