Jak przyznaje mężczyzna, który pomógł policji w złapaniu 38-latka, na pomysł prowokacji wpadł po przeczytaniu w internecie artykułu o podobnej akcji. – Siedziałem akurat w pracy i miałem wolną chwilę. Postanowiłem wejść na jeden z ogólnych warszawskich czatów, podając się za 13-latkę na wagarach i sprawdzić, czy znajdą się osoby, które będą chciały nawiązać z nią kontakt. To, co się później wydarzyło, zupełnie mnie zszokowało – opowiada w rozmowie z nami warszawiak.
Na czacie w ciągu kilku minut zaczepiło go kilkanaście osób. – Z jednym z mężczyzn zacząłem prowadzić rozmowę. Widziałem, jak powoli się nakręca. Podał się za 32-latka. Przesłał mi swoje zdjęcie i numer telefonu. Najpierw pisał o całowaniu butów i stóp, potem zaczęły się "grubsze" propozycje – relacjonuje.
"Nie bój się"
"Na początku chcę Ci całować buty i stopy, żebyś się oswoiła", "Czy możesz przyjść w sukience i pończochach? Wiesz, żebym Ci mógł założyć te baleriny do całowania?" "Zobaczysz… nie bój się… nie ma czego"– to tylko niektóre z wiadomości, jakie Paweł R. wysyłał, jak sądził, do 13-latki. W trakcie rozmów instruował ją również, żeby nikomu o tym nie mówiła i twierdziła, że ma 15 lat.
Mieszkaniec stolicy postanowił poinformować o całej sprawie policję. – Zapisywałem wszystkie rozmowy na czacie i mejle. Przekazałem je policjantom. Ci poinstruowali mnie, abym dalej prowadził rozmowę – opowiada nasz rozmówca.
Wpadł w ręce policji
Po tygodniu Paweł R. umówił się z rzekomą 13-latką w jednym z centrów handlowych. Jednak na miejscu zamiast dziewczynki czekali na niego kryminalni z Bielan.
- Pojechałem tam razem z policjantami. Mieliśmy zdjęcie mężczyzny, markę i kolor jego samochodu. Nietrudno było go namierzyć – wyjaśnia mężczyzna, który podawał się za 13-latkę.
- 38-latek został zatrzymany i przewieziony do bielańskiej komendy. Usłyszał już zarzut składania propozycji poddania się innej czynności seksualnej małoletniej i zmierzanie do jej realizacji. Grozi mu za to do dwóch lat więzienia – informuje kom. Elwira Kozłowska z bielańskiej policji. – To pierwsza taka prowokacja na naszym terenie – podkreśla.
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, zatrzymany ma żonę i dzieci.
Łowcy pedofilów
To już kolejna taka prowokacja w ciągu ostatnich tygodni. Jak podkreślają socjolodzy, podobne akcje mogą mieć efekt odstraszający potencjalnych degeneratów. Z drugiej jednak strony policjanci i prawnicy zwracają uwagę, że kogoś złapanego przez amatora trudniej skazać. Jak tłumaczył w rozmowie z naszym dziennikarzem mec. Bronisław Muszyński, ekspert prawa karnego, "nieudolność" łowców polega na tym, że z drugiej stronie ekranu de facto nie ma dziecka. Prawnik podkreślał, że prowokacja sama w sobie to zbyt mało, żeby mówić o wysokiej karze, a obrona pedofila schwytanego przez łowcę nie jest szczególnie skomplikowana.
Sytuacja zmienia się, gdy w domu, na komputerze lub w telefonie zatrzymanego śledczy znajdą pornografie dziecięcą. Wtedy zarzuty przedstawione przez prokuraturę mogą być dużo bardziej surowe niż tylko za namierzenie przez łowcę.
Czytaj więcej na ten temat na TVN24.PL
Nie wiadomo jeszcze, jak zakończy się sprawa Pawła R. Policja zapewnia, że zabezpieczyła wszystkie dowody. - Przeszukaliśmy też mieszkanie zatrzymanego. Sprawa jest w toku - zaznacza rzeczniczka bielańskiej policji.
Reportaż "Blisko ludzi"
jk
Źródło zdjęcia głównego: warszawa@tvn.pl