Gronkiewicz-Waltz o manifestacji KOD: nie zawyżamy liczb

Ilu było manifestantów?
Źródło: fot. tvnwarszawa.pl / film: TVN24
- Nie kłóćmy się o liczby. Najważniejsze jest to, że była to największa manifestacja w Warszawie od 1989 roku - tak w "Faktach po Faktach" Hanna Gronkiewicz-Waltz skomentowała spór o liczbę uczestników sobotniej demonstracji zorganizowanej przez Komitet Obrony Demokracji.

Według miasta w manifestacji wzięło udział 80 tysięcy osób - tyle podał na Twitterze Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent stolicy. Policja natomiast poinformowała o 15 tysiącach uczestników.

- Liczbę uczestników ustalają profesjonaliści - powiedziała prezydent stolicy i wyjaśniła, stosowaną przez nich metodę - dwóch osób na metr kwadratowy. - W tym przypadku było łatwo liczyć, bo demonstracja szła m.in.i mostem - dodała.

- My nie zawyżamy liczb. Wydaje mi się, że było nawet ponad 80 tysięcy, ale nie kłóćmy się o liczby - powiedziała.

Według prezydent najważniejsze było to, że była to największa manifestacja, którą pamięta w Warszawie od 1989 roku.

Na pytanie, czy w takim razie policja zaniża liczbę uczestników, prezydent odpowiedziała, że to trudno powiedzieć. - To jest pytanie do policji. Obecnie nie mamy komendanta policji, po poprzedni został odwołany, a obecny pełni obowiązki - powiedziała. - My mamy swoich ludzi, którzy służbowo chodzą na demonstracje. Jak zawsze policzyliśmy wszystko w sposób profesjonalny - zapewniła.

500 plus

Hanna Gronkiewicz-Waltz w programie "Fakty po Faktach" odniosła się także do rządowej ustawy 500 plus. - Będziemy wypłacać pieniądze jak najszybciej, bo to jest bardzo ważne - zapewniła. - Będziemy to organizować przez wydziały obsługi mieszkańców, szkoły, przedszkola, tak aby jak najszybciej zostały złożone wnioski i wydane pieniądze - dodała.

Poradzicie sobie z konsekwencjami wycofania 6-latków ze szkół. Będą problemy w przedszkolach? - pytał dziennikarz Piotr Marciniak, prowadzący program.

- Będą problemy dla trzylatków. Przede wszystkim dlatego, że zostało to zrobione z zaskoczenia. Po drugie, my wbrew temu co mówi pani minister, kupujemy miejsca w prywatnych przedszkolach. Tyle tylko, że płacimy tyle samo co i publicznym, czyli pokrywamy 100 procent kosztu dziecka - powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Jak dodała, trzeba pamiętać, że o ile do szkół jest dotacja na dziecko z ministerstwa edukacji, to w przypadku przedszkoli jest bardzo niska. - Dziecko rocznie kosztuje 11 tysięcy złotych, a my z ministerstwa dostajemy tysiąc złotych - mówiła. Zapewniła jednocześnie, że będą organizowane w szkołach oddziały przedszkolne dla sześciolatków.

Hanna Gronkiewicz-Waltz o 500 złotych na dziecko

Mniej inwestycji?

Prezydent stolicy wyjaśniła także, czemu wydano w zeszłym roku na inwestycje o połowę mniej niż to było planowane? - Nadal jest to 1 mld 300 mln złotych, ale faktycznie wydaliśmy mniej. Na to wpływ miały m.in. odwołania do przetargów, które blokują inwestycje, do dzisiaj w sądzie są odwołania w sprawie Szpitala Południowego, oraz upadłość wykonawców - jak w przypadku bulwarów wiślanych - powiedziała.

Przeczytaj też co wiceprzewodnicząca PO powiedziała o aktach Kiszczaka.

su/sk

Czytaj także: