Gwałtowna burza rozpętała się w ekwadorskich Andach w niedzielę po południu. Piorun trafił w pracujące wówczas w polu dzieci. 14-letni chłopiec zginął na miejscu, jego pięcioletnia sostrzenica doznała poparzeń pierwszego i drugiego stopnia.
Do tragedii doszło w społeczności Cebollar Alto w kantonie Chimborazo. W niedzielę około godziny 14 zerwała się tam gwałtowna burza. Zaczął padać ulewny deszcz, któremu towarzyszyły silne wyładowania atmosferyczne, słyszalne w promieniu wielu kilometrów.
Jeden z piorunów trafił w grupę dzieci pracujących w polu. Raził czternastoletniego Manuela C., który zginął na miejscu i ranił jego pięcioletnią siostrzenicę Marię C. Dziewczynka ma poparzenia pierwszego i drugiego stopnia. Przebywa w szpitalu pod obserwacją.
Poparzenia trzeciego stopnia
- Usłyszeliśmy głośny trzask w górach, ale nie wydawało nam się, że był to piorun. Kilka minut później sąsiedzi powiadomili mnie przez telefon, że mój brat umarł - opowiada Maria Caizaguano, krewna ofiar.
Ratownicy, którzy przybyli na miejsce tragedii, byli w szoku.
- Kiedy przyjechaliśmy, chłopak już nie żył. Byliśmy wstrząśnięci poparzeniami trzeciego stopnia na jego ciele. Dziewczynka, która była tam z nim, była ranna i przestraszona, ale udało nam się ją ustabilizować - opowiadał jeden z ratowników.
Ciało chłopca przewieziono do kostnicy, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok.
Autor: mar/map / Źródło: elcomercio.com, ENEX