Centrum Zdrowia Kobiety świeci pustkami. "Czegoś takiego nie było"

Problemy Centrum Zdrowia Kobiety
Źródło: TVN24
Kołdry dla pacjentek zawinięto w folie, żeby się nie kurzyły. Na korytarzu i w salach Centrum Zdrowia Kobiety na Woli pustki. Pacjentek brak, bo otwarty rok temu ośrodek nie ma kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Sprawie przyjrzała się Anna Wilczyńska, reporterka programu "Polska i Świat" TVN24.

- W tej chwili w części szpitalnej działa tylko chemioterapia, ponieważ nie dostaliśmy kontraktu na chirurgię onkologiczną, co niestety bardzo ogranicza zakres usług, które moglibyśmy świadczyć – mówi dr Maria Górnaś, koordynator do spraw chemioterapii, centrum medycznego Attis.

Mammografia, usg

A miał tu pracować zakład, który w kompleksowy sposób podchodziłby do leczenia chorych na nowotwory pacjentek. Górnaś przekonuje, że jest tam zaplecze do wykonywania mammografii, usg piersi, a następnym etapem miała być chemioterapia, bądź leczenie operacyjne, do tego jest blok operacyjny.

Jest też nowy sprzęt, łóżka, szafy i lodówki. Jest pokój, w którym można spotkać się z rodziną i miejsce, gdzie można zadbać o urodę, umyć włosy, przymierzyć perukę, pomalować paznokcie.

Centrum znajduje się w szpitalu Attis, którego organem założycielskim jest urząd marszałkowski, który wyłożył ponad siedem milionów złotych na stworzenie kobiecego oddziału.

- Praktycznie pomyśleliśmy o wszystkim łącznie z konsultacjami zarówno z ministerstwem jak i z konsultantami wojewódzkimi i krajowym. Wszyscy, łącznie z ministrem Radziwiłłem (były minister zdrowia – red.), wyrazili pozytywne opinie o potrzebie tej inwestycji - przekonuje Marta Milewska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego.

Odmowa i zgoda

Zanim inwestycja ruszyła, zarządzający szpitalem poddali się procedurze weryfikacji, która ocenia szanse na refundację. Chociaż na pierwszym etapie dostali negatywną ocenę od wojewody, to później oprotestowali ją w Ministerstwie Zdrowia, gdy szefem resortu był właśnie Konstanty Radziwiłł.

Otrzymali od niego opinię pozytywną i prace ruszyły. Gdy wszystko było już praktycznie gotowe okazało się, że nie ma szansy na finansowanie działalności z publicznych środków.

- Gdybyśmy chcieli tutaj uruchomić kontrakt, musielibyśmy uszczuplić inne ośrodki, bo przecież wiemy, że w województwie pula środków jest stała - twierdzi Łukasz Szumowski, obecny minister zdrowia.

Kilka konkursów

W województwie mazowieckim samą ginekologią onkologiczną zajmują się cztery ośrodki, chirurgią onkologiczną dziewięć, a onkologią kliniczną 10 szpitali. Fundusz w pierwszej kolejności chce zająć się białymi plamami na onkologicznej mapie województwa.

- W tym samym czasie, równolegle przeprowadziliśmy kilka konkursów, tam, gdzie tego typu placówki są potrzebne. To dotyczyło Radomia, to dotyczyło Siedlec - wylicza Andrzej Troszczyński, rzecznik mazowieckiego NFZ.

Kolejne konkursy na takie świadczenia planowane są w Ciechanowie, Płocku i Mławie. A urząd marszałkowski wciąż z tą decyzją nie może się pogodzić.

- Takiej sytuacji, że zbudowalibyśmy coś tak nowoczesnego, bardzo wyprzedzającego tego typu projekty w województwie, a w efekcie nie dostalibyśmy dofinansowania, czegoś takie jeszcze nie było - nie kryje Marta Milewska.

Anna Wilczyńska, TVN24

ran/pm

Czytaj także: