Anatomia śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej. 10 lat błędów i poszukiwań zabójcy

Źródło:
"Superwizjer" TVN
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty Brzeskiej
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24
wideo 2/8
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24

Prokuratorzy są przekonani, że Jolanta Brzeska została zamordowana. To jedyny pewnik w tej sprawie. Wciąż nie mają dowodów, by wskazać zabójcę i jego potencjalnych zleceniodawców. Po latach postępowania i wielu błędach popełnionych na jego początku śledczym dopiero niedawno udało się odtworzyć przebieg tragicznej śmierci warszawianki. Od 10 lat ewentualny morderca jest nieuchwytny.

Mężczyzna spacerujący 1 marca 2011 r. po Lesie Kabackim zobaczył dym. Pomyślał, że ktoś zostawił niedogaszone ognisko. Wszedł w leśną gęstwinę. Zobaczył przerażający widok - tlące się ludzkie ciało. Zaalarmował policję.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

"Przy zwłokach ujawniono osmalone fragmenty stopionego szkła i stopionego plastiku. Ujawniono także okulary leżące na ziemi oraz torebkę materiałową. W torebce znajdował się zegarek, siedem sztuk kluczy, fragmenty gazet, wieczko od napoju" - napisał później w komunikacie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przy ciele nie było żadnych dokumentów. Śledczy wiedzieli jedynie, że ofiara jest kobietą.

Policja zorientowała się, że ofiarą z lasu jest Jolanta Brzeska, dopiero sześć dni później. - W mieszkaniu pusto. Na stole gazety, w lodówce mięso na obiad. Jakby zaraz miała wrócić. Zostawiła dokumenty i portfel, co mnie zdumiało. Zawsze to nosiła przy sobie - wspominała później córka tragicznie zmarłej autorce reportażu "Jolanta i ogień", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej".

Jolanta Brzeskaarchiwum TVN

Brzeska była wtedy w Warszawie znaną osobą. Dała się skutecznie we znaki "czyścicielom kamienic", czyli handlarzom reprywatyzowanymi przedwojennymi nieruchomościami. Była jedną z założycielek Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które walczyło z dziką reprywatyzacją. Stołeczne kamienice bowiem często nie trafiały w ręce ich przedwojennych właścicieli czy nawet spadkobierców, lecz stawały się własnością ich "następców prawnych", czyli właśnie handlarzy - biznesmenów i prawników, którzy odkupowali roszczenia do nieruchomości od żyjących właścicieli lub ich rodzin.

"Do śmierci przyczyniły się osoby trzecie"

Pierwsza ekipa śledcza z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów założyła, że Brzeska popełniła samobójstwo. To był największy błąd w tej sprawie. Przez to policja nie zabezpieczyła między innymi miejskiego monitoringu, na którym byłoby widać drogę kobiety do Lasu Kabackiego. Dzięki niemu można by sprawdzić, czy ktoś ją śledził, czy nie. Albo czy nie została tam siłą zawieziona. Sprawę potraktowano rutynowo, choć zasługiwała na to, by potraktować ją szczególnie.

Później postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

"Wiele poszlak wskazuje, iż do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz mimo istniejących wątpliwości część ujawnionych okoliczność nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji z zamachem samobójczym. Aczkolwiek wydaje się to mało prawdopodobne" - napisali prokuratorzy w 2013 r., umarzając śledztwo.

Po pierwszych wygranych przez Zjednoczoną Prawicę wyborach zapadła decyzja, że postępowanie ruszy od nowa. "Z uwagi na wydźwięk takich spraw i ogromne pieniądze, podejmowane w tych sprawach działania J. Brzeskiej, ale niekoniecznie związane tylko z jej mieszkaniem, ale ogólnie dotyczące spraw lokatorów w przejmowanych przez właścicieli mieszkaniach komunalnych, mogły zostać odebrane jako stanowiące zagrożenie dla tego procederu dla określonej 'grupy interesu', co mogło skłonić do podjęcia próby jej 'uciszenia', poprzez zastraszenie, groźby, które wymknęły się spod kontroli i skutkowały jej śmiercią czy też wprost do zabójstwa" - brzmiała konkluzja specjalnej analizy sprawy śmierci Brzeskiej przeprowadzonej przez Prokuraturę Krajową w 2016 roku.

- Zebrane dowody wskazują, że było to zabójstwo. Niepojęte jest, jak można było w tej sprawie rozważać samobójstwo. Sprawa jest ekstremalnie trudna, bowiem błędy popełnione w początkowym okresie śledztwa w 2011 r. spowodowały nieodwracalną utratę wielu ważnych dowodów. Udało nam się jednak dotrzeć do nowych dowodów wskazujących, że za tą zbrodnią może stać mafia reprywatyzacyjna. Sprawa ta pokazuje, że tak zwana niezależna prokuratura całkowicie wówczas zawiodła - argumentował Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

W 2016 roku sprawę dostała do prowadzenia Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Podstawą podjęcia sprawy była m.in. analiza przeprowadzona przez Prokuraturę Krajową.

Jolanta Brzeska miała 64 lataTVN24

Naprawianie błędów

Co kolejnej już ekipie śledczej udało się zrobić przez ostatnie pięć lat? Przede wszystkim prokuratorzy podjęli próbę naprawienia popełnionych wcześniej błędów:

- bazując na informacjach z protokołów oględzin zwłok Brzeskiej i z miejsca, gdzie spłonęła, przygotowali trójwymiarową symulację jej ostatnich chwil, chodziło o ustalanie, co się mogło zdarzyć tuż przed wybuchem ognia, jak było ułożone jej ciało, jak rozprzestrzeniał się ogień i łatwopalny płyn, którym została oblana; - teren, gdzie zmarła, zbadali jeszcze raz wykrywaczami metalu; - zdobyli zdjęcia satelitarne Lasu Kabackiego z 1 marca 2011 roku; - odzyskali część monitoringu miejskiego, który wcześniej został przez poprzednie ekipy zbagatelizowany, dzięki tym danym zrobili tzw. analizę geoprzestrzenną - z niej dowiedzieli się, jakimi autobusami i w jakim czasie Brzeska podróżowała z mieszkania w kamienicy przy ul. Nabielaka w centrum Warszawy do Lasu Kabackiego; - zlecili opinie biegłych z tak różnych dziedzin, jak m.in. medycyna sądowa, genetyka sądowej, antropologia, badania fizykochemiczne i mikrośladów, daktyloskopia (odciski palców), traseologia (odciski stóp, butów i opon), mechanoskopia i pożarnictwo, fonoskopia (analiza zapisów głosów), informatyka i teleinformatyka, badanie pisma ręcznego i zapisów wizualnych, w tym monitoringu, a także balistyka; - otrzymali około 50 specjalistycznych ekspertyz, w tym specjalistyczną opinię biegłego pożarnika wyjaśniającą, jak mogło dojść do podpalenia, jaką substancją Brzeska została oblana; - do sprawy zaangażowali specjalistów - policjantów z Archiwum X Komendy Głównej Policji i z Zarządów Centralnego Biura Śledczego Policji w Warszawie i w Gdańsku; - Instytut Ekspertyz Sądowych opracował kilka opinii dotyczących profilu psychologicznego ewentualnego sprawcy.

Rzecznik gdańskiej Prokuratury Regionalnej podkreśla też, że śledczy przesłuchali 250 świadków, także za granicą. Ustalenia prokuratorów obecnie zajmują 40 tomów i około 3 000 kart załączników, w tym materiałów tajnych.

Prokuratorzy nie zdradzają, jak długo jeszcze potrwa postępowanie i czy uda się kogoś oskarżyć w związku z tragiczną śmiercią społecznej działaczki.

Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty BrzeskiejTVN24

Przegapione dowody

A jakie najważniejsze błędy popełniono na początku śledztwa? Było ich całkiem sporo:

- na miejsce tragicznej śmierci wysłano niedoświadczonych śledczych, którzy zignorowali dowody, świadczy o tym na przykład fakt, że ponad miesiąc później przypadkowa osoba znalazła w miejscu śmierci Jolanty Brzeskiej kawałki nadpalonego ubrania, które policjanci i prokuratorzy wcześniej przegapili; - z materiałów śledztwa zniknęły bilingi, z których mogło wynikać, z kim telefonicznie kontaktowała się Brzeska w dniu śmierci; - za późno zwrócono się o monitoring miejski, dzięki któremu udałoby się od razu sprawdzić, w jaki sposób kobieta dostała się do Lasu Kabackiego, część nagrań utracono bezpowrotnie; - dopiero kilka dni po śmierci policjanci przyszli przeszukać mieszkanie kobiety, nie było już w nim żadnych śladów i dowodów - córka tragicznie zmarłej wcześniej posprzątała; - od początku prokuratorzy i policjanci uznali, że Brzeska popełniła samobójstwo; - dopiero we wrześniu 2011 r. - po blisko siedmiu miesiącach postępowania - oskarżyciele sporządzili plan śledztwa. "W mojej ocenie niezwłoczne i prawidłowe sporządzenie takiego planu 'zmusiłoby' prowadzącego postępowanie do głębokiej analizy okoliczności zdarzenia, doprowadziło do przyjęcia wszystkich możliwych wersji oraz zaplanowania wszystkich możliwych i planowanych na dany moment czynności. Ten brak spowodował według mojej oceny niezbyt sprawne prowadzenie postępowania, na co wskazuje szereg zapisów na kartach wewnętrznego nadzoru służbowego, zawierający szereg poleceń wykonania konkretnych czynności procesowych" - uznał prokurator, który pięć lat później przeanalizował błędy w śledztwie; - w tym planie śledztwa jako pierwszy punkt wersji do sprawdzenia dalej widniało samobójstwo z powodu problemów z mieszkaniem (Brzeska zalegała z czynszem), do którego opuszczenia zmuszana była Brzeska przez "czyścieli kamienic" lub z powodu jej problemów ze zdrowiem. "Wersja ta wydaje się w zasadzie nieprawdopodobną, której przeczy szereg dokonanych w tamtym czasie ustaleń. Pokrzywdzona wcześniej nikomu nie sygnalizowała w jakikolwiek sposób zamiaru popełnienia samobójstwa. Nie zostawiła listu pożegnalnego. Krytycznego dnia pokrzywdzona była na poczcie, uczestniczyła w zajęciach Uniwersytetu III Wieku, była w banku wypłacić pieniądze. Z tych czynności, które zdołano wykonać, wynika, iż zachowywała się zwyczajnie. Miejsce zdarzenia jest znacznie oddalone od miejsca jej zamieszkania, brak zatem jakiegokolwiek racjonalnego powodu, aby aż tak daleko udała się celem odebrania sobie życia" - ocenił śledczy analizujący akta; - skoro Brzeska miałaby popełnić samobójstwo, to byłoby ono bardzo trudne do przeprowadzenia właśnie taką metodą. "Samopodpalenie niesie ze sobą ogromny ból i cierpienie, zaś samobójca szuka raczej szybkiego sposobu na odebranie sobie życia. Taki sposób kojarzy się raczej z jednoczesną próbą zamanifestowania czegoś, zaprotestowania przeciwko czemuś, nadania jakiegoś wydźwięku swojej śmierci (np. podpalenie się swego czasu osoby protestującej przed kancelarią premiera). Tu brak takich okoliczności" - czytamy w analizie.

Sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej pozostaje niewyjaśnionaTVN24

- Wersji o samobójstwie przeczy też to, że Brzeska nie miała przy sobie niezbędnego do sprawnego, codziennego funkcjonowania aparatu słuchowego. Nie było go ani w jej domu, ani w miejscu, w którym zginęła, co wskazuje, że albo został przez kogoś zabrany, albo jej wypadł, gdy była siłą przewożona; - śledczy pominęli wersję, że za zabójstwem mogły stać osoby z najbliższej rodziny Brzeskiej, które z powodu jej działalności popadły w poważne kłopoty finansowe. "Okoliczność sprawy, fakt pozostawienia przez J. Brzeską w mieszkaniu dokumentów, pieniędzy, torebki, z jednoczesnym brakiem jakichkolwiek śladów walki, penetracji w jej mieszkaniu, może wskazywać, że dobrowolnie udała się jedynie na chwilę z osobą, którą znała, do której miała zaufanie" - wynika z analizy z 2016 r. Oceniający błędy w śledztwie prokurator zauważył, że nie sprawdzono alibi najbliższych osób, nie przesłuchano nawet świadków, którzy opowiedzieliby o relacjach Brzeskiej z jej najbliższymi, a także, czy najbliższe osoby Brzeskiej nie poszły na jakąś ugodę z "czyścicielami kamienic"; - dopiero w listopadzie 2011 r. - dziewięć miesięcy po śmierci Brzeskiej - przesłuchano "czyścicieli kamienic", dla których Brzeska była problemem. Otwarcie z nimi walczyła, nagłaśniała ich działalność, a przede wszystkim nie chciała się wyprowadzić z reprywatyzowanej kamienicy przy ul. Nabielaka w Warszawie; - "czyścicieli kamienic" tylko przesłuchano, bez weryfikowania ich ewentualnego alibi w dniu śmierci Brzeskiej. Nie przesłuchano ewentualnych świadków, nie sprawdzono miejsc, w których "czyściciele kamienic" mieli przebywać 1 marca 2011 r. Przesłuchiwani po siedmiu miesiącach nie potrafili kategorycznie podać, co robili krytycznego dnia, gdzie i w jakim czasie przebywali; - nie zbadano samochodów "czyścicieli kamienic" ani ich współpracownika pod kątem tego, czy mogły być w ich autach ślady pozostawione przez Jolantę Brzeską, to mógłby być dowód, że została przewieziona do Lasu Kabackiego; - nie założono podsłuchu "czyścicielom kamienic", zamiast nich rozpracowywano inną osobę, którą błędnie podejrzewano o przyczynienie się śmierci kobiety.

Błędów w sprawie śmierci warszawskiej aktywistki popełniono o wiele więcej. Co się wydarzyło przed 1 marca 2011 roku? Jak działali "czyściciele kamienic"? O tym szerzej opowiedzieliśmy w Magazynie TVN24 w reportażu "Poszła na pocztę, wzięła pieniądze z banku. Spłonęła w lesie".

Autorka/Autor:Maciej Duda

Źródło: "Superwizjer" TVN

Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN

Pozostałe wiadomości

Jest śledztwo prokuratury w sprawie zderzenia ciężarówki z pociągiem w Ołtarzewie. Śledczy ustalili, że urządzenia przejazdu działały właściwie, a dyżurna ruchu zareagowała szybko. W wypadku zginął maszynista Kolei Mazowieckich.

Maszynista zginął po zderzeniu pociągu z ciężarówką. Prokuratura wszczęła śledztwo

Maszynista zginął po zderzeniu pociągu z ciężarówką. Prokuratura wszczęła śledztwo

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Nie żyje wieloletni pracownik domu kultury w warszawskim Rembertowie. Został brutalnie pobity przed centrum handlowym w centrum stolicy. Mężczyzna był reanimowany i trafił do szpitala, gdzie zmarł. Podejrzany został aresztowany.

Pracownik domu kultury i muzyk zmarł po brutalnym pobiciu w centrum Warszawy

Pracownik domu kultury i muzyk zmarł po brutalnym pobiciu w centrum Warszawy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W miejscowości Rokitno pociąg śmiertelnie potrącił mężczyznę. Przez kilka godzin były utrudnienia w ruchu kolejowym na szlaku pomiędzy Warszawą a Sochaczewem.

Śmiertelny wypadek na torach. "Wstrzymany ruch pociągów"

Śmiertelny wypadek na torach. "Wstrzymany ruch pociągów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w miejscowości Kamion Duży koło Sochaczewa. W wyniku zderzenia dwóch ciężarówek i samochodu dostawczego zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne. Droga krajowa numer 50 jest zablokowana w obu kierunkach.

Szoferka tira nadziała się na przewróconą naczepę z węglem. Jedna osoba nie żyje, dwie zostały ranne

Szoferka tira nadziała się na przewróconą naczepę z węglem. Jedna osoba nie żyje, dwie zostały ranne

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W miejscowości Głuszyna koło Nowego Miasta nad Pilicą zderzyły się toyota i skoda. Jak podała policja, dwie osoby podróżujące drugim z pojazdów oddaliły się z miejsca zdarzenia. W trakcie ucieczki mężczyźni ukradli dwa rowery. Kierująca toyotą trafiła do szpitala.

Mieli wypadek. Z miejsca zdarzenia uciekli na kradzionych rowerach

Mieli wypadek. Z miejsca zdarzenia uciekli na kradzionych rowerach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jak podali policjanci, 28-latek przez rok uporczywie nękał swoją byłą partnerkę - nachodził, dzwonił, wysyłał wulgarne esemesy i groził. Został zatrzymany i objęty dozorem. Nie zmienił swojego zachowania, dlatego został aresztowany.

Wulgarne SMS-y i groźby śmierci. Trafił do aresztu za stalkowanie byłej partnerki

Wulgarne SMS-y i groźby śmierci. Trafił do aresztu za stalkowanie byłej partnerki

Źródło:
PAP

Guru nowojorskiej sceny jazzowej, twórca nowej tradycji żydowskiej John Zorn będzie największą gwiazdą rozpoczynającego się w czwartek festiwalu Warsaw Summer Jazz Days. W Stodole zagrają także współpracownik Milesa Davisa, jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych basistów Marcus Miller oraz ekscytujący saksofonista Isaiah Collier. A to tylko część z długiej listy wykonawców.

Odnowiciel muzyki żydowskiej i nadworny basista Milesa gwiazdami festiwalu

Odnowiciel muzyki żydowskiej i nadworny basista Milesa gwiazdami festiwalu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do aresztu trafił mężczyzna, który znieważał i kierował groźby karalne wobec pracownicy marketu w Ostrołęce. Podczas zatrzymania agresor miał powiedzieć policjantom, że zabiłby ekspedientkę, klientów oraz siebie. Mężczyzna miał przy sobie 20-centymetrowy nóż.

Groził, że zabije pracownicę sklepu i klientów. Wrócił z 20-centymetrowym nożem

Groził, że zabije pracownicę sklepu i klientów. Wrócił z 20-centymetrowym nożem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W ostatnią niedzielę strażnicy miejscy dwukrotnie wyciągali z Wisły tego samego mężczyznę. Mimo zakazu kąpał się w wodzie, dodatkowo był nietrzeźwy. Służby przestrzegają: prąd w rzece jest zdradliwy i nieprzewidywalny.

Tego samego dnia dwukrotnie wyławiali go z Wisły. Miał trzy promile

Tego samego dnia dwukrotnie wyławiali go z Wisły. Miał trzy promile

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Józefowie pod Warszawą policja zatrzymała kobietę podejrzaną o znęcanie się nad psem. Śledczy ustalili, że 43-latka przywiązała zwierzę do drzewa, założyła dwa kagańce i pozostawiła bez jedzenia i wody w odludnym miejscu. Grozi jej do pięciu lat więzienia.

Przez cztery dni był przywiązany do drzewa, bez dostępu do wody i jedzenia

Przez cztery dni był przywiązany do drzewa, bez dostępu do wody i jedzenia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Straż miejska z Żyrardowa otrzymała zgłoszenie o kocie, który miał leżeć nieruchomo na chodniku. Gdy strażnicy przyjechali na miejsce, okazało się, że kocur zwyczajnie odpoczywał w słońcu.

Myśleli, że ktoś go potrącił, wezwali straż miejską

Myśleli, że ktoś go potrącił, wezwali straż miejską

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed godziną 10 na Białołęce zderzyły się samochód osobowy i motocykl. Dwie osoby podróżujące jednośladem zostały zabrane do szpitala.

Roztrzaskany motocykl leżał na jezdni, kierujący i pasażer zabrani do szpitala

Roztrzaskany motocykl leżał na jezdni, kierujący i pasażer zabrani do szpitala

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do napadu na 80-letnią ekspedientkę doszło w Ostrowi Mazowieckiej. Policja podała, że jeden z napastnik ranił kobietę nożem. Policja ustaliła, że podejrzany w tej sprawie miał dwóch wspólników. Wszyscy trzej mężczyźni zostali zatrzymani i trafili już do aresztu.

Napad na sklep, 80-letnia ekspedientka raniona nożem

Napad na sklep, 80-letnia ekspedientka raniona nożem

Źródło:
PAP

18 czerwca br. na Nowym Mieście pojawił się nowy, wybitny mural, który koniecznie musicie zobaczyć. Dlaczego? Bo zmienia się wraz z porą dnia! Niesie ważne przesłanie: motywuje do docenienia siebie, a przede wszystkim do pochwalenia się tym, co nas wyróżnia. Powstał z inicjatywy marki Oranżada Hellena, która w swojej komunikacji podkreśla, że warto spojrzeć na siebie życzliwym okiem. A z badań wynika, że Polacy czasem mają z tym problem.

Nowy warszawski mural #HELLENDŻ, który żyje!

Nowy warszawski mural #HELLENDŻ, który żyje!

Policjanci z zatrzymali 40-letniego mężczyznę podejrzanego o usiłowanie zabójstwa oraz 40-letnią kobietę podejrzaną o zacieranie śladów. W sprawie zostało wszczęte śledztwo. W wyniku ataku poszkodowany został 44-latek, którego znaleziono w niedzielę na warszawskich Bielanach. Pierwszy sygnał o tym zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.

On jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa, ona miała zacierać ślady

On jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa, ona miała zacierać ślady

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Woli zatrzymali 20-latka podejrzanego o atak z użyciem noża. Mężczyzna miał dźgnąć znajomego byłej partnerki w udo. W trakcie przeszukania mieszkania, w którym ukrywał się 20-latek, policja znalazła narkotyki. Podejrzanemu grozi do 20 lat więzienia.

"Podbiegł do znajomego byłej partnerki i zadał mu cios nożem"

"Podbiegł do znajomego byłej partnerki i zadał mu cios nożem"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kamera nieoznakowanego policyjnego radiowozu grupy Speed nagrała niebezpieczny manewr kierowcy toyoty. 57-latek ominął nieoznakowany radiowóz, który zatrzymał się przed przejazdem kolejowym, gdy sygnalizator nadawał pulsujące czerwone światło.

Wjechał na przejazd kolejowy mimo czerwonego światła. Nie wiedział, że ominął nieoznakowany radiowóz

Wjechał na przejazd kolejowy mimo czerwonego światła. Nie wiedział, że ominął nieoznakowany radiowóz

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Stołeczny ratusz i Unia Metropolii Polskich apelują o zmianę prawa lotniczego w Polsce. Jego obecny kształt powoduje, że na sporym obszarze stolicy nie można stawiać nowych budynków. Poprawka do nowelizacji tego prawa wypadła ostatnio z porządku sejmowych obrad.

Spora część Warszawy wyjęta spod inwestycji przez prawo lotnicze

Spora część Warszawy wyjęta spod inwestycji przez prawo lotnicze

Źródło:
"Gazeta Stołeczna", tvnwarszawa.pl

Policjanci z Żoliborza zatrzymali kobietę, która pod koniec maja uszkodziła 70 ozdób szydełkowych zamontowanych na słupkach oddzielających jezdnię od chodnika. Jak tłumaczyła policji, odcinała je nożyczkami i wyrzucała, bo jej się nie podobały. Straty oszacowano na blisko pięć tysięcy złotych. Kobieta odpowie za uszkodzenie mienia.

Zniszczyła 70 szydełkowych czapeczek na przydrożnych słupkach. 53-latkę nagrały kamery

Zniszczyła 70 szydełkowych czapeczek na przydrożnych słupkach. 53-latkę nagrały kamery

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Trwa przebudowa znajdującego się w ewidencji zabytków gmachu głównego Narodowego Banku Polskiego na placu Powstańców Warszawy. W marcu biuro prasowe instytucji zapowiadało, że "prace zaprojektowano z poszanowaniem istniejącego gabarytu i formy architektonicznej". Tymczasem gołym okiem widać poważną ingerencję w bryłę. Stołeczny konserwator zabytków ocenił z kolei, że "budynek praktycznie przestał istnieć" i prawdopodobnie przestanie być obiektem zabytkowym.

Modernizacja zabytkowego gmachu NBP. "Budynek praktycznie przestał istnieć"

Modernizacja zabytkowego gmachu NBP. "Budynek praktycznie przestał istnieć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nieznany sprawca zniszczył młodej parze najpiękniejszy dzień w ich życiu. Z domku, sąsiadującego z miejscem przyjęcia, zniknęło pudełko z kopertami, otrzymanymi od gości weselnych. Państwo młodzi stracili pokaźną sumę pieniędzy oraz kartki, będące pamiątką ślubu. - Zabrali nam najfajniejsze wspomnienia z tego dnia - mówi panna młoda.

Pudełko z kopertami i kartkami z wesela zostawili w domku. Gdy wrócili z zabawy, już go nie było

Pudełko z kopertami i kartkami z wesela zostawili w domku. Gdy wrócili z zabawy, już go nie było

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24