Nawet 135 km/h osiągały porywy wiatru podczas wichury, która przeszła przez wschodnie rejony Australii. Żywioł zrywał dachy, powalał drzewa i uszkodził linie energetyczne. Podczas próby naprawy dachu swego domu zginął mężczyzna.
Silny wiatr nawiedził we wtorek wschodnią część Australii. W Melbourne na skutek uszkodzenia linii energetycznych bez prądu było około 90 tys. domów. W niektórych rejonach miasta spore zniszczenia spowodowały drzewa powalone przez wiatr, które przewracały się m.in. na samochody i budynki. Wichura zrywała też dachy. Według lokalnych mediów w mieście wiało najsilniej od 30 lat.
Śmiertelne porażenie
Podobnie wygląda sytuacja w Sydney. Według lokalnych mediów prędkość wiatru dochodziła tam nawet do 135 km/h. Część budynków straciła dachy, naporu wiatru nie wytrzymało też wiele drzew.
Wichura spowodowała śmierć jednej osoby. Mężczyzna zginął na skutek porażenia prąem, kiedy próbował naprawić szkody na dachu swojego domu.
Autor: js/rs / Źródło: Reuters TV