Sprzedał 20 milionów płyt, ma na koncie 10 nagród Grammy, dał tysiące koncertów, ale każdy kolejny jest wydarzeniem. Bo jest inny od poprzedniego. Niezależnie od tego, czy występuje z orkiestrą symfoniczną, czy wychodzi na scenę wyposażony tylko w mikrofon, robi wielkie muzyczne show. Bobby McFerrin wraca do Polski, w maju zaśpiewa we Wrocławiu i Warszawie.
Zapewne najpoważniejszą pozycją w jego artystycznym dorobku jest współpraca z Herbiem Hancockiem, Chickiem Coreą czy Yo-Yo Ma, ale ja najbardziej zapamiętam go z występu, który dał 15 lat temu w Sali Koncertowej. Wychodząc na scenę nie wiedział, co go czeka. To organizatorzy zaprosili pozostałych uczestników tego koncertu.
Przełamywanie barier
Wybrali artystów z różnych światów: profesjonalistów (Adam Pierończyk, Motion Trio), profesjonalistów-kabareciarzy (Grupa MoCarta) i klezmerów z ulicy (Orkiestra z Chmielnej). Każdy grał jeden swój utwór, a potem improwizował z McFerrinem. Wirtuoz jazzowej wokalistyki potrafił znaleźć wspólny muzyczny idiom z każdym: od wirtuozów akordeonu z Motion Trio po nieco zagubionego bębniarza z ulicznej kapeli. Szczerym uśmiechem przekraczał międzyludzkie granice, a wokalną wyobraźnią niwelował stylistyczne i warsztatowe różnice. Z każdego wydobył coś ciekawego, na czele z publicznością, z którą na koniec odśpiewał "Ave Maria".
- Muzyków, z którymi grałem widziałem po raz pierwszy w życiu, wszyscy byli świetni, zaskoczyła mnie szczególnie kapela z Chmielnej. Na początku, gdy zaczęli grać nie wiedziałem co mam robić - przyznał po koncercie w rozmowie z PAP.
"Don't Worry Be Happy"
Bobby McFerrin urodził się w Nowym Jorku w 1950 roku w rodzinie śpiewaków operowych. Po studiach na Uniwersytecie Kalifornijskim grał na fortepianie. Jako wokalista zadebiutował dość późno - mając 27 lat. W 1982 roku wydał debiutancką płytę zatytułowaną "Bobby McFerrin", ale sławę, pieniądze i dożywotnie miejsce w historii popkultury przyniósł mu album "Simple Pleasures". Zawierał on wielki przebój "Don't Worry Be Happy". Ale Bobby nie spoczął na laurach i nie zamierzał wiecznie odcinać kuponów od jednego szlagieru. Ruszył w artystyczna podróż z wielkimi jazzu: Herbiem Hancockiem, Waynem Shorterem, a przede wszystkim Chickiem Coreą. Nagrane z tym ostatnim krążki "Play" i "Mozart Sessions" weszły do kanonu jazzu i klasyki.
Dziś obdarzony czterooktawową skalą głosu Amerykanin to jeden z najbardziej znanych na świecie innowatorów i improwizatorów wokalnych. Na planowanej trasie koncertowej po Europie znalazły się dwa przystanki w Polsce: Wrocław (12 maja) i Warszawa (13 maja).
Wokalne popisy
Przyjeżdża z projektem "Circlesongs", a towarzyszyć będą Joey Blake i Dave Worm oraz 12 wokalistów a cappella wybranych specjalnie na tę okazję. W programie utwory nawiązujące do tradycji śpiewu chorałowego i muzyki sakralnej, wariacje na temat world music, afrykańskich zaśpiewów i indyjskich rag. "Zawsze czułem, że śpiewanie bez słów sprawia, że jedna piosenka jest tysiącem piosenek, ponieważ ludzie, którzy ją słyszą, mogą przynieść własne historie" - opowiada sam McFerrin.
12 maja 2018, godz. 20.00 (sobota) Narodowe Forum Muzyki, plac Wolności 1, Wrocław
13 maja 2018, godz. 19.00 (niedziela) Arena Ursynów, ul. Pileckiego 122, Warszawa
bako
Źródło zdjęcia głównego: mat. organizatora