Zdenerwowany mężczyzna zatrzymał strażników miejskich na warszawskiej Sadybie i poprosił o pomoc w przetransportowaniu rodzącej żony do szpitala. Funkcjonariusze eskortowali małżeństwo pod drzwi porodówki.
Jak poinformował Jerzy Jabraszko z referatu prasowego Straży Miejskiej, do tej nietypowej interwencji doszło w piątek po godzinie 5 na Sadybie. Strażnicy jechali Augustówką, niebawem mieli zakończyć nocną służbę.
- Nagle, gdy dojechali do ulicy Powsińskiej, zatrzymał się przy nich chrysler. Jego kierowca wyskoczył zza kierownicy, podbiegł do radiowozu niemal krzycząc: "Panowie, wiozę w aucie żonę do szpitala na Czerniakowską. Właśnie zaczęła rodzić, a ja się pogubiłem i nie wiem, jak tam dojechać. Pomóżcie, proszę" - relacjonował przebieg wydarzeń Jabraszko.
Eskorta pod same drzwi
Od tej chwili wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. - Konwój pojechał Powsińską, Czerniakowską, Solec i po kilku minutach zatrzymał się przed szpitalem klinicznym imienia Orłowskiego [przy Czerniakowskiej - red.]. Przejęci sytuacją strażnicy natychmiast powiadomili personel izby przyjęć, a nawet pomogli dowieźć rodzącą do lekarza - podkreślił Jabraszko. Tak urodziła się Anastazja. Kilka godzin później jej tata przesłał do strażników maila z podziękowaniami. - Czytamy w nim między innymi: "Dziękujemy za eskortę pod sam szpital położniczy, a nawet pod same drzwi lekarza. Dziękujemy za wsparcie. Żona szczęśliwie urodziła. Pozdrawiam. Szczęśliwy Tata" - ujawnił treść wiadomości Jabraszko.
Policyjna eskorta na porodówkę
Źródło: tvnwarszawa
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock