Człowiek leży na podłodze tramwaju. "Każdy przechodził obojętnie"

Internauta opisuje, że nikt nie zareagował, widząc leżącego
Internauta opisuje, że nikt nie zareagował, widząc leżącego
Źródło: Krzysztof / warszawa@tvn.pl

- Co by było, jeśli ten człowiek miałby zapaść lub zawał serca? - pyta Krzysztof, który na warszawa@tvn.pl opisał sytuację, która przydarzyła się jego żonie w tramwaju linii 8. Z relacji wynika, że ani pasażerowie, ani motorniczy nie pomogli leżącemu na podłodze mężczyźnie. Rzecznik Tramwajów Warszawskich przyznaje: motorniczy nie zareagował. Popełnił błąd i ma ponieść konsekwencje.

- To jest SKANDAL i jest to obrzydliwe zachowanie wszystkich ludzi w tym tramwaju! - ocenia w mailu przesłanym na warszawa@tvn.pl Krzysztof.

W środę opisał sytuację, która miała przytrafić się jego żonie:

"Dzisiaj moja żona jechała rano tramwajem numer 8 na odcinku Plac Zawiszy – Nowy Świat o godzinie 9:30. Warto nadmienić, że nie jest Polką tylko Indonezyjką i jej zachowanie i kultura jest zdecydowanie inne od naszej polskiej.

Sytuacja, którą zastała ją zszokowała. W tramwaju na ziemi leżał człowiek. Nikt nie interesował się tym, co się z nim dzieje, każdy obojętnie przechodził obok niego. Zadzwoniła do mnie, zapytać się, co robić i dlaczego nikt nie reaguje. Poprosiłem, żeby podeszła do niego i sprawdziła, czy widać oznaki życia, następnie, żeby zrobiła zdjęcie i udała się do motorniczego tramwaju, żeby mu pokazać sytuację."

Jak precyzuje, jego żona stwierdziła, że mężczyzna oddycha i porusza się.

"Po podejściu do motorniczego ten kiwnął ręką i pokazał, że widzi wszystko na monitoringu" - kontynuuje internauta.

"Czy takie są procedury w naszym kraju?! Co by było, jeśli ten człowiek miałby zapaść lub zawał serca. Motorniczy nie reaguje? Ludzie mają to w nosie?" - pisze rozżalony Krzysztof.

"Żona wysiadła na kolejnym przystanku, sama nie była w stanie pomóc." - kończy relację internauta. I dodaje, że kierujący nie zatrzymał tramwaju, a jego żona nie zgłosiła sprawy na numer alarmowy, bo bardzo słabo mówi po polsku.

"Decyduje centrala"

Agnieszka Włodarska z zespołu prasowego komendy stołecznej mówi, że policja nie miała zgłoszenia w tej sprawie. Straż Miejska także nie miała takiego wezwania.

Dzwonimy do Zarządu Transportu Miejskiego. - W takiej sytuacji kierowca jest zobowiązany do kontaktu z centralą ruchu. Na podstawie relacji kierowcy, który jest na miejscu centrala decyduje, czy wezwać pogotowie – tłumaczy Małgorzata Potocka z biura prasowego ZTM.

I dodaje, że jeśli miałoby dojść do zatrzymania tramwaju, bo oczekuje np. na karetkę, Tramwaje Warszawskie zobowiązane są do powiadomienia ZTM o takiej sytuacji, ponieważ w związku z nią doszłoby do opóźnień w kursowaniu.

Czy centrala ruchu dostała zgłoszenie dotyczące opisanej sytuacji? Potocka tego nie potwierdza.

"Motorniczy popełnił błąd"

Sprawę wyjaśnia Michał Powałka, rzecznik Tramwajów Warszawskich. Jak mówi, został sprawdzony monitoring i przeprowadzono rozmowę z motorniczym.

- Przyznał, że został powiadomiony przez pasażerów o leżącym na podłodze mężczyźnie. Twierdzi, że sam go nie zauważył. Według pasażerów mężczyzna był pijany. Jednak bez względu na to, czy był on trzeźwy, czy nie, motorniczy powinien niezwłocznie powiadomić centralę, ale tego nie zrobił. Z jego relacji wynika, że mężczyzna w końcu opuścił tramwaj o własnych siłach - mówi.

- Oczywiście wyciągniemy konsekwencje służbowe. Motorniczy popełnił błąd. Zapewne dostanie upomnienie i czeka go utrata premii - kończy Powałka.

Widzisz leżącego? Co zrobić?

Jak ocenia z kolei ratownik medyczny, kierowca tramwaju czy autobusu nie powinien jechać w dalszą trasę, jeżeli wie, że ma na pokładzie osobę nieprzytomną. Zwraca uwagę, że kierowca i pasażerowie powinni działać razem.

Trzeba pamiętać o kilku zasadach:

- Nie zapominajmy o własnym bezpieczeństwie - podczas jazdy tramwaj czy autobus może się zatrzymać, upewnijmy się więc, że stoimy stabilnie, trzymając się uchwytów i potrząśnijmy energicznie za ramię nieprzytomnej osoby. W pojazdach komunikacji jest hałas, więc należy głośno i wyraźnie zapytać: halo, czy pan/pani mnie słyszy? Jeżeli osoba nie reaguje, a tramwaj jest w trakcie jazdy, powinniśmy natychmiast udać się do motorniczego, poinformować go o sytuacji, aby bezpiecznie zatrzymał pojazd, bo nie mamy możliwości sprawdzenia, czy człowiek oddycha, czy nie - wyjaśnia Aleksander Hepner z centrum usług ratownictwa medycznego Falck w Warszawie.

- Kiedy kierowca zatrzyma już pojazd, powinien zadzwonić do dyspozytorni, a ci na pogotowie - my w tym czasie sprawdzamy, czy człowiek oddycha. W tym celu odchylamy do tyłu głowę, żeby udrożnić drogi oddechowe i czekamy na przyjazd ratowników – kończy Hepner.

kś/mz

Czytaj także: