8 rannych, 2 zabitych. Za mało na fotoradar?

Fotoradar przy Spacerowej
Źródło: Dawid Krysztofiński/ tvnwarszawa.pl
- Czy siedem wypadków, siedem kolizji, ośmioro rannych i dwie zabite osoby to nie jest wystarczający powód, aby ustawić fotoradar? - pyta rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.

Adam Sobieraj, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich odniósł się w ten sposób do reportażu Jacka Smaruja w programie "Czarno na Białym", w TVN24. Wypowiadał się w nim Kuba Bielak, instruktor doskonalenia jazdy.

Jego zdaniem błędnie wybrano lokalizację fotoradaru na ulicy Spacerowej. - Stoi dopiero tutaj na zakręcie, gdzie nie ma przejść dla pieszych, gdzie nie ma praktycznie żadnego zagrożenia - mówił w reportażu.

Po ustawieniu fotoradaru bezpieczniej?

Sobieraj twierdzi, że to właśnie ustawienie radaru spowodowało, że w tym miejscu nie ma żadnych zagrożeń.

- Ten brak zagrożenia osiągnęliśmy dopiero w grudniu 2011 roku, od kiedy fotoradar stoi w tym miejscu. Wcześniej 15 wypadków i kolizji, dwie ofiary śmiertelne wśród pieszych w ciągu 5 lat - wylicza rzecznik ZDM.

I podaje przykład wypadku z maja 2010 roku. Wtedy fiat panda z ogromną prędkością ściął betonowy słup latarni. - Nim fotoradar zaczął działać, też został ścięty przez innego kierowcę. Stąd żółte, betonowe bariery ochronne - dodaje Sobieraj.

Smutne statystyki rzecznik ZDM przedstawił również dla ulicy Puławskiej. Ta lokalizacja fotoradaru również wzbudziła wątpliwości w reportażu. -Czy siedem wypadków, siedem kolizji, ośmioro rannych i dwie zabite osoby to nie jest wystarczający powód, aby ustawić fotoradar? - pyta rzecznik.

ZOBACZ CAŁY REPORTAŻ JACKA SMARUJA, PROGRAM "CZARNO NA BIAŁYM" TVN24.

bf/roody

Fotoradar przy Spacerowej

Czytaj także: