Bieda w cieniu luksusu. Dzieciaki z Powiśla potrzebują pomocy

Kontrasty na Powiślu
Źródło: Mateusz Szmleter/ tvnwarszawa.pl
Luksusowe apartamentowce i modne klubokawiarnie, a obok odrapane kamienice i rodziny ledwo wiążące koniec z końcem. Na Powiślu, jak nigdzie indziej, widać społeczne kontrasty współczesnej Warszawy. Tym, którzy potrzebują pomocy, pomaga od lat Powiślańska Fundacja Społeczna. Przyjrzeliśmy się bliżej jej codziennej pracy.

Choć Śródmieście to najbogatsza dzielnica Warszawy, to niemal 16 tysięcy tutejszych rodzin korzysta z pomocy społecznej z tytułu ubóstwa. Apartament z widokiem na Wisłę (26 tysięcy złotych za metr) jest dla nich równie abstrakcyjny, jak luksusowa limuzyna z pobliskiego salonu. Bo wyzwaniem jest dla nich przetrwać "do pierwszego". Tam, gdzie pomoc państwa nie sięga, pojawiają się oddolne inicjatywy. Jedną z nich jest Powiślańska Fundacja Społeczna, która od 25 lat walczy o lepszą przyszłość dla dzieciaków urodzonych w biedniejszych rodzinach.

Pod stałą opieką fundacji jest 30 dzieci

Codzienna pomoc w świetlicy

- Trafiają do nas z rodzin zagrożonych rozpadem i oddaniem dziecka do placówki zewnętrznej, najczęściej domu dziecka. Ich rodzice są niewydolni wychowawczo, bezrobotni i biedni, nie radzą sobie z problemami, a także z własnymi dziećmi - mówi Anna Radziejowska z Powiślańskiej Fundacji Społecznej.

I podkreśla, że wsparcie materialne, które oferuje państwo, nie rozwiązuje wszystkich kłopotów tych rodzin. Potrzebna jest codzienna troska i pomoc w przyziemnych, wydawałoby się, sprawach. Fundacja prowadzi na Powiślu dwie świetlice, w których codziennie, po szkole czas spędza 30 dzieci. Od opiekunów dostają to, czego nie potrafią zapewnić im rodzice - ciepły posiłek, troskliwą opiekę, beztroską zabawę, pomoc w odrabianiu lekcji i naukę codziennych umiejętności życiowych. Mogą też liczyć na opiekę zdrowotną.

Podopieczni przychodzą do świetlicy czasem nawet przez 6-8 lat. - W tym czasie zawiązują się między nimi przyjaźnie, relacje emocjonalne oparte na zdrowych fundamentach – tłumaczy Radziejowska.

Uchronić przed domem dziecka

Fundacja robi wszystko, aby uchronić dzieciaki przed oddaniem do domów dziecka. - Koszt prowadzenia tych świetlic jest niższy, niż utrzymanie malucha w domu dziecka, nie mówiąc już o kosztach emocjonalnych, które są ogromne. Dom dziecka to ostateczność, której za wszelką cenę chcemy uniknąć. Staramy się więc pracować tak, by dzieci nie zostały odebrane tym rodzinom – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Na wparcie mogą liczyć także rodzice. Asystenci rodzin pomagają w rozwiązywaniu problemów mieszkaniowych, finansowych oraz w poszukiwaniu pracy. Fundacja uczy ich także jak stać się lepszymi rodzicami.

Dzieci razem gotują, bawią się, odrabiają lekcje

Pomóż łobuziakom z Powiśla

Fundacja podkreśla, że praca współpracujących z nią psychologów, pedagogów, terapeutów, wychowawców nie idzie na marne. Skuteczność potwierdzają liczbami. - Mamy ponad tysiąc udokumentowanych przypadków dzieci, którym udało się skończyć szkołę, założyć rodziny i funkcjonować normalnie w rzeczywistości w oparciu o zdrowe zasady – chwali się Anna Radziejowska.

Powiślańska Fundacja Społeczna zaprasza mieszkańców Warszawy do włączenia się w pomoc maluchom. - Zachęcamy do odwiedzin naszych świetlic, do zobaczenia naszych dzieciaków i tego, co tu robimy. Nie ma lepszego wglądu w potrzeby naszych podopiecznych, niż wizyta u nas – podsumowuje.

Katarzyna Śmierciak, k.smierciak@tvn.pl

Czytaj także: