Radni sejmiku wojewódzkiego zgodzili się na zaciągnięcie kredytu na 50 milionów złotych. To konieczne, bo Mazowszu skończyły się już pieniądze. To jednak dopiero początek problemów. W 2013 roku będzie gorzej. - Albo przetrwamy, albo wyjdziemy z niego poobijani - ostrzega marszałek Adam Struzik.
Przed sesją sejmiku Mazowsza, marszałek zorganizował spotkanie. Pojawiło się na nim blisko 150 osób, m.in. radni czy dyrektorzy podległych mu instytucji. Na wielkim ekranie wyświetlano liczby i kolorowe wykresy - wbrew pozorom nie rysują one kolorowo przyszłego roku. - Budżet będzie trudny - powtarzał, co chwilę Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza.
Pięć procent dla każdego
Wtórował mu marszałek Adam Struzik: - W każdym zakładzie musimy racjonalnie wydawać środki. Trzeba usiąść i zastanowić się, gdzie można zaoszczędzić, a jednocześnie - gdzie zdobyć dodatkowe środki. Albo przetrwamy wspólnie 2013 rok, albo wyjdziemy z niego poobijani - podkreślał.
- Będziemy oceniać obiektywnie szefa każdej instytucji - ostrzegał mówiąc jednocześnie, że na chwilę obecną każda z instytucji będzie miała zmniejszone finansowanie co najmniej o pięć procent.
Budżet na 2013 rok wyniesie 2,9 mld złotych. Z tego 806 mln ma być przeznaczone na inwestycje, m.in. rozbudowę szpitala przy Niekłańskiej czy lądowisko w szpitalu Bródnowskim. Pieniądze mają również trafić do Muzeum Niepodległości czy Muzeum Archeologicznego. Fundusze znajdą się również na drogę nr 727 Klwów - Szydłowiec, nr 627 Warszawa - Węgrów, nr 719 Warszawa - Kamion czy nr 580 Leszno - Kampinos.
"Dożynanie inwestycji"
- To jest kpina i dożynanie inwestycji na Mazowszu. Na apel, że trzeba wspólnie się troszczyć o budżet jest już za późno. Takie kroki trzeba było podejmować już jakiś czas temu, kiedy przewidywano, że czeka nas kryzys - uważa Grzegorz Pietruczuk, radny sejmiku Mazowsza z SLD. - To jest "miś" na miarę Mazowsza. Same tyko odsetki od zadłużenia w przyszłym roku wyniosą 80 mln złotych. Przez kilka lat zatrudnienie w urzędzie Marszałkowskim i podległych mu instytucjach urosło z 320 osób do 1116 osób. Co roku dziesiątki milionów idą na nagrody dla urzędników - komentował radny.
W podobnym tonie wypowiadali się również przedstawiciele drugiej partii opozycyjnej w sejmiku - PiS. - Pan Marszałek ostatni raz na komisji budżetowej pojawił się rok temu. Zajmujemy się na niej finansami województwa. Jak mamy opiniować tak ważne projekty, jeżeli nikt z zarządu nam nic nie wyjaśni, nie odpowie na nasze pytania? - pytał Karol Tchórzewski.
- Ciężko się odnieść do tych rzeczy. To słowotok i pomieszanie z poplątaniem. Radni prezentują jakieś prawdy i półprawdy - komentował Struzik.
Założenia do budżetu trafią teraz do komisji, które muszą zaopiniować dokument. Głosowanie nad przyjęciem bądź odrzuceniem projektu będzie w grudniu.
Zgoda na kredyt
Budżet na przyszły rok to nie jedyne trudne zadanie, z którym musi się zmierzyć Mazowsze. Na piątkowej sesji radni wyrazili zgodę, by województwo wzięło 50 mln kredytu. Właśnie tyle brakuje, by dotrwać do końca roku i zapłacić wszystkie zobowiązania. - Koszty tego kredytu są mniejsze niż odsetki od niezapłaconych zobowiązań - argumentował Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza.
Jak dodał, pieniądze mają wystarczyć na zapłatę ostatniej raty za tzw. Janosikowe. Koszt kredytu to ponad 200 tysięcy złotych.
Bartłomiej Frymus - b.frymus@tvn.pl //roody
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu