Odchody, które himalaiści pozostawiają po sobie na Mount Evereście, stały się poważnym problemem. Nie tylko nieprzyjemnie pachną, lecz także są zagrożeniem dla zdrowia.
700 himalaistów oraz przewodników spędza trwający prawie dwa miesiące sezon wspinaczkowy na zboczach Mount Everestu. Zostawiają tam po sobie duże ilości śmieci, a także odchody. Te drugie stanowią poważne zagrożenie przede wszystkim dla zdrowia ludzi, którzy korzystają z wody pochodzącej z rzek zasilanych topniejącymi lodowcami.
- Wspinacze zwykle kopią dziury w śniegu i tam porzucają odchody, które piętrzą się przez lata. To jest zagrożenie dla zdrowia, a problem należy rozwiązać - powiedział Ang Tshering Sherpa, szef Nepalskiego Towarzystwa Wspinaczkowego (ang. Nepal Mountaineering Association). - Ludzkie odchody, które porzucane są przez dziesięciolecia, wydzielają również nieprzyjemny zapach - dodał.
Nie tak łatwo o toaletę
Wspinacze bronią się, twierdząc, że często zmuszeni są do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych za pobliską skałą, bo standardy higieniczne w obozowiskach są bardzo niskie.
Władze Nepalu będą ściśle kontrolować całą sytuację i w razie potrzeby mają zamiar egzekwować kary. Wspinacze muszą czuć się zobowiązani do sprzątania po sobie.
Liczymy na to, że tych z Was, którzy chcieliby wspiąć się na Czomolungmę, nie zniechęci specyficzny aromat. Jeżeli chcecie się dowiedzieć, jak zdobywa się najwyższą górę świata, poznajcie Piotra Cieszewskiego, który w 60. rocznicę pierwszego wejścia na Mount Everest zdobył go. Cieszewskiemu, dla którego była to pierwsza wizyta w Himalajach, przyświecały słowa: "obawa przed przegraną doprowadzi cię na szczyt".
Autor: mab/map / Źródło: express.co.uk, theguardian.com, telegraph.co.uk