Kartka z bezceremonialnym ostrzeżeniem zawisła w szkole podstawowej przy ulicy Cyrklowej. Umieszczono ją na tablicy między szatnią, a wejściem na teren placówki, w miejscu w którym rodzice mogą pożegnać swoje dzieci przed lekcjami.
Ogłoszenie przypomina o cenach obiadów, informuje kiedy i jak można za nie zapłacić oraz gdzie zgłaszać "wyjątkowe sytuacje". Pod tymi informacjami większą czcionką zamieszczono wspomnianą zapowiedź wypraszania dzieci ze stołówki, która nie spodobała się części rodziców. Zdjęcie kartki pojawiło się w czwartek w serwisach społecznościowych i wzbudziło sporo kontrowersji: - Polska szkoła przygotowuje do życia na wolnym rynku – drwili internauci. Wytykali też błędy, które popełnił autor napisu.
"Niezbyt motywująca"
Sposób, w jaki szkoła komunikuje się z rodzicami dzieci wyraźnie nie spodobał się minister edukacji: - Pls o info jeśli ta kuriozalna kartka jutro dalej będzie straszyć - napisała na twitterze Joanna Kluzik-Rostkowska.
Sprawa wzbudziła zdziwienie również w stołecznym ratuszu. - To bardzo dziwna metoda mobilizacji rodziców do płacenia za obiady. Wydaje mi się, że informacja w takiej formie nie będzie zbyt motywująca - komentuje Katarzyna Pienkowska, naczelnik wydziału prasowego ratusza, odpowiedzialna za edukację.
Co skłoniło szkołę do tego, by taki właśnie sposób komunikować się z uczniami i ich rodzicami? Czy sytuacja rzeczywiście wymaga tego, by sięgać po takie groźby? O sprawie chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami placówki, ale ci byli niedostępni. W sekretariacie usłyszeliśmy, że dyrektor w piątek przez cały dzień jest niedostępna, ponieważ jest na spotkaniu z kombatantami, a wicedyrektorzy prowadzą lekcję.
"Powinni sobie wyjaśnić"
Przed południem rzeczniczka MEN Joanna Dębek zapewniła nas, że kartka została już zdjęta i w ten sposób zamknięto sprawę: - Powinny ją między sobą wyjaśnić władze szkoły i rodzice - ucięła.
Zniknięcie kartki potwierdza też urząd dzielnicy. - Otrzymałem informację, że niefortunne ogłoszenie zostało już zdjęte z tablicy ogłoszeń w SP nr 279 - mówi Jerzy Gierszewski, rzecznik dzielnicy Praga Południe.
Jak zapewnia, nigdy nie miała miejsce sytuacja. by jakieś dziecko zostało wyproszone ze stołówki. - Dyrektor zapewnił mnie, że nie będzie takiej sytuacji w przyszłości. Zdaniem dyrektora szkoła bardzo dba, aby wszystkie dzieci miały stosowną opiekę, mimo trudności z terminowym dokonywaniem opłat za obiady przez rodziców - dodaje Gierszewski.
jb/ran
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl