Wśród rannych po wybuchu wulkanu na nowozelandzkiej wyspie White są Amerykanie Matthew i Lauren - młoda para ze stanu Wirginia, która spędzała miesiąc miodowy, podróżując po świecie. Ich rodzina przez kilka dni nie miała z nimi kontaktu telefonicznego.
Tragiczny bilans erupcji wulkanu to sześć ofiar śmiertelnych i ponad 30 rannych. Wśród zaginionych była amerykańska para ze stanu Wirginia - Matthew i Lauren Ureyowie. Nowożeńcy, którzy w październiku wzięli ślub, w ramach swojej podróży poślubnej, odwiedzili wulkaniczną wyspę White. Byli w grupie 47 turystów, którzy w chwili wybuchu przebywali na wyspie.
"Kompletny koszmar"
Jak powiedział w rozmowie z NBC News Rick Barham, ojciec Lauren, para doznała poważnych poparzeń. Lauren została zabrana do szpitala w Auckland i poddawana jest leczeniu, ma poparzonych 25 procent ciała. Matthew od poniedziałku przebywa na intensywnej terapii w szpitalu w Christchurch, 80 procent powierzchni jego ciała jest poparzone.
- To był kompletny koszmar - powiedział Barham, dodając, że chce ubiegać się wizę, by polecieć do Nowej Zelandii. - Powiedziano nam, że może to zająć od 10 minut do 72 godzin. Nie dostaliśmy pomocy znikąd - żalił się dziennikarzom NBC News.
Janet Urey, matka Matthew, dowiedziała się o stanie jej syna i synowej z wiadomości na poczcie głosowej, którą zostawił Matthew.
- Nawet nie odsłuchałam całej wiadomości. Szybko oddzwoniłam - mówiła Urey.
Autor: dd/rp / Źródło: NBC News