Podczas sesji Sejmiku Mazowieckiego radni opozycji przyznawali, że faktycznie pieniędzy na zdrowie jest za mało, ale zarzucali złe nimi zarządzanie i niedostateczny nadzór nad szpitalami podległymi samorządowi.
Struzik dowodził, że za złą kondycję szpitali podległych mazowieckiemu samorządowi odpowiada nieodpowiedni mechanizm przekazywania składek NFZ do placówek ochrony zdrowia. Wskazywał, że w okresie pomiędzy 2010 a 2012 r. różnica między tym, co województwo przekazało do systemu NFZ ze składek płaconych przez mieszkańców regionu, a kwotą, którą Fundusz przeznaczył na działalność służby zdrowia na Mazowszu, wyniosła 2,2 mld zł.
"Dochodzi do absurdu"
Zdaniem Struzika "problemem są sztucznie ustalane przez NFZ limity i niedostateczne finansowanie". - Dochodzi do absurdu, w którym szpitale, aby leczyć pacjentów, muszą się zadłużać - przekonywał marszałek. Argumentował, że obowiązujące przepisy zrównują wszystkie regiony w kraju pod względem kosztów świadczenia usług zdrowotnych, a przy planowaniu budżetu NFZ nie bierze pod uwagę, że woj. mazowieckie jako największe, ponosi również największe koszty związane ze świadczeniem usług medycznych. Jego zdaniem rozwiązać problem może tylko "skokowe podniesienie składki zdrowotnej do 11 proc.".
Jak tłumaczył marszałek konsekwencją niedofinansowania mazowieckich szpitali są: utrudniony dostęp do lekarzy, kolejki do specjalistów oraz zadłużanie szpitali.
- Za same nadwykonania zapłaciliśmy w ciągu ostatnich trzech lat blisko 132 mln złotych. (…) Różnice w bilansie placówek ochrony zdrowia musi pokryć samorząd, ale w tej chwili sytuacja finansowa jest taka, że nawet nie bardzo mamy taką możliwość – mówił Struzik.
Mechanizm pokrywania strat placówek służby zdrowia nazwał on "janosikowym-bis" i przypomniał, że w kwietniu 2013 r. Sejmik Województwa Mazowieckiego złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją artykułu ustawy o działalności leczniczej, który nakłada na samorządy taki obowiązek.
Za małe środki
Radni opozycji zarzucali zarządowi województwa nieodpowiedni nadzór nad niektórymi wojewódzkimi placówkami ochrony zdrowia oraz brak spójnego systemu finansowania szpitali.
- Środki, którymi dysponuje województwo są za małe i one zawsze będą za małe, tylko można zupełnie inaczej nimi zarządzać. Pieniądze są bardzo często źle wykorzystywane nie przez dyrektorów szpitali, bo ci poza nielicznymi wyjątkami naprawdę sobie jakoś radzą; to Urząd Marszałkowski nie ma polityki zdrowotnej, nie ma jakiejś mapy drogowej, która mogłaby poprawić stan służby zdrowia na Mazowszu - powiedział radny Grzegorz Pietruczuk (SLD).
Inny z rajców, Witold Kołodziejski (PiS), przyznał, że środki NFZ są rozdzielane niesprawiedliwie, a Mazowsze jest od wielu lat poszkodowane. - Przypominam, że te regulacje wprowadził nie kto inny, jak ówczesna pani minister zdrowia Ewa Kopacz, więc wszelkie pretensje marszałek Struzik powinien do niej kierować, a teraz zwrócić się do rządu, żeby zmienił ten algorytm podziału. Jednak to nie tłumaczy marszałka ze złego zarządzania w ogóle służbą zdrowia w województwie - powiedział Kołodziejski.
Mazowiecki samorząd jest organem prowadzącym dla 29 placówek służby zdrowia zlokalizowanych na terenie całego województwa – 12 szpitali wieloprofilowych, 11 szpitali specjalistycznych, czterech stacji pogotowia i dwóch przychodni. Lecznice te dysponują liczbą ponad 9,5 tys. łóżek szpitalnych.
Łącznie na Mazowszu, w ramach systemu NFZ, działa 1,8 tys. różnej wielkości placówek ochrony zdrowia, w tym 126 szpitali. Zatrudniają one ok. 68 tys. pracowników.
PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl