Naukowcy obserwujący Słońce zarejestrowali potężny wybuch na jego powierzchni. W efekcie do Ziemi nadciągają miliardy ton cząsteczek, które mogą zakłócić działanie sprzętu elektronicznego.
Tego typu eksplozje naukowcy określają mianem koronalnego wyrzutem masy (coronal mass ejections – CME). To gigantyczny, wyrzucony w przestrzeń kosmiczną obłok plazmy, w którym pole magnetyczne jest o wiele silniejsze, składające się z miliardów ton elektronów, protonów i niewielkiej liczbą jonów z pierwiastków helu, tlenu i żelaza.
Zarejestrowane przez naukowców NASA cząsteczki pędzą w kierunki Ziemi z prędkością około 3,3 mln km/h. Wyrzuty koronalne są okresowe, uzależnione od 11-letniego cyklu Słońca. Podczas minimum jego aktywności niemalże zanikają, choć w trakcie apogeum aktywności dochodzi do kilku potężnych wyrzutów masy dziennie.
Ubarwi naturę
Jak przyznają naukowcy, tak potężna eksplozja może być odczuwalna za dwa - trzy dni, gdy dotrze do nas fala cząsteczek. To właśnie one odpowiadają za burze magnetyczne, mające niekiedy znamienne skutki dla cywilizacji i Ziemi, wpływając na jej pole magnetyczne.
Tak potężna eksplozja może mieć wpływ na naturalne zjawiska występujące na Ziemi. Naukowcy zakładają, że tego dnia zorza polarna może być o wiele barwniejsza i jaśniejsza niż zwykle. Może zostać zakłócone także działanie satelitów, urządzeń elektrycznych i telefonii komórkowej. Tego dnia mogą zostać odnotowane nieoczekiwane skoki napięcia elektromagnetycznego.
Lekkie wspomnienie
Naukowcy jednak zaznaczają, że będzie to wpływ znikomy, przez wielu nawet niezauważalny, zupełnie nieporównywalny do słynnej burzy magnetycznej z 1859 roku. Wtedy indukowany prąd był na tyle silny, że możliwe było przesyłanie telegramów bez podpięcia do baterii. Jednakże, gdyby burza magnetyczna o takiej sile miałaby miejsce we współczesnych czasach przy obecnym poziomie technologii, wywołałaby globalną katastrofę, niszcząc sieć energetyczną i nośniki danych.
Autor: mb/mj / Źródło: NASA
Źródło zdjęcia głównego: ESA and NASA / SOHO