Policjanci zatrzymali 22-letniego kierowcę, który ulicami Grodziska Mazowieckiego bezprawnie poruszał się z włączonymi sygnałami pojazdu uprzywilejowanego. Na oczach patrolu mężczyzna popełnił kilka wykroczeń. Już po zatrzymaniu tłumaczył, że wiózł pasażera do szpitala. Funkcjonariusze zaproponowali, że wezwą dla niego karetkę, ale ten nagle poczuł się lepiej i odmówił.
Interwencję wobec 22-latka podjęli funkcjonariusze Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego grodziskiej komendy. W trakcie jednej z nocnych służb zauważyli jego forda pędzącego ulicą Żyrardowską. Z ich relacji wynika, że miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe.
- Auto nie miało żadnych oznaczeń pojazdu służb, które mogą korzystać z sygnałów uprzywilejowania. Funkcjonariusze postanowili zatrzymać samochód do kontroli. Jadąc chwilę za fordem, byli świadkami przejechania przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, a także nieustąpienia pieszym pierwszeństwa na przejściu - relacjonuje Katarzyna Zych z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim.
Mężczyzna został zatrzymany kilka ulic dalej. Podczas kontroli uprawnień 22-latka okazało się, że co prawda posiada on zezwolenie do kierowania pojazdem uprzywilejowanym, ale dotyczy ono zupełnie innego auta. - Sygnały uprzywilejowania w fordzie zostały zatem zamontowane bezprawnie. Kierowca, zapytany o powód takiego zachowania wyjaśniał, że musiał zawieźć pasażera do szpitala w innym mieście. Gdy jednak policjanci zaproponowali wezwanie karetki pogotowia, pasażer odmówił, tłumacząc, że już czuje się dobrze - opisuje Zych.
Nielegalne korzystanie z sygnałów świetlnych i dźwiękowych
Policjantka wyjaśnia, że zgodnie z Kodeksem drogowym posiadanie w aucie urządzenia stanowiącego obowiązkowe wyposażenie pojazdu uprzywilejowanego w ruchu, wysyłającego sygnały świetlne w postaci niebieskich lub czerwonych świateł błyskowych albo sygnał dźwiękowy o zmiennym tonie jest zabronione. Niedozwolone jest także korzystanie z nich.
Złamanie opisanych wyżej zasad zagrożone jest karą wysokiej grzywny. Sprawca może też trafić do aresztu na nawet dwa tygodnie.
- Jeszcze na miejscu kierowca musiał zdemontować urządzenia, które zostały zabezpieczone przez funkcjonariuszy i zgodnie z Kodeksem wykroczeń mogą ulec przepadkowi. Za wszystkie popełnione wykroczenia w ruchu drogowym mężczyzna odpowie teraz przed sądem, do którego funkcjonariusze skierują wniosek o ukaranie - zapowiada Zych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock