Chaos na zamykanym oddziale psychiatrii dziecięcej. "Nie chodzi o pieniądze, tylko o bezpieczeństwo. Nasze i pacjentów"

Źródło:
tvn24.pl
"Depresja systemu" - oglądaj cykl o psychiatrii dziecięcej w TVN24 GO
"Depresja systemu" - oglądaj cykl o psychiatrii dziecięcej w TVN24 GOTVN24 GO
wideo 2/8
"Depresja systemu" - oglądaj cykl o psychiatrii dziecięcej w TVN24 GOTVN24 GO

Odejście specjalistów z Oddziału Psychiatrycznego dla Dzieci i Młodzieży w Uzdrowisku Konstancin to nie tylko kwestia "zmęczenia materiału". W rozmowie z tvn24.pl członek personelu przedstawia rzeczywistość oddziału, w którym zaledwie kilku profesjonalistów zajmuje się ponad 50 dzieci po próbach samobójczych, z zaburzeniami odżywiania, okaleczającymi się i z epizodami psychotycznymi. - Każdy dyżur to siedzenie na bombie. Gdy oddział jest przepełniony, dosłownie modlimy się, by nic się nie stało - mówi nam pracownik oddziału.

O tym, że 1 września przestanie działać Oddział Psychiatryczny dla Dzieci i Młodzieży w Uzdrowisku Konstancin, jako pierwsze poinformowało Radio TOK FM. My pisaliśmy o tym w piątek. Powodem jest odejście trzech psychiatrów, którzy do tej pory pracowali w oddziale. W rozmowie z "Faktami" TVN prezes zarządu Uzdrowiska Konstancin Zdrój Piotr Marczyk tłumaczył, że to nie kwestia pieniędzy: - Myślę, że to jest kwestia zmęczenia materiału. Dlatego że praca na oddziale stacjonarnym jest to praca z ciężkimi przypadkami, no i oczywiście w warunkach takich, że tych dzieci jest po prostu bardzo dużo - ocenił Marczyk.

Nie chodzi o "zmęczenie materiału"

Konstancin to jeden z trzech ośrodków w Warszawie i jej okolicach, który przyjmuje dzieci w kryzysie psychicznym - po próbach samobójczych czy z zaburzeniami odżywiania, które zagrażają ich życiu. Oprócz Konstancina, działa oddział w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie oraz Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii w Józefowie. Na oddziale w Konstancinie, który przyjmuje dzieci od. 14 do 18. roku życia, w NFZ zakontraktowanych jest 30 łóżek. Bywa jednak, że leży na nim ponad 50 pacjentów.

Tvn24.pl dotarł do pracowników oddziału. W anonimowej rozmowie z nami jeden z nich zdradza, że nie chodzi o "zmęczenie materiału", a o brak możliwości zapewnienia bezpieczeństwa zarówno pacjentom, jak i pracownikom. - Kiedy przez zbyt małą obsadę na oddziale dochodziło do sytuacji zagrażających życiu dzieci, słyszeliśmy, że problemem jesteśmy my i że jak jeszcze raz nie dopilnujemy pacjentów, sprawa wyląduje w prokuraturze. A trudno się rozdwoić, gdy zamiast 30 osób na oddziale jest ich 54! - zaczyna swoją opowieść pracownik oddziału psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży.

"Każdy dyżur w takim miejscu jest jak siedzenie na bombie"

Typowy obraz dyżuru w Konstancinie? - Ponad 50 dzieci w wieku od 14 do 18, czyli praktycznie dorosłych, na oddziale przewidzianym dla 30 osób. Leżą na dostawkach, a raczej nie leżą, tylko rozmawiają, chodzą, próbują się uspokoić, a czasami - zrobić sobie krzywdę. To oddział, na który trafiają dzieci w kryzysie psychicznym, a więc po próbach samobójczych czy dokonujące samookaleczeń. Tylko garstka to osoby z głęboką schizofrenią czy upośledzeniem umysłowym. W większości młodzi dorośli, wymagający stałej uwagi. Część to dzieci z tak zwanych "dobrych domów", choć zaniedbane przez brak uwagi ze strony dorosłych. Zdarzają się też dzieci zaniedbane dosłownie, na przykład z domów dziecka, ale i młode osoby mające na koncie udział w przestępstwach. Łatwo zgadnąć, że w takim miejscu dzieci nawzajem się edukują, nie tylko, jak zrobić sobie krzywdę, ale też jak wnieść na oddział niebezpieczne przedmioty. Dlatego rewizja przy przyjęciu na oddział przypomina czasem tę więzienną. Niedawno jedna z pacjentek ukryła nóż w miejscu intymnym - opisuje pracownik oddziału.

- Każdy dyżur w takim miejscu jest jak siedzenie na bombie. Kiedy oddział jest przepełniony, dosłownie modlimy się, by nic się nie stało. Ktoś z nas siedzi przed monitorem, bo nie sposób jednocześnie być we wszystkich pomieszczeniach - 16 salach chorych, jednej obserwacyjnej zwykłej i dwóch obserwacyjnych ostrych, tak zwanych salach wyciszeń. Ktoś więc chodzi po salach, sprawdzając, czy nic się nie dzieje. Dzieci mają różne pomysły i nie sposób przewidzieć, co może się stać. Czasem wystarczy jedna osoba agresywna, by zdestabilizować pracę całego oddziału. Nie tylko dlatego, że my, jako personel, musimy uspokoić pacjenta w taki sposób, by nie zrobić krzywdy ani jemu, ani sobie, ani nikomu z pacjentów, ale dlatego, że taka sytuacja wpływa na innych chorych - relacjonuje.

"Wielokrotnie zdarzały się sytuacje na granicy bezpieczeństwa"

Dodaje, że sporą grupę pacjentów stanowią osoby, przeważnie dziewczynki, z zaburzeniami odżywiania, które wymagają stałego nadzoru. - Bywa, że jest ich kilka naraz. Wówczas jedna z pielęgniarek zaangażowana jest wyłącznie w nadzór nad nimi - kontroluje każdorazowe wyjścia do toalety, pilnując, by nie wymiotowały, czy towarzyszy im przy posiłkach. W przypadku osób z zaburzeniami odżywiania posiłki trwają do dwóch godzin, a pielęgniarki pilnują, czy dziewczyny nie ukrywają jedzenia w ubraniu, we włosach czy nie rozsmarowują w książkach. Anoreksji często towarzyszą myśli samobójcze, które nasilają się po posiłkach, więc po jedzeniu trzeba jeszcze baczniej obserwować chore - tłumaczy.

- Trudno mówić o bezpieczeństwie pacjentów, jeśli 50 osobami w poważnym stanie opiekuje się zaledwie garstka profesjonalistów: lekarz, trzy pielęgniarki (cztery w dniu ostrego dyżuru, ale jedna jest zawsze w izbie przyjęć) i dwóch - trzech sanitariuszy. To za mało na oddział z tyloma dziećmi w kryzysie psychicznym. Łatwo coś przeoczyć - przyznaje.

- Wielokrotnie zdarzały się sytuacje na granicy bezpieczeństwa, po których lądowaliśmy na dywaniku dyrekcji. Słyszeliśmy wówczas, że następnym razem sprawa wyląduje w prokuraturze, a na nas ciążyć będą poważne zarzuty. Na argumenty, że personel w składzie kilku osób został przewidziany dla 30, a nie ponad 50 osób, trudno było doczekać się reakcji. Aż wreszcie lekarze nie wytrzymali i zaczęli się zwalniać. I to pomimo całkiem niezłych stawek, jak na publiczną ochronę zdrowia. Sanitariusze i pielęgniarki też mogą zacząć się zwalniać, szczególnie że początek roku szkolnego to zawsze jeden z najbardziej intensywnych okresów, z największą liczbą przyjęć. Nie wiem, ile osób położono by nam na oddziale, 70 może 80 - pyta.

Dlaczego zdecydował się na rozmowę? - Żal mi dzieci. Konstancin jest jednym z trzech oddziałów psychiatrycznych na Mazowszu i od pacjentów wiemy, że uważany jest za najlepszy. Dzieci w kryzysie psychicznym na grupach w mediach społecznościowych wymieniają się informacjami, gdzie najlepiej trafić - do nas, na Sobieskiego, czy do Józefowa. I sprawdzają, kiedy dyżur pełnimy my. Nie chodzi, więc tylko o to, że dzieci z Mazowsza pozostaną bez opieki, bo pozostałe dwie placówki już dziś pękają w szwach, ale także o to, że stracą miejsce, w którym same chciały szukać pomocy - dodaje pracownik oddziału. I podkreśla, że cały personel nadzieje pokłada w Narodowym Funduszu Zdrowia i Ministerstwie Zdrowia, które zadeklarowało interwencję.

- Tak naprawdę jedyny sposób na przywrócenie pracy oddziału, to gwarancja zwiększenia liczby lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszy. Bez tego nikt, na dłuższą metę, nie zdecyduje się tam pracować - uważa.

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. 116 111 to całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.

Autorka/Autor:Karolina Kowalska

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości
Adwokaci mieli pomagać "gangowi trucicieli". Wciąż są w zawodzie

Adwokaci mieli pomagać "gangowi trucicieli". Wciąż są w zawodzie

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do jednego z wolskich mieszkań wdarł się mężczyzna, który bił po głowie i groził przedmiotem przypominającym broń mężczyźnie. Powodem było nagranie zamieszczone w internecie dotyczące jego partnerki. Policjanci zatrzymali dwójkę podejrzanych: 33-latka i 25-latkę.

Na korytarzu dwie osoby wzywały pomocy. "Do ich mieszkania wdarł się nieznany mężczyzna"

Na korytarzu dwie osoby wzywały pomocy. "Do ich mieszkania wdarł się nieznany mężczyzna"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policyjną kontrolą zakończyła się podróż 36-letniego mieszkańca Lublina. Mężczyzna pędził trasą S17 z prędkością 215 kilometrów na godzinę. Podróżowała z nim dwójka małych dzieci. Kierowca został ukarany mandatem w wysokości 5 tysięcy złotych i 15 punktami karnymi.

Jechał trasą ekspresową z prędkością 215 kilometrów na godzinę. Podróżowały z nim dzieci

Jechał trasą ekspresową z prędkością 215 kilometrów na godzinę. Podróżowały z nim dzieci

Źródło:
PAP

Pod Pomiechówkiem znaleziono 17 monet. Pochodzą z XVI i XVII wieku z terenów Saksonii, Brandenburgii i Niderlandów. Ich wartość to około pół miliona złotych - oceniają znalazcy. - To jest chyba jeden z największych tego typu skarbów odkrytych do tej pory w Polsce - komentuje archeolog Piotr Duda.

Szukali rzymskiej drogi, znaleźli stare monety warte pół miliona złotych

Szukali rzymskiej drogi, znaleźli stare monety warte pół miliona złotych

Źródło:
PAP

Nominacja arcybiskupa Adriana Galbasa to dobry, choć zaskakujący wybór dla Warszawy - ocenił publicysta Tomasz Terlikowski. Jego zdaniem arcybiskup Galbas jest bardziej otwarty na zmiany niż przeciętny polski biskup, nie boi się trudnych decyzji i "szuka nowych dróg dotarcia" do młodych ludzi, co jest istotne w "szybko postępującej laicyzacji".

"Bardziej otwarty niż przeciętny polski biskup". Nowy metropolita warszawski "nie boi się trudnych decyzji"

"Bardziej otwarty niż przeciętny polski biskup". Nowy metropolita warszawski "nie boi się trudnych decyzji"

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Dwa samochody zderzyły się na skrzyżowaniu alei Wilanowskiej i Doliny Służewieckiej. Trzy osoby trafiły do szpitali.

Trzy osoby w szpitalu po zderzeniu dwóch aut

Trzy osoby w szpitalu po zderzeniu dwóch aut

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na stacji Natolin doszło do wypadku z udziałem pasażerki, a w pociągu na Stokłosach pasażer złamał biodro. Były utrudnienia, metro nie kursowało na ursynowskim odcinku.

Dwa wypadki na pierwszej linii metra

Dwa wypadki na pierwszej linii metra

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Autobus linii 317 blokował ulicę Wiertniczą na wysokości pętli. Przyczyną był błąd kierowcy. Były utrudnienia.

Autobus stanął w poprzek ulicy, kilka kilometrów korka

Autobus stanął w poprzek ulicy, kilka kilometrów korka

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na ulicy Wiertniczej policja zatrzymała 54-letniego kierowcę. Mężczyzna wiózł busem do szkoły ośmioro dzieci. Okazało się, że jest pijany, wydmuchał dwa promile. Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna ten był zatrudniony w firmie dowożącej dzieci do szkoły.

Wiózł ośmiu uczniów do szkoły, miał dwa promile

Wiózł ośmiu uczniów do szkoły, miał dwa promile

Źródło:
tvnwarszawa.pl

41-letni kierowca audi został dwukrotnie zatrzymany w ciągu kilku godzin. Okazało się, że za kierownicę nie powinien wsiadać. Miał zakaz prowadzenia pojazdów. Dodatkowo podczas drugiego "spotkania" z policjantami był pod wpływem środków odurzających.

Miał zakaz prowadzenia auta, policja zatrzymała go dwa razy w ciągu czterech godzin

Miał zakaz prowadzenia auta, policja zatrzymała go dwa razy w ciągu czterech godzin

Źródło:
tvnwarszawa.pl

80-letnia mieszkanka Konstancina-Jeziorny podczas zakupów straciła portfel. Dzięki nagraniom kamer monitoringu udało się zatrzymać podejrzaną. Jak podała policja, 60-latka była notowana za kradzieże.

80-latka okradziona w sklepie. Kradzież portfela nagrał monitoring

80-latka okradziona w sklepie. Kradzież portfela nagrał monitoring

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jest już wstępne podsumowanie 50. kwesty na Starych Powązkach. W tym roku udało się zebrać ponad ćwierć miliona złotych. Jednak licznik jeszcze się nie zatrzymał. W internecie zbiórka na rzecz ratowania zabytkowych nagrobków jeszcze trwa.

Kwesta na Starych Powązkach. Zebrano ćwierć miliona złotych. A to jeszcze nie koniec

Kwesta na Starych Powązkach. Zebrano ćwierć miliona złotych. A to jeszcze nie koniec

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Kardynał Kazimierz Nycz nie jest już arcybiskupem metropolitą warszawskim. Papież Franciszek mianował na to stanowisko dotychczasowego metropolitę katowickiego Adriana Józefa Galbasa.

Papież przyjął rezygnację kardynała Nycza

Papież przyjął rezygnację kardynała Nycza

Źródło:
tvnwarszawa.pl. episkopat.pl, archidiecezjakatowicka.pl

Wypadek na drodze krajowej numer siedem w Dziekanowie Leśnym. Po zderzeniu auta osobowego z ciężarówką ranne zostało dziecko. Trasa jest zablokowana w kierunku Warszawy.

Zderzenie auta z ciężarówką, ranne dziecko

Zderzenie auta z ciężarówką, ranne dziecko

Źródło:
tvnwarszawa.pl

30-latek z Płońska (Mazowieckie) został obrabowany w swoim domu. Zamaskowani mężczyźni weszli do środka po wybiciu szyby w drzwiach wejściowych, rozpylili duszący gaz i ukradli laptopa. Zatrzymano czterech podejrzanych.

W maskach włamali się do domu, rozpylili gaz i ukradli laptopa

W maskach włamali się do domu, rozpylili gaz i ukradli laptopa

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Drogowcy rozszerzyli strefę płatnego parkowania niestrzeżonego o Saską Kępę i Kamionek. Zmiany w parkowaniu obowiązują od poniedziałku, 4 listopada. Do parkowania w strefie uprawniają dwa rodzaje abonamentu: rejonowy i obszarowy.

Od dziś strefa płatnego parkowania jest większa

Od dziś strefa płatnego parkowania jest większa

Źródło:
tvnwarszawa.pl

230 lat temu wojska imperium rosyjskiego dokonały rzezi ludności warszawskiej Pragi. Był to jeden z ostatnich epizodów insurekcji kościuszkowskiej 1794 roku. Caryca Katarzyna II była zachwycona barbarzyństwem generała Aleksandra Suworowa.

Ulice i place były zasłane ciałami zabitych, a Wisła czerwona od krwi

Ulice i place były zasłane ciałami zabitych, a Wisła czerwona od krwi

Źródło:
PAP

Poseł PiS Antoni Macierewicz miał złamać szereg przepisów drogowych podczas "rajdu" po centrum Warszawy. Polityk pytany o sprawę w Telewizji Republika stwierdził, że rozmawiał przez telefon, kiedy samochód stał, a nie podczas jego prowadzenia. Podkreślił, że jest do dyspozycji organów prowadzących czynności. Nie odniósł się jednak do innych sytuacji udokumentowanych przez media - np. do wyprzedzania na przejściu dla pieszych lub jazdy po buspasie.

Antoni Macierewicz tłumaczy się z elementu "rajdu" po Warszawie. "Samochód wtedy stał"

Antoni Macierewicz tłumaczy się z elementu "rajdu" po Warszawie. "Samochód wtedy stał"

Źródło:
PAP

Kierowca samochodu osobowego zderzył się z łosiem, który wbiegł na drogę krajową nr 48 pod Białobrzegami. Pojazd wjechał w drzewo. Na szczęście podróżującym autem nic się nie stało. Zwierzę nie przeżyło wypadku. Policja apeluje o ostrożność.

"Zderzył się z łosiem, potem uderzył w drzewo"

"Zderzył się z łosiem, potem uderzył w drzewo"

Źródło:
PAP

Gepardzica Wilma z warszawskiego zoo zamelduje się w Grecji. Spędzi tam emeryturę. Tak postanowił koordynator gatunku. Gepard to najszybsze zwierzę lądowe na świecie, podczas polowania rozpędza się do ponad 100 kilometrów na godzinę.

Ostatnie dni Wilmy w zoo. "Bardzo się zżyliśmy"

Ostatnie dni Wilmy w zoo. "Bardzo się zżyliśmy"

Źródło:
PAP