Hanna Gronkiewicz-Waltz była w sobotę gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w "Faktach po Faktach". Rozmowa dotyczyła przede wszystkim planów budowy wieżowca przy ulicy Srebrnej przez spółkę o tej samej nazwie, którą zarządzają osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością.
Nie było dobrego sąsiedztwa
Dziennikarka przypomniała, że zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, władze Warszawy nielegalnie odrzuciły wniosek o wydanie tak zwanej wuzetki (czyli decyzji o warunkach zabudowy) na postawienie budynku.
- Myślę, że Jarosław Kaczyński chciał na kogoś zrzucić [winę - red.]. Może chciał się PR-owo wycofać - stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Natomiast wuzetka ma określone reguły postępowania. Tam w pobliżu nie było tak zwanego dobrego sąsiedztwa [żeby stawiać tak wysoki, ponad 190-metrowy budynek - red.]. Najbliższe domy są około 500 metrów od Srebrnej w kierunku ronda Daszyńskiego. Więc to nieprawda. Odmowa była opisana na wielu stronach w oparciu między innymi o orzeczenia, jak i rozporządzenia. Wszystko było zrobione zgodnie ze sztuką. Jarosław Kaczyński ma prawo się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. I się odwołał.
- Ale dlaczego państwo odmówiliście? - dopytywała Kolenda-Zaleska.
- Musi być zasada dobrego sąsiedztwa. W okolicy są domy 11-, 12-piętrowe - odparła Gronkiewicz-Waltz. Na uwagę, że w pobliżu są przecież wieżowce, stwierdziła, że są one w odległości 500 metrów, przy rondzie Daszyńskiego. - To jest stanowczo za daleko.
"Najtrudniej jest w centrum"
Zdaniem byłej prezydent stolicy wydając zgody na kolejne inwestycje, "najlepiej jest unikać wuzetek, ale zdecydowanie uchwalać plany [zagospodarowania przestrzennego - red]. Przyznała, że Warszawa pokryta jest takimi planami w 40 procentach. - Jak ja przyszłam do miasta, to było 13 procent - stwierdziła.
- Rafał Trzaskowski mówił mi, że do końca kadencji chce mieć cały taki masterplan Warszawy. Dlaczego to tak długo trwa? - spytała dziennikarka.
- Bo same konsultacje trwają około dwóch lat. Jest wyłożenie planu, jest kwestia odrzucenia uwag do niego. Zajmuje się tym komisja w Radzie Warszawy, potem sama rada. Po prostu tak długo to trwa - odparła Gronkiewicz-Waltz.
- W przypadku Srebrnej to trwa 15 lat. Jak to jest możliwe? - dziwiła się Kolenda-Zaleska.
- Są takie, które się jeszcze dłużej rysują. Najtrudniej jest w centrum - odpowiedziała była prezydent.
"Jest zamysł"
Na pytanie, czy w centrum Warszawy, widzi raczej chaos czy jednak jakiś zamysł i plan, Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała: - Zagospodarowanie przestrzenne to nie jest prosta sprawa i we wszystkich miastach trwa dość długo. Jest zamysł. Wzdłuż Alej Jerozolimskich jest taka wysokość, jaką ma Hotel Polonia. Wzdłuż Marszałkowskiej jest taka wysokość jaką mają Domy Centrum. Przy Emilii Plater, stoją wysokie budynki.
- A tam gdzie miały powstać dwie wieże? - spytała Kolenda-Zaleska.
- Tam jest tylko rondo Daszyńskiego, które już wcześniej miało wysokie budynki - stwierdziła. I dodała: - Jeśli chodzi o plan zagospodarowania, to uchwaliliśmy ich więcej niż za czasów PiS. Oni przerzucają winę, a nie mają racji. Bo przecież to nigdy nie jest wina PiS-u ani Jarosława Kaczyńskiego, który przecież zawsze jest poza wszelkimi podejrzeniami. Zawsze. W związku z tym muszą znaleźć winnego. Taka jest zasada funkcjonowania Prawa i Sprawiedliwości - podsumowała była prezydent.
Odrzuciła też pojawiające się zarzuty, że żeby budować w Warszawie, trzeba było być znajomym kogoś z Platformy albo samej byłej prezydent.
"Nie będę kandydować"
Hanna Gronkiewicz-Waltz była też pytana o to, czy zamierza startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Nie będę kandydować, nie zastanawiam się teraz nad żadnym kandydowaniem. Ale to nie znaczy, że się wykluczę z życia publicznego czy politycznego - stwierdziła. - Jak już kiedyś mówiłam, politykiem byłam od dziecka, jak słuchałam z tatą Radia Wolna Europa. I dlatego potem byłam aktywna politycznie. Na razie zajmuję się studentami - podkreśliła.
ZOBACZ CAŁE "FAKTY PO FAKTACH" TVN24
pm