Dwa tygodnie na zmianę nazw ulic. Później zdekomunizuje je wojewoda

Pomalowany pomnik (film z 2017 roku)
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Tylko dwa tygodnie zostały władzom miasta na zmianę nazw ulic, które - zgodnie z nowymi przepisami - propagują komunizm. Przygotowania idą opornie. Mieszkańcy są niechętni, ale ustawa nie pozostawia pola do manewru. Radni są w kropce, a przed nimi jeszcze usuwanie pomników.

Temat dekomunizacji rozgrzewa mieszkańców od kwietnia ubiegłego roku, kiedy to parlament przyjął ustawę zakazującą propagowania komunizmu poprzez nazwy ulic, placów czy skwerów.

Które ulice zmienią swoich patronów? Na jakich? Kiedy to się wydarzy i jakie będą koszty? Te pytania zadają sobie urzędnicy i mieszkańcy. Odpowiedzi wciąż nie ma, mimo że "deadline" już na początku września.

"Mieszkańcy nie chcą zmian"

W czerwcu miasto rozpoczęło konsultacje społeczne w sprawie zmiany 12 nazw. Wśród nich były między innymi takie ulice jak Juliana Bruna (na Mokotowie), Józefa Ciszewskiego czy Związku Walki Młodych (na Ursynowie). Badanie zakończyło się 31 lipca.

Na szczegółowy raport - jak informuje Agnieszka Kłąb z urzędu miasta - wciąż czekamy. Jednak jak mówi nam Anna Nehrebecka, radna Warszawy i przewodnicząca komisji nazewnictwa, zdecydowana większość biorących udział w konsultacjach nie chce zmian. - Około 90 procent ludzi jest przeciwko - mówi.

Co dalej? Nie wiadomo. - Zobaczymy, na najbliższej sesji na pewno będziemy na ten temat rozmawiać - zapowiada Nehrebecka.

Zgodnie z zapisami ustawy dekomunizacyjnej, jeśli miasto nie zmieni nazw propagujących komunizm do 2 września, pałeczkę przejmie wojewoda. - Jednym podpisem będzie mógł je zmienić, nie patrząc na to czego chce miasto i jego mieszkańcy - przyznaje Nehrebecka.

Przed podjęciem decyzji wojewoda będzie musiał jednak zasięgnąć opinii Instytutu Pamięci Narodowej.

Pomniki z cokołów

Wkrótce władze miasta mogą mieć jeszcze więcej problemów. Do ulic dochodzą bowiem pomniki. Wszystko przez nowelizację ustawy dekomunizacyjnej, którą parlament przegłosował w czerwcu, a prezydent Andrzej Duda podpisał w połowie lipca. Wedle jej zapisów, usunięte mają zostać monumenty, obeliski, popiersia, płyty pamiątkowe, które gloryfikują dawny system.Przepisy ustawy nie będą dotyczyć pomników niewystawionych na widok publiczny, znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku. Czas na pozbycie się pomników wynosi 12 miesięcy od dnia wejścia ustawy w życie (czyli od lipca 2018 roku). Natomiast obowiązek usunięcia spoczywa na właścicielu nieruchomości (albo użytkowniku wieczystym), na którym dany monument stoi.

Decyzja należy do radnych

W stolicy jedne z najbardziej charakterystycznych obelisków upamiętniające czasu komunizmu znajdują się na Pradze Południe. Pierwszy to Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w parku Skaryszewskim. Drugi - pomnik generała Zygmunta Berlinga między rozjazdami Trasy Łazienkowskiej. Ten ostatni nie dalej jak dwa tygodnie temu został oblany czerwoną farbą. Dwaj mężczyźni odpowiedzialni za ten występek zostali zatrzymani przez policję. Nie był to też pierwszy tego typu incydent. Obelisk generała był oblewany farbą w ostatnich latach kilkukrotnie.

Obydwa obeliski stoją na gruncie miejskim, dlatego z pytaniem o ich przyszłość kierujemy się do warszawskiego ratusza. - Wszystkimi sprawami związanymi ze zmianą nazw pomników zajmuje się rada miasta, podobnie jak w przypadku ulic - informuje krótko Agnieszka Kłąb z biura prasowego.

Radna Nehrebecka przyznaje: - Na razie na temat pomników w ogóle nie rozmawialiśmy. Najpierw musimy zrobić porządek ze zmianą ulic.

Zdjęcie na stronie głównej: Adrian Grycuk/Wikipedia (CC BY-SA 3.0)

kw/r

Czytaj także: