Pierwszy mecz reprezentacji Polski poprzedziła barwna ceremonia otwarcia imprezy. Był statek kosmiczny, kosmonauci z flagami państw na elektrycznych deskorolkach, fajerwerki i sporo muzyki. Hymn imprezy odśpiewali bracia Wojciech i Piotr Cugowscy.
Kiedy ze sceny zeszli artyści czas przyszedł na sportowców. Jeszcze tylko Mazurek Dąbrowskiego zaśpiewany na ponad 60 tysięcy gardeł i można było grać.
As na początek
Zaczęło się najlepiej jak mogło. Pierwsza zagrywka Bartosza Kurka i od razu bomba w linię. As serwisowy. Polacy poszli za ciosem i w pierwszych fragmentach dominowali. Byli skuteczni w ataku, bronili i wykorzystywali kontry. Pierwsza przerwa techniczna to ich prowadzenie 8:5.
Po niej było już gorzej. A właściwie to Serbowie zaczęli grać jak z nut. Najpierw Uros Kovacević, a później Srecko Lisinac raz po raz posyłali świetne zagrywki i Serbowie wyszli na prowadzenie 10:9. Od tego momentu oni mieli inicjatywę i konsekwentnie budowali przewagę. W końcu zbudowali na tyle pokaźną, że zryw Polaków w końcówce na nic się zdał. Goście prowadzili 1:0, dzięki setowi wygranemu 25:22.
Za dużo niedokładności
Zawodnicy trenera Ferdinando Di Giorgiego nie zwiesili głów po niepowodzeniu w pierwszej partii i w drugą znów weszli nieźle. Przełożyło się to na 2-3-punktowe prowadzenie w początkowej fazie seta. Znów jednak dość szybko dali się dogonić i na świetlnej tablicy był remis 10:10. Niestety, w decydującej fazie seta to znów Serbowie byli skuteczniejsi.
U Polaków zbyt wiele było niedokładności, chaosu, a to przekładało się na niekończone ataki. Ta odsłona miała analogiczny przebieg do pierwszej - rywale grali spokojniej i mieli już 2:0.
Zryw to za mało
10-minutowa przerwa między drugim, a trzecim setem nie zmieniła wiele. Gra toczyła się punkt za punkt, ale trudno było oprzeć się wrażeniu, że rywale kontrolują wydarzenia na parkiecie. Do czasu. Drugi bieg wrzucili znów po 10. punkcie, ale Polacy tym razem znaleźli odpowiedź.
Kiedy wydawało się, że mecz niechybnie zmierza ku zakończeniu, nasi jeszcze raz poderwali się do walki. Odrobili kilkupunktową stratę i doprowadzili do ciekawej końcówki. W niej, podobnie jak w całym meczu, lepsi byli Serbowie. Ostatnia - jak się okazało - partia zakończyła się wynikiem 25:20. Porażka ta musi boleć, ale nie przekreśla szans Polaków na sukces w całej imprezie.
Teraz Gdańsk
W drugim meczu "polskiej" grupy Finlandia pokonała Estonię 3:2. Teraz wszystkie cztery zespoły przenoszą się do Gdańska, gdzie w sobotę rozegrają spotkania drugiej kolejki fazy grupowej. Polacy zagrają tym razem z Finami. Bezpośredni awans do ćwierćfinału uzyska zwycięzca grupy, dwie kolejne drużyny zagrają w barażach. Czwarta ekipa zakończy swój udział w mistrzostwach. W piątkowych meczach grupy C Rosja pokonała Bułgarię 3:0, a Słowenia w takim samym stosunku Hiszpanię. Polska - Serbia 0:3 (22:25, 22:25, 20:25)
pqv/TG