Anatomia śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej. 10 lat błędów i poszukiwań zabójcy

Źródło:
"Superwizjer" TVN
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty Brzeskiej
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24
wideo 2/8
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24

Prokuratorzy są przekonani, że Jolanta Brzeska została zamordowana. To jedyny pewnik w tej sprawie. Wciąż nie mają dowodów, by wskazać zabójcę i jego potencjalnych zleceniodawców. Po latach postępowania i wielu błędach popełnionych na jego początku śledczym dopiero niedawno udało się odtworzyć przebieg tragicznej śmierci warszawianki. Od 10 lat ewentualny morderca jest nieuchwytny.

Mężczyzna spacerujący 1 marca 2011 r. po Lesie Kabackim zobaczył dym. Pomyślał, że ktoś zostawił niedogaszone ognisko. Wszedł w leśną gęstwinę. Zobaczył przerażający widok - tlące się ludzkie ciało. Zaalarmował policję.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

"Przy zwłokach ujawniono osmalone fragmenty stopionego szkła i stopionego plastiku. Ujawniono także okulary leżące na ziemi oraz torebkę materiałową. W torebce znajdował się zegarek, siedem sztuk kluczy, fragmenty gazet, wieczko od napoju" - napisał później w komunikacie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przy ciele nie było żadnych dokumentów. Śledczy wiedzieli jedynie, że ofiara jest kobietą.

Policja zorientowała się, że ofiarą z lasu jest Jolanta Brzeska, dopiero sześć dni później. - W mieszkaniu pusto. Na stole gazety, w lodówce mięso na obiad. Jakby zaraz miała wrócić. Zostawiła dokumenty i portfel, co mnie zdumiało. Zawsze to nosiła przy sobie - wspominała później córka tragicznie zmarłej autorce reportażu "Jolanta i ogień", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej".

Jolanta Brzeskaarchiwum TVN

Brzeska była wtedy w Warszawie znaną osobą. Dała się skutecznie we znaki "czyścicielom kamienic", czyli handlarzom reprywatyzowanymi przedwojennymi nieruchomościami. Była jedną z założycielek Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które walczyło z dziką reprywatyzacją. Stołeczne kamienice bowiem często nie trafiały w ręce ich przedwojennych właścicieli czy nawet spadkobierców, lecz stawały się własnością ich "następców prawnych", czyli właśnie handlarzy - biznesmenów i prawników, którzy odkupowali roszczenia do nieruchomości od żyjących właścicieli lub ich rodzin.

"Do śmierci przyczyniły się osoby trzecie"

Pierwsza ekipa śledcza z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów założyła, że Brzeska popełniła samobójstwo. To był największy błąd w tej sprawie. Przez to policja nie zabezpieczyła między innymi miejskiego monitoringu, na którym byłoby widać drogę kobiety do Lasu Kabackiego. Dzięki niemu można by sprawdzić, czy ktoś ją śledził, czy nie. Albo czy nie została tam siłą zawieziona. Sprawę potraktowano rutynowo, choć zasługiwała na to, by potraktować ją szczególnie.

Później postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

"Wiele poszlak wskazuje, iż do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz mimo istniejących wątpliwości część ujawnionych okoliczność nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji z zamachem samobójczym. Aczkolwiek wydaje się to mało prawdopodobne" - napisali prokuratorzy w 2013 r., umarzając śledztwo.

Po pierwszych wygranych przez Zjednoczoną Prawicę wyborach zapadła decyzja, że postępowanie ruszy od nowa. "Z uwagi na wydźwięk takich spraw i ogromne pieniądze, podejmowane w tych sprawach działania J. Brzeskiej, ale niekoniecznie związane tylko z jej mieszkaniem, ale ogólnie dotyczące spraw lokatorów w przejmowanych przez właścicieli mieszkaniach komunalnych, mogły zostać odebrane jako stanowiące zagrożenie dla tego procederu dla określonej 'grupy interesu', co mogło skłonić do podjęcia próby jej 'uciszenia', poprzez zastraszenie, groźby, które wymknęły się spod kontroli i skutkowały jej śmiercią czy też wprost do zabójstwa" - brzmiała konkluzja specjalnej analizy sprawy śmierci Brzeskiej przeprowadzonej przez Prokuraturę Krajową w 2016 roku.

- Zebrane dowody wskazują, że było to zabójstwo. Niepojęte jest, jak można było w tej sprawie rozważać samobójstwo. Sprawa jest ekstremalnie trudna, bowiem błędy popełnione w początkowym okresie śledztwa w 2011 r. spowodowały nieodwracalną utratę wielu ważnych dowodów. Udało nam się jednak dotrzeć do nowych dowodów wskazujących, że za tą zbrodnią może stać mafia reprywatyzacyjna. Sprawa ta pokazuje, że tak zwana niezależna prokuratura całkowicie wówczas zawiodła - argumentował Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

W 2016 roku sprawę dostała do prowadzenia Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Podstawą podjęcia sprawy była m.in. analiza przeprowadzona przez Prokuraturę Krajową.

Jolanta Brzeska miała 64 lataTVN24

Naprawianie błędów

Co kolejnej już ekipie śledczej udało się zrobić przez ostatnie pięć lat? Przede wszystkim prokuratorzy podjęli próbę naprawienia popełnionych wcześniej błędów:

- bazując na informacjach z protokołów oględzin zwłok Brzeskiej i z miejsca, gdzie spłonęła, przygotowali trójwymiarową symulację jej ostatnich chwil, chodziło o ustalanie, co się mogło zdarzyć tuż przed wybuchem ognia, jak było ułożone jej ciało, jak rozprzestrzeniał się ogień i łatwopalny płyn, którym została oblana; - teren, gdzie zmarła, zbadali jeszcze raz wykrywaczami metalu; - zdobyli zdjęcia satelitarne Lasu Kabackiego z 1 marca 2011 roku; - odzyskali część monitoringu miejskiego, który wcześniej został przez poprzednie ekipy zbagatelizowany, dzięki tym danym zrobili tzw. analizę geoprzestrzenną - z niej dowiedzieli się, jakimi autobusami i w jakim czasie Brzeska podróżowała z mieszkania w kamienicy przy ul. Nabielaka w centrum Warszawy do Lasu Kabackiego; - zlecili opinie biegłych z tak różnych dziedzin, jak m.in. medycyna sądowa, genetyka sądowej, antropologia, badania fizykochemiczne i mikrośladów, daktyloskopia (odciski palców), traseologia (odciski stóp, butów i opon), mechanoskopia i pożarnictwo, fonoskopia (analiza zapisów głosów), informatyka i teleinformatyka, badanie pisma ręcznego i zapisów wizualnych, w tym monitoringu, a także balistyka; - otrzymali około 50 specjalistycznych ekspertyz, w tym specjalistyczną opinię biegłego pożarnika wyjaśniającą, jak mogło dojść do podpalenia, jaką substancją Brzeska została oblana; - do sprawy zaangażowali specjalistów - policjantów z Archiwum X Komendy Głównej Policji i z Zarządów Centralnego Biura Śledczego Policji w Warszawie i w Gdańsku; - Instytut Ekspertyz Sądowych opracował kilka opinii dotyczących profilu psychologicznego ewentualnego sprawcy.

Rzecznik gdańskiej Prokuratury Regionalnej podkreśla też, że śledczy przesłuchali 250 świadków, także za granicą. Ustalenia prokuratorów obecnie zajmują 40 tomów i około 3 000 kart załączników, w tym materiałów tajnych.

Prokuratorzy nie zdradzają, jak długo jeszcze potrwa postępowanie i czy uda się kogoś oskarżyć w związku z tragiczną śmiercią społecznej działaczki.

Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty BrzeskiejTVN24

Przegapione dowody

A jakie najważniejsze błędy popełniono na początku śledztwa? Było ich całkiem sporo:

- na miejsce tragicznej śmierci wysłano niedoświadczonych śledczych, którzy zignorowali dowody, świadczy o tym na przykład fakt, że ponad miesiąc później przypadkowa osoba znalazła w miejscu śmierci Jolanty Brzeskiej kawałki nadpalonego ubrania, które policjanci i prokuratorzy wcześniej przegapili; - z materiałów śledztwa zniknęły bilingi, z których mogło wynikać, z kim telefonicznie kontaktowała się Brzeska w dniu śmierci; - za późno zwrócono się o monitoring miejski, dzięki któremu udałoby się od razu sprawdzić, w jaki sposób kobieta dostała się do Lasu Kabackiego, część nagrań utracono bezpowrotnie; - dopiero kilka dni po śmierci policjanci przyszli przeszukać mieszkanie kobiety, nie było już w nim żadnych śladów i dowodów - córka tragicznie zmarłej wcześniej posprzątała; - od początku prokuratorzy i policjanci uznali, że Brzeska popełniła samobójstwo; - dopiero we wrześniu 2011 r. - po blisko siedmiu miesiącach postępowania - oskarżyciele sporządzili plan śledztwa. "W mojej ocenie niezwłoczne i prawidłowe sporządzenie takiego planu 'zmusiłoby' prowadzącego postępowanie do głębokiej analizy okoliczności zdarzenia, doprowadziło do przyjęcia wszystkich możliwych wersji oraz zaplanowania wszystkich możliwych i planowanych na dany moment czynności. Ten brak spowodował według mojej oceny niezbyt sprawne prowadzenie postępowania, na co wskazuje szereg zapisów na kartach wewnętrznego nadzoru służbowego, zawierający szereg poleceń wykonania konkretnych czynności procesowych" - uznał prokurator, który pięć lat później przeanalizował błędy w śledztwie; - w tym planie śledztwa jako pierwszy punkt wersji do sprawdzenia dalej widniało samobójstwo z powodu problemów z mieszkaniem (Brzeska zalegała z czynszem), do którego opuszczenia zmuszana była Brzeska przez "czyścieli kamienic" lub z powodu jej problemów ze zdrowiem. "Wersja ta wydaje się w zasadzie nieprawdopodobną, której przeczy szereg dokonanych w tamtym czasie ustaleń. Pokrzywdzona wcześniej nikomu nie sygnalizowała w jakikolwiek sposób zamiaru popełnienia samobójstwa. Nie zostawiła listu pożegnalnego. Krytycznego dnia pokrzywdzona była na poczcie, uczestniczyła w zajęciach Uniwersytetu III Wieku, była w banku wypłacić pieniądze. Z tych czynności, które zdołano wykonać, wynika, iż zachowywała się zwyczajnie. Miejsce zdarzenia jest znacznie oddalone od miejsca jej zamieszkania, brak zatem jakiegokolwiek racjonalnego powodu, aby aż tak daleko udała się celem odebrania sobie życia" - ocenił śledczy analizujący akta; - skoro Brzeska miałaby popełnić samobójstwo, to byłoby ono bardzo trudne do przeprowadzenia właśnie taką metodą. "Samopodpalenie niesie ze sobą ogromny ból i cierpienie, zaś samobójca szuka raczej szybkiego sposobu na odebranie sobie życia. Taki sposób kojarzy się raczej z jednoczesną próbą zamanifestowania czegoś, zaprotestowania przeciwko czemuś, nadania jakiegoś wydźwięku swojej śmierci (np. podpalenie się swego czasu osoby protestującej przed kancelarią premiera). Tu brak takich okoliczności" - czytamy w analizie.

Sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej pozostaje niewyjaśnionaTVN24

- Wersji o samobójstwie przeczy też to, że Brzeska nie miała przy sobie niezbędnego do sprawnego, codziennego funkcjonowania aparatu słuchowego. Nie było go ani w jej domu, ani w miejscu, w którym zginęła, co wskazuje, że albo został przez kogoś zabrany, albo jej wypadł, gdy była siłą przewożona; - śledczy pominęli wersję, że za zabójstwem mogły stać osoby z najbliższej rodziny Brzeskiej, które z powodu jej działalności popadły w poważne kłopoty finansowe. "Okoliczność sprawy, fakt pozostawienia przez J. Brzeską w mieszkaniu dokumentów, pieniędzy, torebki, z jednoczesnym brakiem jakichkolwiek śladów walki, penetracji w jej mieszkaniu, może wskazywać, że dobrowolnie udała się jedynie na chwilę z osobą, którą znała, do której miała zaufanie" - wynika z analizy z 2016 r. Oceniający błędy w śledztwie prokurator zauważył, że nie sprawdzono alibi najbliższych osób, nie przesłuchano nawet świadków, którzy opowiedzieliby o relacjach Brzeskiej z jej najbliższymi, a także, czy najbliższe osoby Brzeskiej nie poszły na jakąś ugodę z "czyścicielami kamienic"; - dopiero w listopadzie 2011 r. - dziewięć miesięcy po śmierci Brzeskiej - przesłuchano "czyścicieli kamienic", dla których Brzeska była problemem. Otwarcie z nimi walczyła, nagłaśniała ich działalność, a przede wszystkim nie chciała się wyprowadzić z reprywatyzowanej kamienicy przy ul. Nabielaka w Warszawie; - "czyścicieli kamienic" tylko przesłuchano, bez weryfikowania ich ewentualnego alibi w dniu śmierci Brzeskiej. Nie przesłuchano ewentualnych świadków, nie sprawdzono miejsc, w których "czyściciele kamienic" mieli przebywać 1 marca 2011 r. Przesłuchiwani po siedmiu miesiącach nie potrafili kategorycznie podać, co robili krytycznego dnia, gdzie i w jakim czasie przebywali; - nie zbadano samochodów "czyścicieli kamienic" ani ich współpracownika pod kątem tego, czy mogły być w ich autach ślady pozostawione przez Jolantę Brzeską, to mógłby być dowód, że została przewieziona do Lasu Kabackiego; - nie założono podsłuchu "czyścicielom kamienic", zamiast nich rozpracowywano inną osobę, którą błędnie podejrzewano o przyczynienie się śmierci kobiety.

Błędów w sprawie śmierci warszawskiej aktywistki popełniono o wiele więcej. Co się wydarzyło przed 1 marca 2011 roku? Jak działali "czyściciele kamienic"? O tym szerzej opowiedzieliśmy w Magazynie TVN24 w reportażu "Poszła na pocztę, wzięła pieniądze z banku. Spłonęła w lesie".

Autorka/Autor:Maciej Duda

Źródło: "Superwizjer" TVN

Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl