Chmura dymu znad Florydy i Georgii odlatuje nad Atlantyk - proces ten zaobserwowały satelity NASA. Zdjęcia wykonywane w kolejnych dniach pozwalają na śledzenie tego zjawiska.
Zeszłotygodniowe pożary w dwóch amerykańskich stanach, Georgia i Floryda, wytworzyły gęsty, intensywny dym, który przez kilka dni unosił się nad Stanami Zjednoczonymi i Atlantykiem. Wiatr rozciągnął białe kłęby na kilkaset kilometrów.
Najpierw Georgia, potem Floryda
15 czerwca zaczął płonąć kompleks Miodowych Prerii w stanie Georgia. Przez cztery dni spaliło się niemal 93 tys. hektarów.
Z kolei 18 czerwca nad hrabstwami Volusia i Flager na Florydzie przeszły burze, wywołując pożar. Działania gaśnicze były utrudnione, a silny wiatr wzniecił cztery nowe ogniska zapalne w pobliżu miejsca pierwszego pożaru. W ciągu 24 godzin spłonęlo 2 tys. hektarów. Następnego dnia udało się ugasić większość ognia, ale wydobywający się dym zanieczyścił powietrze nad Stanami Zjednoczonymi.
Zdjęcia satelitarne zrobione od 14 do 19 czerwca pokazują, jak zmieniało się niebo na skutek wydobywających się z lądu kłębów dymu.
Autor: mm//ŁUD / Źródło: MODIS Land Rapid Response Team, NASA GSFC