Władze Warszawy zapewniają, że wciąż nie ma ostatecznej decyzji co zrobić ze sporą częścią darmowych biletów na mecze Euro 2012, jakie miasto dostało od UEFA.
Wezmą, nie wezmą
Część z radnych nie kryje zadowolenia z prezentu. - Mówiłem, że bilet przyjmę, ale zdecydowałem, że nie gratis. Wpłacę jego równowartość na konto fundacji "Zdążyć z pomocą" - deklaruje Marcin Rzońca (Ruch Palikota). I zaznacza, że zdecydował się na bilet, bo jest po prostu kibicem. - Zwycięża we mnie dusza kibica. Jeżdżę na mecze reprezentacji od 2004 r. Również poza kraj - wyjaśnia.
Są i tacy, którzy z prezentu skorzystać nie zamierzają. - Od razu powiedziałem, że nie widzę powodu, dla którego radny miałby być traktowany inaczej niż inny mieszkaniec Warszawy – tłumaczy Andrzej Golimont, radny SLD.
Co z resztą wejściówek?
Co zrobić z biletami, których radni nie odbiorą oraz z pozstałą częścią 350 darmowych wejściówek?
- Bilety powinny być dla kibiców, dla tych którzy chcą naprawdę oglądać piłkę, nie dla urzędników - twierdzą mieszkańcy Warszawy. - Powinny być rozdzielone dla prawdziwych fanów, w ogóle nie powinni dostawać ich ani radni, ani tzw. elita. Miasto mogłoby np. zorganizować licytację, albo jakiś konkurs - proponują.
Niestety to niemożliwe - odpowiadają urzędnicy. - Mamy zastrzeżone, że nie możemy tych biletów rozdawać w konkursach, akcja promocyjnych czy losowaniach - tłumaczy Andrzej Cudak, dyrektor sekretariatu do spraw Euro.
Cudak dodaje też, że wejściówki zostaną wykorzystane do celów reprezentacyjnych. - Bilety możnaby przekazać np. władzom miast partnerskich, ale ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła – przekonuje.
"Jednoznaczne przepisy"
Oprócz darmowych biletów od UEFA miasto dysponuje pulą 1500 wejściówek, które kupiło od federacji. - Mamy jednoznaczne przepisy. Mówią, że mamy je rozdysponować wśród instytucji, które uczestniczyły w przygotowaniu imprezy. Nie można ich sprzedawać na tzw. wolnym rynku – mówi Cudak.
ran/par