"Czarny, czarny, poczekaj, stój!" - krzyknął Tomasz B. i wspólnie z drugim mężczyzną zaczęli gonić Etiopczyka Salomona Demissie. Później przycisnęli go do muru i pobili. Jeden z napastników został skazany na karę bezwzględnego więzienia. "Sąd miał na uwadze niezwykle lawinowy wzrost w ostatnich latach przestępstw z nienawiści" - czytamy w uzasadnieniu wyroku, które właśnie zdobyliśmy.
Na ławie oskarżonych zasiadło dwóch kolegów: 32-letni Tomasz B. oraz 36-letni Paweł Z. Obaj – jeszcze w komisariacie - powiedzieli, że tego dnia razem pili alkohol i razem pobili Etiopczyka. Przyznali się do winy.
Ale skazany został tylko jeden z nich.
Co się wydarzyło?
Do zdarzenia doszło 22 sierpnia 2017 roku, po godzinie 23. Etiopczyk - Salomon Demissie wracał do domu Marymoncką. Jak wynika z ustaleń śledczych, pierwszy z oskarżonych, Tomasz B. krzyknął: "Czarny, czarny, poczekaj, stój".
Obcokrajowiec zaczął uciekać. B. go gonił. Dołączył do niego inny mężczyzna. Dogonili Salomona i zaczęli bić pięściami po głowie. Wybili mu ząb.
Po chwili Salomon uwolnił się i podbiegł do ekipy remontowej z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Dotarł tam też Tomasz B. Nie dawał za wygraną. - Przez takich czarnuchów jak ty nie ma dla Polaków pracy! - krzyczał.
Robotnicy próbowali uspokoić napastnika, ale ten wciąż krzyczał i przeklinał. Pracownicy MPWiK odwieźli Salomona do domu służbowym autem.
Mówił, że wypił 15 piw
Pierwszy podejrzany - Tomasz B. - został zatrzymany zaraz po zdarzeniu przez funkcjonariusza straży miejskiej. Miał 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Drugiego - Pawła Z. - znalazła dzień później policja. Obaj przyznali się i wyrazili skruchę. Nie potrafili wytłumaczyć motywów swojego zachowana, oświadczając, że znajdowali się pod wpływem alkoholu. Jeden z nich stwierdził, że wypił wcześniej 15 piw.
Chcieli dobrowolnie poddać się karze ograniczenia wolności na dwa lata, które miałoby polegać na wykonywaniu prac społecznych. Deklarowali powstrzymywanie się od spożywania alkoholu i zapłatę nawiązki na rzecz pokrzywdzonego - po dwa tysiące złotych od każdego.
Jednak podczas drugiego przesłuchania Paweł Z. wycofał się z tej propozycji i oświadczył, że nie przyznaje się do winy.
Jeden uniewinniony
"Paweł Z. podał, że przy pierwszym przesłuchaniu przyznał się i poddał karze, gdyż był trzymany bez obiadu, zabrany z miejsca pracy, bardzo przestraszony i podpisałby wszystko, aby tylko wyjść z prokuratury. Ostatecznie podniósł, że nie ma dowodów ani świadków na jego obecność czy udział w zdarzeniu" - czytamy w uzasadnieniu wyroku, jakie w połowie grudnia sporządził Sąd Okręgowy w Warszawie.
Jego kolega Tomasz B. dodawał: - Nie ukrywam, miałem przebłyski, że się z Pawłem widzieliśmy, ale czy Paweł uczestniczył w tym zdarzeniu, czy dopuścił się tego czynu, to ja nie wiem. Mocno w to wątpię, z tego co go znam.
Oskarżonego nie rozpoznał też pokrzywdzony ani świadkowie. Również policjant, który przygotował po zdarzeniu notatkę służbową, nie potrafił odpowiedzieć, dlaczego wskazał Pawła Z. jako sprawcę.
W miejscu zdarzenia nie było też monitoringu.
Z tych powodów sąd ostatecznie uniewinnił mężczyznę. Sąd uznał co prawda, że napastników było dwóch, ale przyjął, że drugi z nich pozostaje "nieustalony", skoro brak jest dowodów, że był nim Paweł Z.
Drugi skazany
Drugi z mężczyzn usłyszał jednak wyrok: 10 miesięcy bezwzględnego więzienia oraz 10 tysięcy złotych nawiązki.
To kara znacznie surowsza od tej, którą proponowała prokuratura, czyli ograniczenie wolności polegające na wykonywaniu nieodpłatnych prac społecznych.
"Sąd miał na uwadze niezwykle lawinowy wzrost w ostatnich latach przestępstw z nienawiści" - napisał w uzasadnieniu wyroku sędzia Michał Piotrowski. Przytoczył statystyki Prokuratury Krajowej.
W 2013 roku takich postępowań było 835. W 2016 roku blisko dwa razy więcej - 1632 postępowań. Zaś w pierwszej połowie 2017 roku - 947 spraw.
"W ocenie sądu jedynie skuteczne i efektywne zwalczanie takich przestępstw, a zatem adekwatne, czyli odstraszające potencjalnych sprawców kary pozwolą na zahamowanie i ograniczenie wskazanej tendencji kryminalnej" - wyjaśnił sędzia. Zaznaczył, że kara bezwzględnego więzienia jest "celowa i współmierna do czynu".
"Wymierzenie innej kary względem oskarżonego mogłoby pogłębić proces demoralizacji oskarżonego i deprawacji poprzez pogłębienie poczucia bezkarności, przekonania o niesprawności systemu prawnego, co nie powstrzymałoby go od mechanizmu popełniania przestępstw" - podsumował.
kz/pm/b