Na misjach najczęściej mają do czynienia z poważnymi krwotokami, odmą opłucną (muszą zaopatrywać rany postrzałowe klatki piersiowej) i udrażniać drogi oddechowe. Uszkodzenia ciała są bardzo rozległe i skomplikowane. Do tego trzeba działać pod ogromną presją czasu i w niebezpieczeństwie.
Pomoc udzielana jest jeszcze na polu walki (jeśli atak przeciwnika został odparty). Tam każdy ruch paramedyka musi być precyzyjny i błyskawiczny. Przykładowo jeśli mamy krwotok trzeba założyć stazę (opaskę uciskową), później zastosować środki hemostatyczne (uszczelnia naczynia krwionośne, skraca czas krwawienia).
Na końcu pacjent trafia do szpitala polowego.
Szkolenie z GROM-em
Ppłk dr n. med. Robert Brzozowski spędził na misjach w Afganistanie w sumie trzy lata. Za każdym razem był szefem zespołu chirurgicznego. Na co dzień kieruje zakładem medycyny pola walki Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.
Teraz po powrocie do Polski wspólnie z innymi lekarzami szkoli wojskowych i cywilnych lekarzy oraz ratowników. Brzozowski na nasz przenosi techniki ratownictwa, które w Afganistanie czy Iraku były stosowane w ekstremalnych warunkach. Pomagać mu w tym będą byli operatorzy-paramedycy jednostki GROM zrzeszeni w Grom Group - szkolenia ruszają w Wojskowym Instytucie Medycznym.
- Nasi najbardziej doświadczeni operatorzy, choć zdejmują mundury, to utrzymują kontakt z jednostką. Liczę na to, że współpraca pozwoli na uruchomienie nowych jeszcze lepiej dostosowanych do odpowiedzi na współczesne zagrożenia kursów czy programów szkoleń. Nie tylko dla medyków w mundurach, ale też cywili, którzy od wojska mogą się bardzo dużo nauczyć – mówi płk Piotr Gąstał, dowódca GROM-u.
Segregacja pacjentów
Czego można nauczyć się w Warszawie? – W większości szpitali jest lekarz i pielęgniarka, którzy jak przyjedzie ranny to biegają wokół niego i starają się za wszelką cenę przywrócić mu funkcje życiowe, jednak ta praca nie ma uporządkowanego charakteru – podkreśla ppłk Brzozowski.
Według wojskowego, powinien działać zespół, gdzie każdy ma przypisane zadanie. – Jest między innymi lekarz lewy i prawy. Jest osoba odpowiedzialna za drogi oddechowe. Wykonywane jest badanie ultrasonograficzne w trybie fast (szybkie badanie po urazach wewnętrznych – red.) – wymienia lekarz.
Jak dodaje, utworzenie takiego zespołu urazowego i koordynacja działań daje większe szanse powodzenia. Koordynację ma też wspomóc nawyk triażu (segregowania – red.) rannych. To szczególnie sprawdza się przy masowych zdarzeniach, kiedy mamy wielu rannych.
- To właśnie było największym wyzwaniem w Afganistanie. Musieliśmy ocenić, które przypadki wymagają natychmiastowego opatrzenia, a które nie. Musieliśmy też oddzielić pacjentów, gdzie nie było szans na ratunek – wspomina podpułkownik Brzozowski.
Lekarze i ratownicy na szkoleniu dowiedzą się również jak stosować różne środki medyczne. - Wiele osób posiada stazę, ale nie wie jak ją zastosować. W tym przypadku ważne jest jej prawidłowe założenie. Mając doświadczenie z pola walki wiemy jak intensywne może być krwawienie – wyjaśnia ppłk. Brozowski.
- Zespół medyków udzielający pomocy musi działać jak technicy w pit-stopie Formuły 1. W krótkim czasie zmienia się opony i tankuje maszynę, chwilę po tym bolid może jechać w dalszą drogę - porównuje Brzozowski.
I dodaje: - Każdy jest odpowiedzialny za konkretną rzecz. Działanie jest przemyślane i skoordynowane.
Tak działa szpital polowy w Afganistanie
bf
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl