- Hasło wzięło się od gry dwuznacznością - tłumaczy Kornelia Hendżak z KRD. - Można się zapatrzyć, zagapić i nie skasować biletu, a to może wiązać się z problemami, czyli wpisaniem do Krajowego Rejestru Długów. Później można na przykład nie dostać kredytu - dodaje.
Mężczyźni gapowicze
Żeby ustrzec pasażerów przed takim niedopatrzeniem, powstał pomysł akcji "Nie gap się, bo zostaniesz gapowiczem". Bronią w zwalczaniu tego procederu mają być m.in. hostessy, które wspólnie z kontrolerami biletów we wtorek od rana będą jeździć komunikacją miejską. Na koszulkach będą miały napis: "Nie gap się".
Do kogo w ten sposób chcą trafić organizatorzy akcji? - Najwięcej osób dopisanych do Krajowego Rejestru Długów za niepłacenie za przejazd to mężczyźni - odpowiada ogólnie Hendżak. I dodaje, że jeden z warszawskich gapowiczów ma już dług na 27 tys. zł. – Przebija go tylko Ślązak, który ma dług na 70 tysięcy złotych - zaznacza Hendżak.
Zarząd Transportu Miejskiego przekonuje, że gdyby pieniądze od gapowiczów wpływały do kasy miasta, to można by postawić za nie nowe wiaty, czy kupić dodatkowy tabor. – Zachęcamy pasażerów, żeby kupowali bilety. A jeżeli się już zdarzy, że mają do zapłacenia mandat, to u kontrolera jest o 40 proc. tańszy, a w ciągu siedmiu dni od daty wystawienia o 30 proc. - tłumaczy Paweł Olek z biura prasowego ZTM.
ran/roody
Źródło zdjęcia głównego: materiały organizatorów