To miała być najdłuższa impreza w historii nie tylko Warszawy, ale i świata. 20-dniowy festiwal Fugazi, na którym kapele miały grać non stop, jednak się nie odbędzie. Dlaczego? Organizatorzy twierdzą, że ratusz bał się hałasu. Urzędnicy, że przez brak odpowiedniej dokumentacji.
Fugazi Festiwal to miało być prawdziwe święto muzyki. Kapele miały grać non-stop przez 400 godzin. Od rana do wieczora na Cyplu Czerniakowskim miały występować m.in. takie zespoły jak KNŻ, happysad, Lao Che, Voo Voo, The Bartenders, czy Tede, Vienio, Ścianka. Kapele z czołówki, jak i te mniej znane. Przez 20 dni przez scenę miało przetoczyć się ich w sumie 250.
Najdłuższego koncertu nie będzie
W ten sposób miał być pobity rekord Guinessa i zagrany najdłuższy koncert na świecie. Nie zostanie. Organizatorzy na tydzień przed pierwszym koncertem odwołali wydarzenie. Dlaczego?
Z ich oświadczenia zamieszczonego na portalu społecznościowym wynika, że wszystko rozpadło się jak domek z kart. Zaczęło się od tego, że organizatorom – jak twierdzą – odmówiono patronatu prezydent miasta. Przyczyną miało być to, że impreza będzie za głośna.
- Oficjalny powód: "Mogło być za głośno" - piszą organizatorzy. - Odpadają dwaj sponsorzy, którzy warunkowali udział w imprezie tylko razem z patronatem miasta. Otrzymujemy zmianę decyzji Straży Pożarnej z pozytywnej na negatywną - co skutkuje nieotrzymaniem pozwolenia na imprezę masową. Dostajemy negatywną opinię policji, która w kilku stronicowym elaboracie opisuje szczegółowo, że w naszej dokumentacji np. brak wydzielonych płotkami terenów dla antagonistycznie nastawionych do siebie grup. Kilka stron uzasadnienia : jak to będzie głośno i niebezpiecznie. Wszystko skierowane do spółki która prosi o pozwolenie na imprezę masową pierwszy raz, ma czystą kartę i całkowity brak mandatów - piszą organizatorzy i dodają, że ratusz podejmuje próbę zorganizowania imprezy na lotnisku w Bemowie lub Fortach Bema.
- Niestety, jest sobota 24 sierpnia, kończy się czas, brak pieniędzy od sponsorów, pada kampania reklamowa i nie ma wiary w sukces – piszą organizatorzy. Na końcu oświadczenia Waldemar Czapski - jeden z organizatorów - dodaje - Nie wybaczę sobie nigdy, jak bardzo spiep***** całość. Tego, że nie dopilnowałem przyjaciela zapewniającego mnie o zebraniu wszystkich dokumentów i pozwoleń na czas. Odmowa otrzymana miesiąc wcześniej nie zamknęłaby jeszcze alternatywnej drogi na inną lokalizację – pisze Czapski.
Mogło być niebezpiecznie?
Tę wersje potwierdza komunikat z urzędu miasta.
- Organizatorzy Fugazi FESTiwal złożyli wniosek o wydanie zezwolenia na imprezę masową 31 lipca. Pozostałe dokumenty mieli uzupełnić. Ostatecznie, do Urzędu m.st. Warszawy wpłynęły negatywne opinie policji i straży pożarnej. Natomiast opinii Sanepidu oraz ważnej polisy ubezpieczeniowej nie dostarczono w ogóle – piszą urzędnicy z biura prasowego i dodają, że negatywne opinie służb wskazywały przede wszystkim na ukształtowanie terenu Cypla Czerniakowskiego, na którym miały odbywać się koncerty.
- Na miejsce imprezy prowadzi tylko jedna droga, a to oznacza, że służby ratownicze mogłyby mieć problem z dostaniem się na teren imprezy w razie potrzeby. Dodatkowym argumentem był brak odpowiedniej infrastruktury przeciwpożarowej - dodaje ratusz.
Impreza miała być hołdem dla nieistniejącego już klubu Fugazi, który działał na początku lat 90. w dawnym kinie WZ przy ul. Leszno 19. To tam pierwszy raz w stolicy zagrał m.in. zespół Hey. Spotkać można było Czesława Niemena, ale i odbyła się pierwsza w Polsce impreza techno. Miejsce działało tylko 11 miesięcy, jednak przez wiele osób uważane było za legendarne.
lata//ec
Źródło zdjęcia głównego: Jacek Sokołowski /Fugazi KLub