ONICO AZS Politechnika Warszawska grała z Espadonem Szczecin w swoim 18. meczu Plus Ligi.
ONICO AZS Politechnika Warszawska jest ligowym średniakiem. Po 17 kolejkach zajmowała 11. miejsce. Ale w sobotnim meczu była faworytem. Rywal - Espadon Szczecin - jest w tabeli o 5 oczek niżej. Trudno byłoby nazwać ten mecz starciem gigantów. Ale widowisko mogło się podobać.
Gwiazda wśród dziennikarzy
Pierwszy punkt pierwszego seta zdobył Michał Filip ładnym zbiciem z prawej strony boiska. Potem Wrona zepsuł zagrywkę i było 1:1. Schemat się powtórzył - efektowny atak Kuby Kowalczyka a po nim zagrywka w aut. Goście grali pewniej i stabilnie, ale wynik utrzymywał się remisowy dzięki takim akcjom jak błyskotliwy pojedynczy blok Jana Firleja. To właśnie 20-latek rozgrywał w drużynie ONICO AZS Politechnika Warszawska. Gwiazda drużyny - Paweł Zagumny od początku siedział przy stole dla statystyków i dziennikarzy.
W środkowej części seta błysków było więcej i Politechnika wyszła na prowadzenie. Przy 12:9 goście poprosili o czas, ale po przerwie dalej tracili punkty. 14:9, 15:10, 16:11. W drużynie Espadonu Szczecin wyróżniał się, mierzący 210 cm, atakujący Bartłomiej Kluth. Ale "Inżynierowie" utrzymywali pięciopunktowe prowadzenie - 17:12, 18:13, 19:14 - i po chwili jeszcze odskoczyli. 23:15. Espadon próbował się podnieść, zdobył 3 kolejne punkty. Wtedy trener Bednaruk poprosił o czas. AZS wygrał seta do 19.
Rywale byli tłem
Drugi set zaczął się od wyrównanej gry. Z lekkim wskazaniem na Politechnikę, co odzwierciedlał wynik. "Inżynierowie" utrzymywali 2-3 punkty przewagi. Potem odskoczyła na 14:9. Na parkiecie wyróżniał się Michał Filip i to nie tylko ze względu na fikuśnie wyeksponowany tatuaż na lewym ramieniu. Z resztą cały zespół grał nieźle. Ładne ataki, solidna asekuracja. Espadon był raczej tłem. 19:15, 20:16. Przy stanie 22:16 ONICO AZS wygrał piłkę, której nie powinien wygrać - zły odbiór sprawił, że Filip ledwo ja podbił, a Wrona musiał przebić za darmo w trzecim uderzeniu. Ale kontra Espadonu trafiła w aut. Aut był też w kolejnej akcji szczecinian, którzy przegrali seta do 17. 2:0 Politechnika.
Trzecia partia zaczęła się od błędu w zagrywce Espadonu. Pózniej szczecinianie mieli więcej szczęścia i nawet wyszli na prowadzenie. Trwało jednak tylko chwilę. Politechnika doprowadziła do 3:3, było 4:4, 5:5, 7:7. Monotonnie. W tym momencie rozegrana została najdłuższa piłka meczu - siatkarze przebijali w obie strony jak drużyny licealne. Punkt - w równie licealny sposób - zdobył Espadon. Piłka gdzieś po rękach "Inżynierów" przetoczyła się na aut. Goście po tej akcji na chwilę objęli prowadzenie, ale szybko doszło do wyrównania 11:11. I znów było remisowo aż do momentu, w którym warszawianie odskoczyli, przy stanie 16:14 ładnym blokiem zatrzymało Michala Ruciaka.
Trener Espadonu próbował coś zmienić. Na boisku pojawił się dawny siatkarz Politechniki Maciej Zajder. Na niewiele się to zdało. Stołeczny klub kontrolował grę. 19:16, 20:16 i czas dla Espadonu. Po niej był nawet punkt, ale był i as serwisowy Filipa. 22:17, a Filip dalej grał. 24:18 i zagrywka w siatkę przy pierwszej piłce meczowej oraz blok Espadonu przy drugiej. Przy trzeciej Bartłomiej Kluth zagrał w aut. 25:20 i 3:0.
Za tydzień Skra
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Łukasza Łapszyńskiego.
Następny mecz na Torwarze będzie zapewne znacznie większym widowiskiem. Do Warszawy 4 lutego przyjedzie Skra Bełchatów.
mś/b