Z chopinowskimi nutami Janusz Olejniczak zjeździł całą Europę, obie Ameryki, Australię i Japonię. Pianista nie ukrywa jednak, że granie utworów Krzysztofa Komedy Trzcińskiego, to dla niego spory stres.
Wyzwanie i stres
- Lubię wzywania. A to film (Olejniczak zagrał Chopina w filmie Andrzeja Żuławskiego "Błękitna Nuta "), a to jazz, w żadnej z tych dziedzin nie jestem zawodowcem - przyznaje w rozmowie z tvnwaszawa.pl. - Dostałem miłe zaproszenie, najpierw się zapaliłem, a teraz się boję. Liczę, że chłopcy mi pomogą. Znamy się od lat, w innym składzie nie zaryzykowałbym tego przedsięwzięcia - dodaje.
Ci "chłopcy" to całkiem dorośli muzycy Atom String Quartet, zespołu, który udowodnił, że klasyczny kwartet smyczkowy z powodzeniem może grać jazz, improwizować. Po raz pierwszy i - jak do tej pory jedyny - zagrali wspólnie Komedę w 2011 roku w Łodzi.
- To był to dla mnie chyba jeden z bardziej stresujących koncertów w życiu - wspomina z uśmiechem pianista. I dodaje, że tym razem komfort pracy jest większy, bo przewidziano aż cztery próby. Sześć lat temu była tylko jedna. Na razie nie wiadomo, na które kompozycje się zdecydują. - Będziemy wybierać. Na pewno nie wypełnię całego koncertu sobą, część utworów Atom String Quartet zagrają sami. Mogę zdradzić, że tak będzie w przypadku "Kołysanki" – zapowiada Olejniczak.
To może zaskakiwać, bo akurat ten najbardziej znany utwór jazzmana nasz rozmówca opanował doskonale. Niekiedy wplata go w swój klasyczny repertuar zaskakując melomanów, którzy przyszli na Chopina. - Są zdziwieni, że pojawia się utwór, którego nie znają. Tak było ostatnio w Japonii. Oczywiście gram po swojemu, improwizuję - opowiada Janusz Olejniczak.
Dopytywany, co wspólnego mają ze sobą Komeda i Chopina, odpowiada, że romantyzm. - Miejscami był bardzo romantyczny, co w jazzie zdarza się rzadko - zauważa.
Siła różnorodności
W tym roku festiwal odbędzie się w Filharmonii Warszawskiej (jest partnerem wydarzenia). To nowa lokalizacja dla imprezy, której wcześniejsze edycje gościły w Zamku Ujazdowskim, Studiu Lutosławskiego i Muzeum Historii Żydów Polskich.
- To zacne miejsce, które wpisuje się w charakter koncertu z udziałem wybitnego chopinisty. Tą lokalizacją nawiązujemy także do tradycji lat 60., kiedy odbywały się tu koncerty z cyklu "Jazz w Filharmonii" - wyjaśnia Iwona Strzelczyk-Wojciechowska, szefowa festiwalu.
Zmienia się miejsce, ewoluuje program. - Kiedyś sięgaliśmy po wybitnych jazzmanów, którzy grali z Komedą - Tomasza Stańkę, Zbigniewa Namysłowskiego, Jerzego Miliana czy Michała Urbaniaka. To był naturalny wybór. Dziś poszukujemy nowych, ciekawych interpretacji, staramy się, żeby festiwal był różnorodny, pokazywał różne spojrzenie na muzykę Komedy - tłumaczy Strzelczyk-Wojciechowska.
I właśnie wychodząc z tego założenia organizatorzy sięgnęli po Komeda Ahead. Za tą nazwą kryje się doskonale znana fanom jazzu braterska sekcja rytmiczna Marcin i Bartłomiej Olesiowie oraz znakomity niemiecki wibrafonista Christopher Dell. Projekt powstał na zamówienie Berliner JazzFest. Owocem tej współpracy była płyta wydana w Polsce przez Fundację Słuchaj. Na krążku znalazły się najbardziej ikoniczne dla Krzysztofa Komedy utwory, jak "Kattorna", "Astigmatic", "Svantetic" czy "Ballad for Brent", ale zagrane skromnie, czysto, antyefekciarsko, modernistyczne. Może właśnie ta różnorodność, której świadkami staniemy się 22 kwietnia w Filharmonii Narodowej, jest najlepszym dowodem uniwersalności i żywotności twórczości zmarłego niemal pół wieku temu mistrza czarno-białej klawiatury.
Zdjęcia i plakaty
Dopełnieniem festiwalu będą dwie wystawy: fotografii "Komeda w obiektywie" Marka Karewicza oraz "Polski Plakat w jazzie" z kolekcji Muzeum Jazzu.
IX Festiwal Muzyki Filmowej Krzysztofa Komedy
22 kwietnia, Sala Kameralna Filharmonii Narodowejgodz.18.00 Janusz Olejniczak & Atom String Quartet "Komeda"godz.20.00 Oleś Brothers & Christopher Dell "Komeda Ahead"
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: materiały organizatora