- To drzewo miało ok. sześciu metrów w obwodzie – alarmuje reporter tvnwarszawa.pl, który oglądał skutki wycinki w Parku Skaryszewskim. To jedno z kilku ściętych w okolicach Stawów Kaczych.
Ślady po wyciętych drzewach są w dwóch miejscach: na wyspie i na brzegu. – W tym pierwszym przypadku ścinano drzewa, które wcześniej same się przewróciły. Były średniej wielkości – relacjonuje Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
"Pień robi wrażenie"
Gorzej sytuacja wygląda na brzegu. Tam ścięto dwie duże sztuki.
- Pierwsze było gigantyczne. Jego obwód to około sześć metrów. Spokojnie mogłoby się na nim zmieścić pięć osób. Pień robi wrażenie, rzadko w Warszawie widzimy tak ogromne drzewa. Drugie jest nieco mniejsze – wyjaśnia Marcinczak i ocenia, że mogło mieć ok. czterech metrów w obwodzie. O wycinkę spytaliśmy Zarząd Oczyszczania Miasta, który ma park pod swoją opieką. Jego przedstawicielka podkreśla, że były to dwie topole. Poszły pod topór w drugiej połowie stycznia za zgodą stołecznego konserwatora zabytków. - Drzewa zostały zakwalifikowane do usunięcia ze względu na zły stan zdrowotny, w tym m.in. ok. 90 proc. i 80 proc. posuszu w koronach. W ubiegłym roku wielokrotnie dochodziło do wyłamań w koronach i złamań znacznej wielkości konarów tych drzew, szczególnie w czasie burz, co ze względu na bliskie sąsiedztwo ścieżki stwarzało zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – wyjaśnia Magdalena Niedziałek z ZOM. - Topola to gatunek krótkowieczny, który stanowi zazwyczaj jeden z największych udziałów wśród wiatrołomów, na co wpływ ma również kruchość drewna i duże wysokości drzew – dodaje. ZOM wyjaśnia, że teraz w parku trwają prace pielęgnacyjne drzew rosnących wzdłuż głównej alei. Polegają przede wszystkim na usunięciu suchych, uszkodzonych konarów i gałęzi ze względów bezpieczeństwa.
Sygnały z różnych dzielnic
W ostatnich dniach informujemy o wycinkach. Część z nich jest przeprowadzana na podstawie tzw. ustawy Szyszki, która pozwala na cięcie drzew na prywatnych posesjach bez konieczności zdobywania zgody (chyba, że ma to związek z prowadzeniem działalności gospodarczej).
Prawo obowiązuje od 1 stycznia. Od tego momentu drzewa w stolicy wycinane są na potęgę w różnych częściach miasta.
W środę otrzymaliśmy sygnały o drwalach pracujących między innymi na ulicy Bachmanckiej i Sonaty na Mokotowie oraz Perkalowej i Stryjeńskich na Ursynowie. Na tej ostatniej ulicy był nasz reporter.
- Wycięte drzewa znajdują się obok bloków o numerach 15b i 15c. W pobliżu jest też budowa. Pnie, które pozostały po drzewach nie mają dużych średnic, oceniłbym je na około 20-30 centymetrów - relacjonuje Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl.
W miejscu wycinki powstanie osiedle mieszkaniowe. Z informacji przekazanych nam przez urząd dzielnicy Ursynów wynika, że inwestor wycinał drzewa, na które nie jest wymagane zezwolenie. – Tj. drzewa, których obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza 100 cm - precyzuje Jakub Fiałek.
Pod osłoną nocy
Po sygnale od mieszkańców, nasz reporter zarejestrował także wycinkę przy ulicy Szaserów na Pradze-Południe. Na niezagospodarowanym terenie pomiędzy blokami a domami jednorodzinnymi rosło kilkadziesiąt drzew różnej grubości.
- Kilkanaście z nich zostało wyciętych przez pracującą na miejscu ekipę. Kiedy mnie zobaczyli, zaprzestali prac, uciekli do samochodów i próbowali odjechać. Na miejscu jest wyjątkowo ciemno, w okolicy trudno znaleźć latarnię - relacjonuje Mateusz Szmelter.
Były drzewa, teraz ich nie ma. W Twojej okolicy też? Daj nam znać!
ran/b