Do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek, przy ul. Miodowej. - Jest 1.00 – wypiłam jedno piwo. Zatrzymały mnie 2 suki policyjne, jechałam rowerem, o 0,1 promila przekroczyłam normę. Jadę na komendę na Wilczą 21. I co mam teraz zrobić? – relacjonowała w nocy na na portalu społecznościowym Ewa Wanat, była szefowa radia TOK FM, obecnie redaktor naczelna Polskiego Radia RDC.
Kilka godzin na komendzie
Dziennikarka spędziła kilka godzin na komendzie wraz z kilkoma innymi osobami, które znalazły się w podobnej sytuacji.
- Jechanie po alkoholu na rowerze to jedno – sąd osądzi, a sposób traktowania ludzi przez policjantów na komendzie – drugie. A dwóch młodych policjantów, którzy mnie zatrzymali na ulicy zachowywało się bez zarzutu, kulturalnie i tak jak trzeba – relacjonowała Wanat.
Jak dodała, nie miała zastrzeżeń do tego, że została zatrzymana, ale do tego "co i jak wygadywali policjanci". Na miejsce wezwała swojego kolegę, prawnika i radnego Warszawy Krystiana Legierskiego, który został jej pełnomocnikiem.
Grozili izbą wytrzeźwień?
W relacji Wanat policjanci drwili z Legierskiego. - Kiedy pojawił się Krystian, słuchałam komentarzy, kogo sobie wzięłam na pełnomocnika. Policjant mówił, że jak chce, to będzie mówił "pedał", bo jest wolność słowa. (...) Że dziennikarze to kłamcy i jak sobie posiedzę w izbie wytrzeźwień, to zobaczę, co to jest prawdziwe życie - relacjonuje całą sprawę "Gazeta Wyborcza". - A kiedy po drugiej stronie Krystian pytał, dlaczego mnie jeszcze nie wypuszczają, słyszał, że to moja wina, że przedłużam, bo zadaję trudne pytania policjantom i zbyt szczegółowo czytam protokół zatrzymania. Dziesięciu policjantów z bronią, ja, dwóch łagodnych młodych warszawskich inteligentów i jeden Turek albo Pakistańczyk. Kiedy pytałam, dlaczego policjanci mówią do niego na "ty", popatrzyli na mnie jak na wariatkę - mówi dziennikarka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
1,1 promila alkoholu
Według Mariusza Mrozka kobieta została zatrzymana, ponieważ jechała slalomem. – Badanie alkomatem wykazało 1,1 promila alkoholu w organizmie. Dopuszczalna dawka została, więc przekroczona o 0,9 promila, a nie 0,1 promila, jak twierdzi pani redaktor – mówi tvnwarszawa.pl Mrozek. – Zwracam też uwagę na język, jakim się posługuje. "Suki policyjne" to określenie obraźliwe – dodaje.
Mrozek nie potwierdza również relacji z komendy przy Wilczej. – Przeprowadziliśmy postępowanie wyjaśniające. Nie dopatrzono się żadnych uchybień ze strony naszych funkcjonariuszy. Przypominam, że istnieje możliwość zgłoszenia skargi na zachowanie policjantów. Dotąd taka skarga nie wpłynęła – informuje rzecznik.
Cytowany przez "Gazetę Wyborczą" policjant twierdzi, że dziennikarka utrudniała sporządzenie dokumentacji. - Twierdziła, że jako dziennikarka nie powinna zostać zatrzymana. Powoływała się na szereg znajomości, które dla policjantów będą oznaczać zwolnienie z pracy. Po przybyciu pełnomocnika, w uzgodnieniu z prokuratorem, została zwolniona - czytamy na stronie gazety.
Przesłuchanie przełożone
W piątek Ewa Wanat miała zostać złożyć wyjaśnienia na komendzie. - Poprosiła o zmianę terminu. Przychylilismy się do tego - podaje Mariusz Mrozek.
Z Ewą Wanat i Krystianem Legierskim nie udało nam się skontaktować.
Za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu grozi grzywna lub do roku więzienia. Rowerzyście grozi także utrata prawa jazdy.
b/roody
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24