To taki budynek, którego nie da się przeoczyć. Stoi w samym w centrum, wyróżnia się ogromnym rozmiarem i białym kolorem. Nie został pomalowany. Białą barwę betonu architektonicznego, z którego zbudowano muzeum, uzyskano mieszając dziewięć komponentów. Jednym z nich było powietrze, co widać, gdy stanie się blisko i czuć pod palcami. Bąbelki powietrza wychodziły z betonu tworząc oryginalną fakturę. Efekt jak najbardziej zamierzony.
Światło w podcieniach "uniesie" budynek
Lekkości przydadzą tej ogromnej bryle podcienia dookoła budynku. Efekt wzmocni przeszklony i oświetlony parter. Transparentność tej kondygnacji nie będzie tylko wizualnym chwytem. Parter zaplanowano jako ogólnodostępną przestrzeń z 17 drzwi, umieszczonych z każdej strony gmachu.
- Będziemy zachęcać, żeby przez ten budynek przechodzić, skracać sobie przez niego drogę, a przy okazji sprawdzać, co się dzieje w muzeum. Chcemy, aby spędzać tu czas, dlatego będziemy mieli specjalne meble, leciutkie, ażurowe krzesełka, które będzie można ze sobą dowolnie zestawiać - opowiada Cezary Wierzbicki z zespołu Muzeum Sztuki Nowoczesnej. I dodaje, że dolna przestrzeń będzie niebiletowana. Bilety będą sprawdzane dopiero przy wejściu na wystawy. A na dole też będzie się działo. Jak wylicza, program na 2025 roku przewiduje 340 ogólnodostępnych wydarzeń. Z myślą o nich wybudowano audytorium na około 120 osób.
Na parterze będą także: recepcja, szatnia, muzealna księgarnia i bistro. Kuchnia głównie lunchowa, bo dwie eleganckie restauracje przewidziane są w budynku, który ma stanąć obok – teatru TR Warszawa. Wszystko zgodnie z ideą architekta Thomasa Phifera strefy dziennej (białe muzeum) i strefy nocnej (ciemny teatr). Pierwotnie oba obiekty miały powstać jednocześnie, ale problemy własnościowe działki pod TR Warszawa sprawiły, że inwestycję podzielono na dwa etapy. Tyle że na realizację drugiego nie ma pieniędzy, najtańsza oferta w przetargu była dwukrotnie wyższa niż to, co zaplanował ratusz. Na otwarcie MSN nie będzie też gotowy tzw. plac centralny, czyli część placu Defilad w osi Złotej, naprzeciw wejścia głównego do Pałacu Kultury.
Pod ziemią kino, na górze sztuka
Muzeum ma też swoją część podziemną, co było konstrukcyjnym wyzwaniem, bo znajduje się dokładnie nad pierwszą linią metra. Pod ziemią znajdą się głównie magazyny i pracownie konserwatorskie, ale też sale edukacyjne (doświetlone przez świetlik) czy Studio Eksperymentalne Polskiego Radia, zrekonstruowane z pomocą jego twórców. Przewidziano tam również pełnowymiarowe kino z salą na 150 osób (ekran będzie mniej więcej tam, gdzie zaczyna się jezdnia Marszałkowskiej).
Do części podziemnej będzie prowadziło osobne wejście. - Ta wieża, która stoi przy budynku to klatka schodowa, którą będzie się schodziło. To rodzaj pustego komina, doświetlonego naturalnym światłem z góry. Tutaj też będziemy pokazywać sztukę, różnego rodzaju obiekty - zdradza Cezary Wierzbicki.
Ale wróćmy na górę. Na ekspozycję sztuki przewidziano przede wszystkim przestrzenie na pierwszym i drugim piętrze. Te na pierwszym są w części budynku niższe, bo na antresoli (mezzanino) zaplanowano biura. Na brak naturalnego światła pracownicy i pracowniczki nie powinni narzekać, bo przestrzeń doświetlać będzie sprytnie ukryty z zewnątrz pas okien.
Tam, gdzie będą wieszane obrazy, na białych betonowych ścianach pojawiła się dodatkowa warstwa ochronna. - Przyjęliśmy zasadę, że nie montujemy nic bezpośrednio w betonie. To jest związane myśleniem, żeby ten budynek służył nam dłużej. Tam, gdzie będziemy eksponować sztukę, mamy zainstalowane panele. Kiedy się zużyją, będzie można je łatwo zamienić na nowe - tłumaczy Wierzbicki.
W ogromnych galeriach na trzeciej kondygnacji zainstalowano świetliki. Słońce nie jest jednak sojusznikiem muzealników, dlatego okna w dachu zostały pokryte mleczną powłoką tak, by promienie UV nie zaszkodziły dziełom.
Klatka-cytat z Emilii i "wizjery na Warszawę"
Gdy pytam Józefiny Bartyzel z zespołu MSN, co będzie architektonicznym efektem wow, nie ma wątpliwości, że klatka schodowa. - To serce budynku, które będzie ogniskować uwagę - odpowiada.
To ciekawe, bo klatki schodowe rzadko bywają reprezentacyjną częścią obiektu, zwykle mają cel wyłącznie użytkowy. To, że w tym razem będzie inaczej, nie było dziełem przypadku.
- Thomas Pfeifer, projektując ten budynek, pracował z zespołem muzeum, analizując wszelkie wcześniejsze tymczasowe siedziby i badał, co było w nich ważnego. Pytał, co chcemy "zabrać" do projektu nowego budynku, co się najlepiej sprawdziło. Jednym z takich miejsc była klatka schodowa umieszczona centralnie w nieistniejącym już pawilonie Emilii. Tam klatka schodowa była sercem, z którego rozchodziły się przestrzenie galeryjne i podobnie będzie to funkcjonować w nowym budynku. U szczytu klatki jest świetlik, który pozwala niezwykle pracować światłu - wyjaśnia. I dodaje, że cytatów z Emilii jest więcej, na przykład - żebrowane sufity.
Zachwycać będą też widoki. Okien nie ma wiele, ale są bardzo duże, a kadry bardzo starannie wybrane. Cezary Wierzbicki wspomina, że Thomas Pfeifer ze współpracownikami dobierali je, spędzając sporo czasu na wysięgnikach ustawionych w miejscu przyszłego gmachu.
Stoję przed oknem od strony Świętokrzyskiej i patrzę, jak nakładają się historie: po lewej - przedwojenna PAST-a, o którą w sierpniu 1944 roku walczyli zawzięcie powstańcy; po prawej - socrealistyczne budownictwo mieszkaniowe; na środku zza drzew Ogrodu Saskiego wyłania się Błękitny Wieżowiec, postawiony w miejscu Wielkiej Synagogi na Tłomackiem. Okno od Marszałkowskiej pozwala zajrzeć na dachy budynków Ściany Wschodniej (tutaj będzie też taras). Po przeciwnej stronie budynku - panorama na Pałac Kultury. - To będą nasze wizjery na Warszawę, łączące warszawskie historie z naszą kolekcją - opisuje Wierzbicki.
Między galeriami przewidziano miejsca wytchnienia, gdzie po zwiedzaniu będzie można zresetować ciało i umysł. Zamiast dzieł sztuki zaplanowano piękne widoki przez duże okna. Pokoje zostaną wyposażone w wygodne siedziska i wykończone jesionowym drewnem, które też jest architektonicznym cytatem. - Drewno to obszar, który znakomicie funkcjonuje w domu Zofii i Oskara Hansenów w Szuminie, którym muzeum się opiekuje. Stamtąd wzięliśmy tę inspirację - wyjaśnia Józefina Bartyzel.
Na początek dwie wystawy
MSN zaprasza publiczność na 15 października i o razu rusza pełną parą.
- Otwieramy dwa piętra galeryjne, parter i poziom minus jeden z kinem i salami edukacyjnymi To wszystko będzie dostępne - zapewnia Bartyzel. I zapowiada, że na dzień dobry publiczność będzie mogła obejrzeć dwie wystawy: "Warszawę w Budowie" (to główny element festiwalu o mieście i projektowaniu, który od lat organizuje MSN), a także skierowane do młodszej publiczności, edukacyjne "Formy podstawowe".
- Jednocześnie chcemy zapoznać publiczność z budynkiem, zatem w przestrzeniach ekspozycyjnych pierwszego i drugiego piętra zaprezentujemy kilka spektakularnych prac wspaniałych artystek: Magdaleny Abakanowicz, Aliny Szapocznikow i Cecilii Vicuña. W ten sposób pozwolimy publiczności zadomowić się w tym budynku, poczuć piękno jego architektury, zobaczyć jak gra ona z pracami - dodaje. A na wystawę wyboru 150 dziel z kolekcji zaprasza na luty 2025.
"Kolekcja" - wokół tego hasła ogniskowała się pierwsza publiczna dyskusja o MSN, po jego powołaniu do życia niemal dwie dekady temu. "A tak właściwie to, co tam będzie pokazywane?" Zastanawiali się dziennikarze, mieszkańcy, krytycy. Potem te rozważania przykryła dyskusja o architekturze, epopeja z pierwszym projektem Christiana Kereza trwała dobrych kilka lat. Temat budowania kolekcji naturalnie umarł, bo muzeum zdążyło kupić tyle dzieł, że mimo czterech tysięcy metrów powierzchni wystawienniczej, nie byłoby w stanie pokazać wszystkiego na raz. To akurat nie problem, bo jak w każdym dobrym muzeum, wystawa stała stałą jest tylko z nazwy, musi ewoluować. Początkowo kupowano głównie w Europie Środkowo-Wschodniej, dostrzegając, że sztuka z tego rejonu nie jest dostatecznie dostrzeżona i doceniona.
- W ciągu 19 lat działania, dzięki wsparcia licznych podmiotów w tym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pozyskaliśmy ponad tysiąc obiektów - wylicza przedstawicielka MSN. - Cały czas dokonujemy zakupów, zależy nam żeby pokazywać sztukę współczesną i nowoczesną nie tylko z Europy Środkowo-Wschodniej, choć to dla nas ważny obszar. Kupujemy prace artystów i artystek obecnych w najważniejszych muzeach sztuki na świecie. To jest początek, dopiero się rozkręcamy - podsumowuje moja rozmówczyni.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marta Ejsmont/Muzeum Sztuki Nowoczesnej