Jeden z najpotężniejszych południowoamerykańskich wulkanów Nevado del Ruiz, wzmaga swoją aktywność. Według sejsmologów erupcja może nastąpić już wkrótce. Mieszkający najbliżej góry twierdzą, że wydaje dziwne odgłosy i boją się, że podobnie jak 27 lat temu, spowoduje śmierć tysięcy osób.
Mierząca 5 346 m góra w centralnej Kolumbii od kilku tygodni jest bardzo aktywna. Mieszkający na jej zboczu twierdzą, że słyszą silne i dziwne odgłosy wydobywające się z jej szczytu.
Władze utrzymują pomarańczowy alert na terenie wokół góry. Rozdano już 30 tys. masek ochronnych, które mają zapobiegać wdychaniu toksycznego pyłu wydobywającego się z wnętrza wulkanu.
Może wybuchnąć w każdej chwili
Lotnisko w położonym nieopodal mieście Manizales pozostaje zamknięte od końca maja. Władze wydadzą zgodę na ponowne otwarcie dopiero, gdy wulkan przestanie wyrzucać kłęby pyłu i gazów. A na razie nic na to nie wskazuje.
Według obserwatorium wulkanicznego pióropusze sięgają do 2 tys. metrów wysokości. Pracownicy obserwatorium ostrzegają, że istnieje ryzyko erupcji w najbliższych dniach lub tygodniach.
Część domów położonych najbliżej "postrachu Kolumbii" została już ewakuowana.
Zabił tysiące Kolumbijczyków
Jest się czego bać. W 1985 r. w wyniku lawin błotnych spowodowanych erupcją Nevado del Ruiz zginęło ponad 29 tys. osób. Nie było szans na ucieczkę. Lawina błota, kamieni i jęzorów ognia poruszała się z prędkością 60 km/h.
Autor: mm/rs / Źródło: bbc.co.uk