Władze Śródmieścia zlecą pierwsze w historii badania, które pozwolą ocenić stan ulic, chodników i parkingów wybudowanych na gruzach zniszczonej Warszawy. To skutek coraz częściej pojawiających się dziur i zapadlisk na terenie południowego Muranowa.
Do tej pory na Muranowie południowym zdarzały się jedynie kilkucentymetrowe szczeliny, ale na Nowolipiu odkryto właśnie trzymetrową wyrwę. Postawiła ona na nogi wszystkich urzędników ze Śródmieścia, bo chodnika nie uszkodzili robotnicy ani nie podmyły wody gruntowe. Zapadł się do znajdującej się niżej przedwojennej piwnicy.
- Wyrwa na Nowolipiu najprawdopodobniej jest pozostałością starej piwnicy, zmurszałej, której przy budowie Muranowa nie zabezpieczono należycie – wyjaśnia burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.
Zbadają fragment dzielnicy
Tuż obok znajduje się blok mieszkalny i przedszkole. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Dziura w chodniku jest zabezpieczona i częściowo zasypana. Ale żeby uniknąć podobnych sytuacji, dzielnica zleciła pierwsze w historii specjalistyczne badania gruntu. Pokażą one między innymi, pod którymi terenami znajdują się jeszcze przedwojenne piwnice.
W pierwszej kolejności zbadane zostaną okolice ulicy Nowolipie. Wyniki mają być znane za miesiąc. Zbadanie całego Muranowa kosztowałoby miasto kilka milionów złotych. - Nie możemy kompleksowo zbadać całego Muranowa Południowego, dlatego będziemy reagować na bieżąco - zapowiada burmistrz Śródmieścia.
Eksperci jednak uspokajają, że niebezpieczeństwo dotyczy głównie ulic, chodników i placów. Zagrożenia dla domów nie ma, bo ich fundamenty stawiane były na odpowiednio utwardzonym gruncie.
Co zostało po dawnym osiedlu
Przyczyn tego, co dzieje się z gruntem na Muranowie, należy szukać w powojennej historii stolicy. Niemcy metodycznie niszczyli całe miasto, ale z Muranowem obeszli się wyjątkowo okrutnie. Teren tak zwanego Dużego Getta został niemal zrównany z ziemią. Nad tą pustynią gruzów górował jedynie ocalały kościół świętego Augustyna na Nowolipkach.
Po wojnie trzeba było tę część dzielnicy wybudować na nowo. Ponieważ wywiezienie 3 milionów metrów sześciennych gruzów zajęłoby prawie 4 lata, ówcześni architekci zrezygnowali z tej operacji. Teren Południowego Muranowa jedynie utwardzono i na nim powstało nowe osiedle.
Budowali na gruzach
- Powstała taka skarpa, taras z gruzów nieistniejącej dzielnicy i na nim od 1949 roku rozpoczęto budowę osiedla południowego – opowiada Katarzyna Utracka, historyk z Muzeum Powstania Warszawskiego.
Podczas pospiesznej odbudowy miasta architekci nie przewidzieli tego, że z czasem grunt Muranowa Południowego zacznie osiadać. - Nie pomyślano o jednym. Przecież pod pryzmami gruzu są piwnice. Nie zasypane i nieprzewidywalne, jeśli chodzi o infiltrację wody, ruchy gruntu i tego typu zwykłe zjawiska - komentuje varsavianista Jarosław Zieliński, który kilka lat temu napisał książkę o architekturze powojennego Muarnowa.
Newralgiczny rejon
Najbardziej narażony na ruchy gruntu teren jest ograniczony czterema ulicami: Andersa, Aleją "Solidarności", Jana Pawła II i Nowolipki. Gruz z Muranowa Północnego po wojnie został wywieziony, więc jego mieszkańcy nie mają się czego obawiać.
Michał Tracz
js/mz