Wojskowa Akademia Techniczna wystąpiła do urzędu dzielnicy Bemowo o pozwolenie na wycinkę drzew na terenie uczelni. Uzasadniała to ich stanem i zagrożenie dla bezpieczeństwa, które miały stwarzać. "Pod topór" poszły topole, kasztanowce, klony, brzozy, łącznie 55 drzew. Niektóre miały ponad dwa metry w obwodzie.
Pierwszą informację o wycince otrzymaliśmy na Kontakt 24. Na miejsce pojechał reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. Potwierdził wycinkę. - Chodzi o teren pomiędzy akademikami i ulicą Archimedesa - wskazał. - Po pniach widać, że były to duże, dorodne drzewa. Zniknęło ich kilkadziesiąt, a część konarów jest już pocięta - zauważył Węgrzynowicz.
"Zagrażające zdrowiu i życiu"
O skalę i przyczyny wycinki spytaliśmy rzeczniczkę WAT Ewę Jankiewicz. Przekazała nam, że usuwanie wszelkich drzew na terenie uczelni odbywa się na podstawie decyzji wydanych przez Wydział Ochrony Środowiska urzędu dzielnicy Bemowo i jest związane "ze złym stanem drzewostanu, zagrażającym zdrowiu i życiu ludzi". - Aktualnie zgodnie z decyzją urzędu dzielnicy Bemowo usuwane są drzewa w okolicy Akademika Wojskowego numer dwa w pasie od ulicy Archimedesa do ulicy Gąsiorowskiego i są to głównie topole - odpowiedziała rzeczniczka.
Rzeczniczka urzędu dzielnicy Małgorzata Kink potwierdziła, że uczelnia wnioskowała o zezwolenie na wycinkę. - Wystąpiła do Wydziału Ochrony Środowiska w sprawie wydania zezwolenia na usunięcie 55 sztuk drzew, znajdujących się na terenie należącym do Wojskowej Akademii Technicznej. Wnioskodawca w uzasadnieniu wskazał, że drzewa wymienione we wnioskach są suche, zamierające lub w złym stanie zdrowotnym. Rosną (...) w miejscach, gdzie przebywa i przemieszcza się wiele osób, stwarzając bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i mienia - przekazała Kink.
Jak dodała, na miejscu przeprowadzono zweryfikowano podane we wniosku obwody pni drzew. Stwierdzono, że drzewa nie rokują dobrze, a część z nich znajduje się w złym stanie fitosanitarnym. - Z uwagi na lokalizację sąsiedztwo ciągów pieszych, jezdni, otoczenie budynków dydaktycznych i akademików WAT oraz stan zachowania, drzewa stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i mienia - poinformowała urzędniczka.
Kruche i łamliwe topole
Chodziło głównie o topole kandyjskie, które - jak wskazała Kink - były "w wieku uznawanym za schyłkowy dla tego gatunku rosnącego w warunkach miejskich". Przypomniała, że gatunek ten cechuje kruche i łamliwe drewno, co "nie predestynuje go do stosowania w zurbanizowanej przestrzeni miasta". Dlatego urząd uznał, że wniosek WAT jest zasadny i zezwolił na usunięcie drzew.
W uzasadnieniu napisano także o drzewach całkowicie przesuszonych, obumarłych, mających połamane konary lub nadmiernie wybujałych.
"Pod topór", oprócz topoli kanadyjskich o nawet dwumetrowym obwodzie pnia, poszły mniejsze: kasztanowce białe, klony srebrzyste, brzozy brodawkowate, robinia akacjowa i klon jesionolistny.
Źródło: tvnwarszawa.pl, Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl