Piotr Guział znów przeprasza za swoje wypowiedzi w głośnej sprawie gwałtu w Lesie Kabackim. Burmistrz Ursynowa zasugerował, że ofiara wszystko zmyśliła. - Popełniłem błąd - przyznał dopiero po kilkunastu godzinach i burzliwej debacie. - Nie ma wątpliwości, że do gwałtu wtedy doszło - ucina dyskusje prokuratura.
Jeszcze w środę rano Guział przekonywał, że gwałtu mogło w ogóle nie być:
- Chciałbym, żeby policja powiedziała jakie są dowody w tej sprawie. Według mojej wiedzy nie ma żadnych - mówił tvnwarszawa.pl i tłumaczył: - Śledczy opierają się na zeznaniu ofiary. Docierają do mnie informacje od dziennikarzy, którzy zajmowali się tą sprawą, ale i od policji, że zeznania są niespójne, że nie zebrano żadnego materiału dowodowego, że nie ma śladów napaści.
Wkrótce zadzwonił jednak do redakcji przyznając, że "przeszarżował" w deklaracjach, a na Twitterze opublikował oświadczenie: - W sprawie gwałtu popełniłem błąd. Zrozumiałem, że sprawa umorzona nie z braku znalezienia sprawcy a z braku dowodów. Przepraszam wszystkich
Pyskówka w internecie
Całe zamieszanie dotyczy sprawy, która we wrześniu 2013 roku wstrząsnęła Warszawą. Młoda biegaczka zgłosiła policji, że została sterroryzowana i zgwałcona w Lesie Kabackim. Policja poszukiwała 35-letniego napastnika, ale niektórzy komentatorzy powątpiewali, czy do gwałtu rzeczywiście doszło.
"Tragedia. Współczuję. Nie biegajcie po zmroku samemu w miejscach odludnych. Tylko jak ona biegła po ciemku?" – skomentował wtedy doniesienia burmistrz i wkrótce za ten wpis przepraszał, bo wywołał oburzenie wielu osób. Krytykowała go m.in. pisarka Sylwia Chutnik:
Już w 2014 roku, po tym jak prokuratura umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy, Guział znów wywołał burzę: - Gwałt? A może paranoja i fala medialna? Kto przeprosi? Zacznijmy od feministek - napisał na Twitterze Guział.
Zamiast przeprosin, dostał szybko ripostę od Macieja Wąsika: - Nie wytrzeźwiałeś jeszcze? Co Ty wypisujesz?!! – zdziwił się szef klubu PiS w Radzie Warszawy.
- Brak wykrycia sprawcy, nie oznacza, że do niczego nie doszło. A za durne słowa na temat tego zdarzenia, powinien się Pan wstydzić - zwrócił też uwagę burmistrzowi inny internauta.
Guział nie dał się jednak zbić z tropu: - Niech się wstydzą Ci, którzy szukali a się ośmieszyli. Od początku było to dęte - odpisał i porównał sprawę kabackiego gwałtu do sprawy "mamy Madzi". - Nigdy nie było poszkodowanej - ocenił.
Prokuratura nie ma wątpliwości
Przedstawiciele prokuratury sprawę oceniają jednoznacznie: - Nikt nie ma wątpliwości, że do gwałtu doszło. Prokurator prowadzący sprawę dał wiarę zeznaniom pokrzywdzonej. Wiarygodność jej zeznań potwierdził biegły. Kobieta nie miała skłonności do konfabulacji – mówi Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Po skardze zmieniono policjantkę
Jak się dowiedzieliśmy, kobieta skarżyła się na pracę policji.
- Miała zastrzeżenia co do prowadzenia czynności z jej udziałem. Podczas rozmowy w prokuraturze powiedziała, że zaraz po tych zdarzeniach (po zgłoszeniu przez kobietę gwałtu - red.) próbowano wpłynąć na jej treść oświadczenia - informuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Paweł Wierzchołowski z Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. - W związku z tym wystosowaliśmy pismo do policji w tej sprawie, w efekcie którego zmieniona została policjantka prowadząca dochodzenie - dodaje.
Jak podkreśla prokuratura, śledztwo zostało formalnie zakończone z powodu niewykrycia sprawcy. – W każdej chwili można je wznowić, jeśli tylko pojawią się nowe dowody – precyzuje Calów-Jaszewska.
bf, su /mz