O reprywatyzacji w Warszawie znów zrobiło się głośno. Na czwartkowej sesji rady miasta opozycja zaproponowała przyjęcie uchwały, która ostro krytykuje postępowanie władz Warszawy w sprawie roszczeń reprywatyzacyjnych. Z kolei we wtorek otwarty list do Grzegorza Schetyny napisali działacze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
"Wielokrotnie apelowaliśmy do Hanny Gronkiewicz-Waltz o wyciągnięcie wniosków z nieprawidłowości związanych z dziką reprywatyzacją" - tłumaczą działacze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. "Apelowaliśmy o kontrolę społeczną i zapewnienie minimum zasad transparentności tego procesu. Bez skutku. Dzisiaj apelujemy do przełożonego Pani Prezydent Grzegorza Schetyny o interwencję".
Proszą o wewnętrzną kontrolę
Aktywiści w liście otwartym apelują, aby przewodniczący Platformy Obywatelskiej przeprowadził wewnętrzną kontrolę dotyczącą postępowania członków PO i zdyscyplinował swoją zastępczynię, wiceprzewodniczącą partii Hannę Gronkiewicz-Waltz.
W ich opinii dzika reprywatyzacja trwa od ponad dekady. "Wprawdzie w wielu aspektach pomogłyby rozwiązania prawne na poziomie ustawowym, ale przecież nie potrzeba ustawy, żeby proces ten był prowadzony z poszanowaniem podstawowych zasad transparentności. Wymaga to jedynie woli politycznej, której warszawska Platforma Obywatelska nie posiada. Jesteśmy przekonani, że dalsze tolerowanie zachowania władz Warszawy może doprowadzić do wprowadzenia zarządu komisarycznego przez rząd Beaty Szydło" - czytamy w liście do Grzegorza Schetyny.
Jak dodają, stanowcze kroki podjęte w celu powstrzymania dzikiej reprywatyzacji i wyjaśnienia dotychczasowych nieprawidłowości będą sygnałem, że Platforma Obywatelska nie utraciła ostatecznie poczucia odpowiedzialności za wspólne dobro, jakim jest Warszawa.
"Alarmujemy od dwóch lat"
"Od ponad dwóch lat alarmujemy opinię publiczną o postępowaniach reprywatyzacyjnych i decyzjach urzędów podległych Pani Prezydent, które świadczą o niekompetencji lub celowym działaniu na niekorzyść interesów miasta i mieszkańców Warszawy" - tłumaczą działacze i powołują się na tysiące poszkodowanych, którzy tracą swoje mieszkania, szkoły czy parki.
Jak precyzują aktywiści, to tylko kilka wymienionych i opisanych przypadków, budzących uzasadnione wątpliwości co do ich legalności i uczciwości. "Sygnały o wielu podobnych sprawach docierają do nas niemal codziennie. Mimo to nie doczekaliśmy się dotąd stanowczej reakcji ze strony władz Warszawy, zmierzającej do zatrzymania tego procederu i wyjaśnienia nieprawidłowości" - kwitują w liście działacze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.
CZYTAJ TEŻ: Spadkobiercy odzyskali grunt. Mieszkańcy boją się, że trafią na bruk
Spadkobierca uzyskał grunty przy Grochowskiej 230a
kz/sk
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu