Szereg gwałtownych burz przetoczył się w ostatnich dniach przez południowe i wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Aura była bardzo niebezpieczna - zginęły cztery osoby.
Porywisty wiatr w czwartek i piątek wyrywał drzewa z korzeniami, zrywał linie elektroenergetyczne i uszkadzał budynki na wschodnim wybrzeżu USA. Jak poinformował meteorolog CNN Taylor Ward, w piątek tereny od Florydy po Wirginię nawiedziło 11 tornad.
Zabici
Groźna pogoda przyczyniła się do śmierci kilku osób. W nocy z czwartku na piątek w stanie Missisipi zginął 24-latek. Jak poinformował koroner z hrabstwa Amite, mężczyzna stracił życie, jadąc samochodem w ciężkich warunkach pogodowych. W hrabstwie Neshoba zginął kierowca, na którego samochód przewróciło się drzewo. W jednostce osadniczej Woodville w stanie Floryda ofiarą śmiertelną był ośmiolatek - drzewo przywaliło jego dom. Kolejną ofiarą nawałnic była mieszkanka hrabstwa St. Clair w stanie Alabama. 42-letnia kobieta zmarła, gdy w czwartek na jej dom spadło drzewo - poinformowało biuro szeryfa hrabstwa. Podczas wypadku był z nią jej dziesięcioletni syn, który odniósł jedynie niewielkie obrażenia.
To nie koniec burz
Jak poinformowała Narodowa Służba Pogodowa (NWS), front burzowy, który przyniósł śmiercionośne zjawiska, zmierza teraz na północny wschód, a w niedzielę znajdzie się nad Nową Anglią. NWS wydała ostrzeżenia przed możliwością wystąpienia powodzi. Według informacji meteorologa CNN Ivana Cabrery gwałtowna pogoda zagraża prawie 40 milionom mieszkańców.
Autor: anw,dd/map / Źródło: AccuWeather, neshobademocrat.com, cnn.com