Mieszkańcy Ursynowa walczą o zachowanie jednego z ostatnich terenów zielonych w okolicy. W sobotę zorganizowali piknik w obronie tzw. Placu Wielkiej Przygody, czyli skweru przy ul. Stokłosy. W sercu miejsca, gdzie ma powstać duży kompleks mieszkaniowy, posadzili drzewo.
Mieszkańcy, aby zapobiec zabudowie placu, zorganizowali nietypowy protest - w formie pikniku. Ale transparentów i petycji też nie zabrakło. W środku zagrożonego zabudową terenu posadzili dąb.
"W ten kulturalny i przyjemny sposób chcemy dać wyraz temu, jak ważny jest dla nas Plac Wielkiej Przygody i jego obrona przed zabudową. Bez walki nie oddamy naszej zieleni! Będziemy podejmować wszelkie działania, czy to piknik, czy też regularny protest, aby środek naszego osiedla pozostał naszymi zielonymi płucami!" - tłumaczą organizatorzy protestu.
- Celem akcji było zaznajomienie mieszkańców z problemem. Poinformowaliśmy w jakim punkcie jesteśmy i co jeszcze możemy zrobić. Myślę, że w samej akcji mogło wziąć udział ok. 200 mieszkańców - mówi nam radny Paweł Lenarczyk (Nasz Ursynów), który od kilku lat walczy z mieszkańcami o Plac Wielkiej Przygody.
Czym jest Plac Wielkiej Przygody?
Tej nazwy nie ma na oficjalnych mapach Warszawy. To tylko prostokątny trawnik wielkości piłkarskiego boiska, przecięty kilkoma ścieżkami, położony między blokami przy ulicach Stokłosy, Wokalną i Zamiany. To też jeden z ostatnich, niezabudowanych terenów w tej części Ursynowa, który od lat jest dogęszczany nowymi bolkami.
Sam plac należy do prywatnego właściciela, który odzyskał go od miasta kilka lat temu. Otoczony jest jednak gruntami miejskimi, na których dziś znajduje się zieleń, plenerowa siłownia, plac zabaw i boisko. To właśnie te tereny - w sumie około 3 tysięcy metrów - chce od miasta wydzierżawić spółdzielnia Stokłosy, aby powstrzymać ich ewentualną sprzedaż. Póki co ratuje je to, że zwrócona działka nie ma dostępu do drogi, a bez niej nie nadaje się do zabudowy. Dojazd można wytyczyć tylko przez miejski teren.
kz/b
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Lenarczyk