Podkładając ładunki zapalające pod radiowozy trzech anarchistów chciało zemścić się za zatrzymanie i aresztowanie poznańskiego działacza Łukasza Bukowskiego - taką śledczą hipotezę bada policja i prokuratura, według nieoficjalnych informacji tvn24.pl.
Trzech anarchistów, związanych z jednym z warszawskich squotów, policjanci zatrzymali przed tygodniem "na gorącym uczynku". Tuż po tym, jak podłożyli dwa domowej roboty ładunki zapalające pod policyjnymi autami, zaparkowanymi w pobliżu komisariatu Warszawa-Włochy.
- Najbardziej prawdopodobny motyw ich działania to zemsta za zatrzymanie i aresztowanie działacza Łukasza Bukowskiego - mówi nam jeden ze śledczych, prosząc o zachowanie anonimowości.
Mężczyzna trafił do poznańskiego aresztu 27 kwietnia. Został skazany za naruszenie nietykalności policjanta której miał się dopuścić w 2011 roku, kiedy blokował eksmisję niepełnosprawnego małżeństwa Katarzyny i Ryszarda Jencz. Anarchista odmówił poddania się karze grzywny, dlatego sąd zmienił ją na pozbawienie wolności.
Na początku maja w jego obronie odbyła się pikieta, w której wzięło udział około 300 osób. Początkowa miała pokojowy przebieg; przemawiali działacze organizacji lokatorskich. Skandowano hasła "Łukasz Bukowski jesteśmy z tobą", "dość łamania praw lokatorów" czy "eksmisje stop". Kiedy pikieta dobiegała końca, jeden z anarchistów chciał napisać na murze poznańskiego aresztu "Uwolnić Łukasza". Zdążył napisać tylko pierwsze słowo.
- Próbował zrobić napis na murze, po czym, po pokojowej demonstracji, policja zaczęła urządzać sobie polowanie na demonstrantów, jak w najgorszym stanie wojennym, jak ubecy. W dodatku w cywilu to robili, no i o to poszło. Próbowałem jednego odciągnąć, ale jak się zorientowałem, że policja, która podbiega, nie idzie nam z odsieczą, tylko bierze udział w tej samej akcji, to odstąpiłem. Przecież nie będę sam walczył z całym państwem polskim, uzbrojonym po zęby - relacjonował były poseł i działacz lewicowy Piotr Ikonowicz, który był obecny na miejscu i sam został zatrzymany.
Zatrzymani i wypuszczeni
Tego samego dnia policjanci zatrzymali trzech uczestników pikiety, których zwolniono dopiero wieczorem. Spowodowało to zaostrzenie nastrojów demonstrantów, którzy spod aresztu przeszli pod jeden z poznańskich komisariatów. Doszło tam do kolejnych przepychanek. Ostatni incydent miał miejsce, gdy policja zatrzymała autokar z działaczami, którzy przyjechali z Warszawy. Chcieli wylegitymować jednego z nich, którego podejrzewali o zniszczenie elewacji na komisariacie. I znów doszło do przepychanek.
- Sprawdzamy, czy trójka zatrzymana za podłożenie ładunków, była wtedy w Poznaniu. Oni sami odmówili składania zeznań, milczą. Sąd zdecydował, że trzy miesiące spędzą w areszcie tymczasowym - przyznaje nam jeden ze śledczych.
W poniedziałek Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak wręczył nagrody pieniężne trzem stołecznym policjantom, którzy zapobiegli podpaleniu policyjnych samochodów.
Robert Zieliński