Dokumenty były przez lata przechowywane w skrytkach w piwnicy, gdzie zabezpieczył je Raciborski. W piątek podczas konferencji prasowej jego wnuk wyjaśnił, dlaczego posiadał on archiwalne materiały dotyczące szkolenia żołnierzy Kedywu w walce wręcz.
- Dziadek ukończył kurs ju-jitsu i uczył swoich kolegów tej sztuki walki. Dla pomocy robił zdjęcia, które rozdawał, żeby łatwiej było zapamiętać podstawowe ciosy. Dziadek w 1939 roku przeszedł szkolenie wojskowe i od tego czasu nieprzerwanie służył w konspiracji. Brał też udział w wielu akcjach z bronią w ręku - mówił Piotr Raciborski.
Jak wyjaśnił zastępca dyrektora Archiwum Akt Nowych Mariusz Olczak, uwiecznione na fotografiach techniki walki wręcz były przygotowane specjalnie dla Oddziałów Dyspozycyjnych Kedywu Komendy Głównej.
- Dzięki tym fotografiom i informacjom od ofiarodawców wiemy, że był to system szkoleniowy stosowany w tych oddziałach. Co ważne, bo dopiero w marcu 1944 roku komendant główny AK polecił, by takie szkolenia przeprowadzać w oddziałach Armii Krajowej, a te zdjęcia pochodzą ze znacznie wcześniejszego okresu - mówił Olczak.
Ju-jitsu ocaliło im życie
Piątkowa prezentacja archiwalnych ujęć z technikami ju-jitsu została uzupełniona instruktażem. Żołnierze GROM-u przez ponad 20 minut demonstrowali poszczególne chwyty i objaśniali w jakim celu mogą one być stosowane.
- Szkolenie (żołnierzy Kedywu - red.) opierało się na starojapońskiej sztuce walki. Większość technik, są to techniki z wykorzystaniem dźwigni na nadgarstek, łokieć, staw barkowy, obalenia i duszenia. Wszystkie chwyty są bardzo proste i łatwe do nauczenia. A to sprawiało, że proces szkolenia był krótkotrwały, ale bardzo szybko można było zyskać skutek, możliwy do przełożenia na działanie w trakcie zagrożenia ulicznego czy dywersyjnego - wyjaśniał jeden z instruktorów GROM-u.
Wcześniej syn kwatermistrza "Parasola" wspominał o jednej z akcji, podczas której ju-jitsu ocaliło życie Raciborskiego i jego kolegów. Mężczyźni wpadli wówczas w niemiecką zasadzkę.
- Jego dziewięciu towarzyszy można by właściwie spisać na straty, gdyby nie ojciec, który zaatakował jednego z Niemców. A było ich trzech z bronią. Powalił go, obezwładnił i zastrzelił. A to spowodowało rozpoczęcie akcji jego współtowarzyszy. Wszystkim udało się uciec, przeżyli do końca wojny - opisywał Andrzej Raciborski.
Kronika Batalionu "Parasol"
Mariusz Olczak omówił też pozostałe materiały, które przez lata przechowywał Wiesław Raciborski.
- Kolejną grupą dokumentacji jest zbiór materiałów dotyczących Stanisława Jastera, postaci ważnej, uciekiniera z Auschwitz, żołnierza oddziału specjalnego "Osa-Kosa". Raciborski brał udział w analizie tej sprawy, kiedy Jaster w 1943 roku, po aresztowaniu generała "Grota" Roweckiego został zlikwidowany przez Państwo Podziemne. Ta sprawa do dzisiaj nie została de facto rozwiązana. I w tym zbiorze znajdziemy maszynopisy i rękopisy jego spostrzeżeń, i przygotowań do napisania właściwego tekstu jej poświęconego. Inną grupą dokumentów są materiały do kroniki Batalionu "Parasol" z relacjami żołnierzy, ale przede wszystkim z wykazem relacji sporządzonych przez środowisko - mówił Olczak.
Częścią spuścizny są także rękopisy analiz dotyczące historii Kedywu, Batalionu "Parasol", spisy, wykazy i oświadczenia. - Raciborski był jednym z bardziej aktywnych członków środowiska oddziału, a materiały dotyczą okresu od 1942/43 roku do lat 90. Największą grupą są oczywiście dokumenty, które opisują ogólną historię różnych oddziałów AK, ale przede wszystkim "Parasola", relacje z akcji na Koppego czy Stamma i szereg dokumentów wytworzonych przez samego Raciborskiego, i środowisko. To kolejny krok w gromadzeniu kompletu, mamy nadzieję, dokumentów historycznych dotyczących "Zośki" i "Parasola" - podkreślił zastępca dyrektora.
Kwatermistrz z "Parasola"
Wiesław Raciborski ps."Robert" urodził się w 1921 roku w Warszawie. W 1940 r. wstąpił do ZWZ/AK. Służył między innymi w Grupach Szturmowych Szarych Szeregów i Batalionie "Parasol". Pełnił w nim funkcję szefa Intendentury i głównego zbrojmistrza. Kierował zaopatrzeniem w broń i amunicję, wraz ze swoim oddziałem prowadził wszystkie akcje zdobywania broni, magazynowania, przerzutu oraz prace rusznikarskie.
W Powstaniu Warszawskim walczył na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie, skąd przedostał się na drugi brzeg Wisły. Po Powstaniu służył w Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie. Zmarł w 1999 roku.
Dokumenty Kedywu
PAP/kk/r