Major Aleksander Tarnawski ps. "Upłaz" obchodzi 101. urodziny. To ostatni żyjący cichociemny, czyli komandos polskiego podziemia z okresu II wojny światowej. Premier Mateusz Morawiecki złożył weteranowi życzenia.
O 101. urodzinach Aleksandra Tarnawskiego przypomniały między innymi Kancelaria Prezydenta RP za pośrednictwem profilu PL1918 na Twitterze oraz Ambasada Polski w Wielkiej Brytanii.
Życzenia złożył weteranowi również premier Mateusz Morawiecki. "Dzisiaj 101. urodziny obchodzi major Aleksander Tarnawski ps. 'Upłaz'. Cichociemny, wzór żołnierza, wynalazca. Człowiek skromny i oddany ojczyźnie" - napisał Morawiecki na Twitterze. "Panie Majorze, składam głębokie wyrazy szacunku i wdzięczności za Pana służbę na rzecz wolnej Polski" - dodał.
Informację o urodzinach cichociemnego zamieszczono także na stronie "Nie zapomnij o nas, Powstańcach Warszawskich" na Facebooku. "W czasie II wojny światowej należał do elity komandosów polskiego podziemia. Cichociemni byli specjalistami od dywersji, cichej likwidacji wroga, konspiracji i walki podziemnej. Do okupowanej Polski skoczyło 316 z nich" - czytamy we wpisie. "Panie Majorze, dziękujemy za walkę o wolną Polskę i życzymy dużo, dużo zdrowia!" - dodano.
Ostatni cichociemny
Aleksander Tarnawski urodził się 8 stycznia 1921 roku w Słocinie w powiecie rzeszowskim. W 1938 r. ukończył gimnazjum w Chorzowie i rozpoczął studia na Wydziale Chemii Uniwersytetu Lwowskiego. Po wybuchu wojny, w październiku 1939 roku, przedostał się przez Węgry do Francji, gdzie został przydzielony do 1. Dywizji Grenadierów. Po ewakuacji do Wielkiej Brytanii dostał przydział do 16. Brygady Pancernej, gdzie szkolono go do zadań specjalnych, a później do 1. Dywizji Pancernej.
Przeszedł intensywne szkolenie dla cichociemnych, czyli komandosów polskiego podziemia. Ci żołnierze wywodzili się ze wszystkich jednostek Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Łączył ich etos służby w najbardziej niebezpiecznych warunkach i najściślejszej tajemnicy. W 2016 roku major Tarnawski tak wspominał swoje szkolenie w Wielkiej Brytanii. - Pewnego dnia, to był koniec czy połowa 1943 roku, zostałem poproszony do kancelarii kompanijnej, gdzie czekał pułkownik z Londynu, który mi zaproponował, czy nie mam ochoty polecieć do Polski. Ponieważ raz, że miałem wtedy te 22 lata, a po drugie to już na całym świecie wojna się toczyła, a ja tu siedziałem bezczynnie, bez wahania się zgodziłem na to, żeby polecieć do Polski - opowiadał.
Tarnawski został przerzucony do kraju i w nocy z 16 na 17 kwietnia 1944 roku na pokładzie samolotu Halifax JP 181 z 300. Dywizjonu Bombowego, który wystartował z alianckiej bazy w Brindisi we Włoszech. Dostał przydział do okręgu Armii Krajowej Nowogródek. Wykonywał trudne misje konspiracyjne, a także zajmował się między innymi szkoleniem żołnierzy AK.
W opinii Tarnawskiego, ryzyko, które podjęli cichociemni, należy tłumaczyć patriotycznym wychowaniem odebranym przez pierwsze pokolenie urodzone w niepodległej Polsce. - W okresie mojego dzieciństwa i młodości, po tylu latach niewoli, patriotyzm i konieczność poświęcania się za ojczyznę to były naczelne hasła. A jeśli młody człowiek jak ja w takiej atmosferze wyrastał, to tak było, jak jest - opowiadał.
Po wojnie zamieszkał w Gliwicach, ukończył chemię na Politechnice Śląskiej. Całe życie zawodowe związał ze Śląskiem – z Politechniką Śląską, Instytutem Metali Nieżelaznych i Instytutem Przemysłu Tworzyw i Farb w Gliwicach.
Według historyków, major Tarnawski jest ostatnim z 316 Cichociemnych. We wrześniu 2014 r. w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego, po 70 latach od zrzutu do Polski, Tarnawski ponownie skoczył ze spadochronem, tym razem z byłymi i obecnymi żołnierzami GROM-u.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP