Amerykanin chciał objechać świat, podróż przerwał wypadek pod Płońskiem

Jedna osoba nie żyje
Źródło: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl
Ciężarówkę "podrasował", na stałe postawił domek holenderski i ruszył w podróż dokoła świata. Po kilku latach przygodę jego życia przerwał tragiczny wypadek. W minioną środę pod Płońskiem auto Amerykanina zderzyło się czołowo z audi.

O 60-letnim Sunilu Hegde magazyny motoryzacyjne w Stanach Zjednoczonych rozpisywały się w 2014 roku. Amerykaninowi marzyło się stworzenie "najlepszego kampera na świecie". Miał nim zwiedzić cały świat.

Napęd na cztery koła, system oczyszczania wody

"Kampera" z napędem na cztery koła zbudował na bazie samochodu ciężarowego - mitsubishi fuso. Wybór nie był przypadkowy, to auto sprzedawano na całym świecie. Gdyby się zepsuło na trasie, nie byłoby problemu z dostaniem części.

Auto miało napęd na cztery koła, kolektory słoneczne, instalację elektryczną oraz system oczyszczania wody. Na pace stanął domek holenderski, w którym Sunil mieszkał w czasie podróży. Zamontował specjalne schodki, którymi wchodził do "mieszkanka". Z tyłu auta zaczepił jeszcze rower.

Cały zestaw pasował do kontenera, którym można było go "wysłać" w dowolne miejsce na świecie. Amerykanin - jak podawały motoryzacyjne magazyny - potrzebował jedynie: paliwa, wody, jedzenia i kierunku do odkrycia.

Tragiczny wypadek

W minioną środę przed godziną 19 w miejscowości Pawłowo auto Amerykanina zderzyło się czołowo z audi. Siła zderzenia była tak duża, że auto osobowe "wbiło się" pod ciężarówkę.

Strażacy musieli sprowadzać specjalny dźwig, którym wydostali audi spod samochodu ciężarowego. Kierowca audi zginął na miejscu, a 60-latek trafił do płońskiego szpitala.

Jak dowiedzieliśmy się w płońskiej policji, Amerykanin nie miał poważnych obrażeń, szpital opuścił kolejnego dnia i - jak powiedział funkcjonariuszom - stamtąd miał jechać prosto na lotnisko.

Auto zostało w Polsce. Będzie potrzebne śledczym do wyjaśnienia szczegółów tragicznego wypadku, choć – według pierwszych ustaleń – Amerykanin jechał prawidłowo.

Co dalej?

- Nawet jeżeli da się naprawić auto, które ma bardzo uszkodzony przód, to jednak pojawia się pytanie, czy psychika mężczyzny pozwoli na dalszą podróż, bo to był jeden z najtragiczniejszych wypadków, jakie widziałem w ciągu ostatnich pięciu lat – komentuje Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl, który był na miejscu zdarzenia.

Do wypadku doszło na krajowej "siódemce"
Do wypadku doszło na krajowej "siódemce"
Źródło: targeo

kz/ec

Czytaj także: