Ratusz próbował sprzedać halę od kilku lat. O nieracjonalności takiej transakcji pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, wskazując władzom miasta przykłady z europejskich miast, gdzie w zabytkowych halach z powodzeniem działają targowiska: użyteczne dla mieszkańców, doceniane przez turystów.
Dziś, nie bez satysfakcji, możemy ogłosić, że Warszawa robi krok ku temu, aby mieć swoją halę-wizytówkę.
- Pani prezydent podjęła decyzję, że budynek pozostanie w zasobach miastach. Przekażemy go Zarządowi Mienia. Zarządzenie wycofujące halę z przetargu zostało wydane 24 marca – powiedział nam Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. - Zastanawialiśmy się nad tym od kilku miesięcy. Podpatrywaliśmy zabytkowe obiekty w Europie, hale w podobnej skali są w np. Londynie i Helsinkach – dodaje.
Ziemniaki od chłopa i sojowe latte
Budynek zostanie przekazany stołecznemu Zarządowi Mienia, ale to nie urzędnicy będą odpowiadać za organizację handlu.
- Planujemy powierzyć prowadzenie go prywatnemu partnerowi, który dostanie koncesję na zarządzanie halą. Chcemy, żeby w zamian za możliwość pobierania pieniędzy od kupców wyremontował halę. Poprosiliśmy już Stowarzyszenie Architektów RP o pomoc w przygotowaniu tej inwestycji od strony architektonicznej. Oczywiście istotne będą także wytyczne konserwatora zabytków – zapewnia Olszewski.
W związku tym nie jest jeszcze przesądzone, jak będzie zorganizowany handel. - Planowana jest funkcja handlowa, z dużym naciskiem na targowisko, ale dopuszczamy także obecność gastronomii. Wykluczony jest supermarket. Docelowo chcielibyśmy zintegrować to, co będzie działo się w hali z targowiskiem, które ją otacza – zdradza wiceprezydent.
Z tego opisu wyłania się nowa formuła handlowa, łącząca cechy zwykłego bazaru i ekologicznego targu ze zdrową żywnością i regionalnymi produktami. - Powstaje co prawda Hala Koszyki, ale ona raczej nie będzie miała takiej funkcji o jakiej myślimy, to raczej projekt mocno komercyjny z domieszką handlu z wyższej półki – zauważa Michał Olszewski.
Koniec supermarketu
Pewne jest, że zniknie supermarket MarcPolu, a wraz z nim prawie 200 tys. zł miesięcznie, które wpływa na konto miasta z tytułu najmu. Ratusz uznał, że górę biorą inne korzyści: modernizacja budynku, który od lat się sypie i szansa na stworzenie handlowo-turystycznej atrakcji. Olszewski wspomina jeszcze o "korzystnej strukturze handlu". Rzeczywiście, w ostatnim czasie okolicę zdominowały markety, szczególnie jednej sieci.
– Zadaniem miasta jest organizowanie handlu, który pozwala skracać łańcuch dystrybucyjny – podkreśla zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz. Owo skracanie łańcucha to po prostu możliwość kupowania owoców, warzyw czy nabiału od ich producentów.
Hale Mirowskie, usytuowane na Osi Saskiej, wybudowane zostały w latach 1899-1901. Były największym obiektem handlowym przedwojennej Warszawy. Handlowano tam głównie owocami i rybami. Zniszczono je w czasie Powstania Warszawskiego, potem odbudowano. W hali bliżej al. Jana Pawła II wrócił handel (budynek należy do Społem), w drugiej zainstalowano klub sportowy Gwardia. W latach 90. ją także przystosowano do handlu.
W 2011 dzielnica pozbyła się ostatniego przyczółka sportu w tym miejscu – legendarnej sekcji bokserskiej, która do dziś pozostaje bezdomna.
Oba budynki od 1986 roku są w rejestrze zabytków.
Piotr Bakalarski