Podobno złapanie dużego suma w Wiśle to marzenie każdego, kto łowi w okolicach Warszawy. Mateusz Kalkowski, który jest przewodnikiem wędkarskim, właśnie takie marzenie spełnił.
- Wypłynęliśmy. Było słonecznie, ale widzieliśmy, że znad Warszawy zbliża się ogromna chmura i burza. Jest to zawsze dobry moment na sumy. Nastąpiło branie. Wziął mi wielki sum - opisuje Kalkowski.
"Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy"
Nie chce zdradzić, w którym dokładnie miejscu trafił na ten okaz. Opowiada, że walka z rybą trwała około 30 minut. Zdobycz okazała się ogromna. Sum mierzył 2 metry i 38 centymetrów, ważył 90 kg.
- Wyciągnięcie ryby powyżej 50 kg jest naprawdę dużym wyczynem. Sfotografowaliśmy go i wypuściliśmy do wody. Mam nadzieję, że jeszcze się z nim spotkam. Łowimy sportowo, dbamy o to, żeby ryby w dobrej kondycji wracały do wody – mówi wędkarz.
Łowić - tak, jeść - nie
Przekonuje, że Wisła jest dobrym miejscem do wędkowania. Jakie jeszcze ryby można tu złowić?
- Bolenie, sandacze, klenie, jazie - wszystkie można złapać w Wiśle i spodziewać się dużych okazów. Sandacze, nawet metrowe, tak samo bolenie. Atrakcją są jazie. Moja największa miała 64 centymetry - opowiada Kalkowski.
Czy nadają się do jedzenia? Wędkarz ma wątpliwości.
- Ryb z niektórych odcinków Wisły nie powinno się jeść. Trzeba uważać, by czymś się nie zatruć - twierdzi.
lata/mz